Klatki w blokach numer 40 i 41 na osiedlu Na Stoku odświeżano w maju. Od ubiegłego tygodnia pracownicy wymieniają drzwi wejściowe, instalacje elektryczne i skrzynki pocztowe. Mieszkańcy boją się, że znów zapłacą za malowanie, bo pierwsze poszło na marne.
Po wejściu do każdej z klatek schodowych widać puste, nie zamalowane miejsca po starych skrzynkach, futrynach i przewodach. Aby doprowadzić wygląd ścian do poprzedniego stanu, potrzebne jest kolejne malowanie. Mieszkańcy oburzają się, że pracownicy administracji, którzy zlecili remont, nie pomyśleli i najpierw wzięli się za malowanie klatek, a dopiero później za wymianę drzwi oraz instalacji. - To absurd! - komentują całą sytuację wzburzeni lokatorzy.
DWA RAZY PO KIESZENI
- Spółdzielnia mieszkaniowa popisała się głupotą, zezwalając najpierw na prace malarskie, a później na wymianę drzwi i instalacji - denerwuje się Czesław Widanka, mieszkaniec bloku. - Powinni byli zrobić odwrotnie, a tak trzeba będzie wykonać ponowne malowanie. To z kolei wiąże się z dodatkowymi kosztami - kontynuuje i dodaje, że zgłosił tę sprawę dlatego, bo chce pokazać, jakie chore sytuacje zdarzają się w osiedlowych blokach.
NADGORLIWY WYKONAWCA
Andrzej Kucharski ze Spółdzielni Mieszkaniowej Na Stoku mówi, że taka absurdalna sytuacja zaszła nie z winy administratora, tylko wykonawcy, który miał pomalować jedynie klatki schodowe, bez wiatrołapów. Był jednak nadgorliwy i je także pokrył farbą.
- Jeśli chodzi o zmianę drzwi oraz instalacji i skrzynek pocztowych, to te prace zostały wykonane teraz, ponieważ wcześniej nie było na to pieniędzy - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?