Tomasz Dymanowski
Tomasz Dymanowski
Urodził się 12 grudnia 1973 roku. Ma żonę Martę i troje dzieci - czternastoletnią Natalię, sześcioletniego Adama i Maję, która ma 2,5 miesiąca. Grał w następujących klubach: Świt Ćmielów, Alit Ożarów, Sokół Pniewy, Błękitni Kielce, Hetman Zamość, Stal Stalowa Wola, Stal Rzeszów, Powiślanka Lipsko, Wisła Sandomierz. Do KSZO ponownie trafił w rundzie jesiennej sezonu 2007/08. Na koncie ma 20 spotkań w ekstraklasie.
Dorota Kułaga: * W tej rundzie bronisz jak za najlepszych lat...
Tomasz Dymanowski: - Tego się nie zapomina. Teraz rzeczywiście dobrze się czuję, solidnie trenuję i zawsze daję z siebie sto procent.
* Był taki moment, że niektóre osoby w tym klubie już cię skreśliły...
- Tak, były prezes już nie widział tu dla mnie miejsca. Podejrzewam, że było to za namową niektórych osób. Ale ja cały czas robiłem swoje. Byłem cierpliwy. Trenowałem i wierzyłem, że wrócę do bramki. Opłaciło się.
* I masz to szczęście, że trenujesz pod okiem Janusza Jojki.
- Zgadza się. To jest fachowiec w tej branży, myślę, że jeden z najlepszych w Polsce. Z Januszem świetnie się dogadujemy, rozumiemy się bez słów.
* Stanie między słupkami nadal sprawia ci taką radość?
- Gdyby mi nie sprawiało, to już dawno bym to rzucił.
*
A żona nie mówi ci czasem: Tomek, daj sobie spokój z bronieniem, posiedź więcej w domu?
- Z żoną mamy plan na życie, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie. Na razie chcę jeszcze trochę bronić. Zdrowie jest, motywacja do treningów również, więc nie zamierzam z tego rezygnować.
* Ostatnio macie dobrą passę, remis z Pogonią Szczecin, wygrane z Dolcanem Ząbki i Piastem Gliwice.
- Gramy dobrze, zdobywamy punkty, to jest najważniejsze. Fajnie byłoby tę passę utrzymać. Teraz czeka nas trudne zadanie, bo jedziemy do Warty Poznań, ale wierzę, że i tam nie przegramy. Atmosfera w drużynie jest dobra, żeby jeszcze za nią poszły pieniądze. Liczymy na to, że ktoś doceni naszą dobrą postawę, bo cały czas gramy bez premii.
* O bramkarzach mówi się, że są to indywidualiści, że chodzą swoimi ścieżkami. A jaki jest Tomek Dymanowski?
- Znasz mnie, jestem spokojny, bardzo opanowany (śmiech). A mówiąc poważnie, każdy z nas ma chyba w sobie odrobinę szaleństwa. Jeśli chodzi o mnie, to pierwszy przychodzę na trening i pierwszy wychodzę. Inni nie zdążą się przebrać, a ja już jestem w domu.
* A jesteś przesądny? Wiem, że macie swoje zasady, jeśli chodzi o rękawice, bidon, czy ręcznik, który kładziecie w bramce.
- Mam tylko jeden przesąd związany z rękawicami. Zawsze pierwszą wkładam lewą, każdy palec rękawicy musi być pocałowany. Ale poprzeczki i słupków nie całuję.
* Grę w piłkę godzisz z pracą w szkole i szkoleniem młodych bramkarzy.
- Tak. Uczę wychowania fizycznego w Zespole Szkół numer 2, czyli "Budowlance", najlepszej szkole ponadgimnazjalnej w Ostrowcu. Poza tym prowadzę zajęcia z młodymi bramkarzami ze szkółki Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?