Tomasz Dymanowski, trener Wisły Sandomierz o walce o utrzymanie w RS Active 4. Lidze: Nie mam nic do stracenia

Jak ktoś spojrzy na tabelę i dorobek Wisły może powiedzieć, że Tomasz Dymanowski to szaleniec?
Trochę tak, ale ja nie mam nic do stracenia. Dostałem propozycję chyba pięć dni przed świętami, przemyślałem temat i zdecydowałem się podjąć wyzwania. Nie przejmuje się tym co ktoś o mnie myśli, każdy ma takie prawo. Cieszę się, że jestem trenerem Wisły Sandomierz.

Patrząc z innej perspektywy 11 punktów to nie jest dystans nie do odrobienia?
Kiedyś utrzymałem się z Wisłą będąc bramkarzem, a okoliczności wyglądało podobnie. Skorzystaliśmy wtedy z rozpadu Tłoków Gorzyce i wzięliśmy od nich pięciu piłkarzy. Pomogli nam. Na pewno wtedy w Wiśle nie brakowało wiary, tak jest teraz. Przyszli do nas Marcin Kaczmarek, Kamil Kobryń, Michał Hołody, Mateusz Michalski, czyli doświadczeni zawodnicy. Na sprowadzenie kolejnych liczymy.

Co możecie zaoferować chętnym do gry w Wiśle?
Fajny stadion, klub jest nieźle poukładany, wyszedł już z kryzysowej sytuacji. Ładne miasto, za Wisłą stoją oddani kibice, można liczyć na ich wsparcie. Przede wszystkim to jest ciekawe wyzwanie. Jak podołamy będziemy kozakami. Uważam, że Wisła to nie jest klub na klasę okręgową i zrobimy wszystko co w naszej mocy by się utrzymać.

Młodzi zawodnicy są w stanie pomóc w realizacji celu?
Nie szukamy młodych zawodników, bo takich mamy i liczę, że będą czynić szybkie postępy. Przy doświadczonych graczach tak się powinno dziać.

Czy Marcina Kaczmarka (44 lata - przyp. red.) traktujesz jako młodzieżowca?
Zdecydowanie tak (śmiech). Wiedziałem o jego sytuacji w Łysicy Bodzentyn, pomyślałem, że może nam pomóc w Sandomierzu. Skontaktowałem się z nim, a jak widać Marcin cały czas jest aktywny piłkarsko. Taki zawodnik to skarb, jego doświadczenie to wartość bezcenna, a Wisła może być dumna, że ma w swoich szeregach gościa z występami w pierwszej reprezentacji Polski. Kaczmarek może się pochwalić imponującym CV, przyda się też do wsparcia w sztabie szkoleniowym. Marcin to bardzo lubiana w środowisku osoba, a jak widać też lubi wyzwania i jestem bardzo zadowolony, że do nas dołączył.

Jak wygląda sytuacja z bramkarzami?
Mamy doświadczonego Przemysława Janowskiego, uważam go za bardzo dobrego goalkeepera. Przy nim rozwija się jeden młodszy golkiper, a ja jestem też od tego by z nimi pracować. To też należy do moich obowiązków i liczę, że zanotujemy progres.

Bierzesz pod uwagę opcję, że zagrasz w tej rundzie jako bramkarz?
To już byłaby ostateczność. W tamtej rundzie tak się złożyło, że pomogłem Łysicy w Kielcach z rezerwami Korony, bo nie było innego wyjścia. Zaskoczyło to wszystkich, włącznie ze mną i po długiej przerwie nie wyszło najlepiej. Wolałbym się skupiać na innych zajęciach, trenerce i widzę, że w Wiśle wszystko, w tym sprawy organizacyjne zmierzają w dobrym kierunku. Musimy się sprężyć, punktować od samego początku rundy. Kibice są z nami.