- Były dobre momenty na początku sezonu, później ogień zgasł, musimy na nowo zapalić iskrę. Pracujemy nad tym. Po czterech porażkach nie jest to proste, ale będziemy wszystko robić, żeby w Chorzowie wrócić na właściwe tory - mówił Tomasz Wilman, trener Korony.
- Chcielibyśmy dokonać zmian, ale na tę chwilę nie bardzo mamy takie możliwości. Trzeba brać odpowiedzialność na siebie, a nie rzucać winę na każdego obok. Zawodnicy też muszą to analizować, czy wszystko robią tak jak trzeba, czy nie zasiało się ziarno niepewności w ich głowach. Wszyscy musimy spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie prawdę, czy robimy wszystko, żeby było dobrze - mówił w piątek szkoleniowiec.
Czy zdaje sobie sprawę z tego, że niekorzystny wynik w Chorzowie może spowodować zmianę sztabu szkoleniowego? - Myślę tylko o meczu w Chorzowie, żeby uzyskać jak najlepszy wynik. Decyzje kadrowe nie zależą ode mnie. Ja jestem przekonany, że robimy, co w naszej mocy, żeby drużyna grała jak najlepiej. Pracujemy dobrze i dużo. Chcielibyśmy dokonać zmian, ale jak już powiedziałem, nie mamy takiej możliwości. Mówiłem, że potrzebna dwóch zawodników do formacji defensywnej, bo mogą być problemy i tak jest - dodał.
W Chorzowie liczy na przerwanie złej passy. - Ale Ruch pewnie myśli tak samo. Nikt się nie położy, nie pomoże Koronie, bo jest w trudnej sytuacji. Najważniejsze, żebyśmy wrócili do naszego odpowiedniego grania, do bycia drużyną na boisku, do brania odpowiedzialności za siebie i za kolegę, bo wtedy dopiero będzie możliwe osiągnięcie dobrego wyniku - podkreślił szkoleniowiec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?