Policjanci opowiadają, że czterej paralotniarze przyjechali w piątek około godziny 10 do gospodarstwa agroturystycznego w gminie Smyków. Potem trzej z nich zaczęli loty, a jeden został na ziemi. Policjanci relacjonowali, że mężczyźni wykonali po kilka startów i lądowań.
Według ustaleń policjantów, przed godziną 13, gdy w powietrzu byli już tylko dwaj mężczyźni, doszło do wypadku.
- Z relacji drugiego z paralotniarzy wynika, że 45-latek nagle stracił sterowność i z wysokości około 200 metrów, z dużą prędkością korkociągiem spadł na ziemię. Będziemy ustalać, czy przyczyną wypadku była wada sprzętu, mężczyzna prawdopodobnie miał tego dnia nową czaszę, czy też na przykład przyczyną mógł być błąd paralotniarza - opowiadał zastępca komendant koneckiej policji Waldemar Cisowski.
45-latek spadł na pola między miejscowościami Trawniki, Przyłogi i Piaski Królewieckie. Lotnicze Pogotowie Ratunkowe wezwanie na ratunek dostało o godzinie 12.53. Dwanaście minut później śmigłowiec był już na miejscu.
- Kiedy dotarliśmy, 45-latek nie dawał oznak życia, a jego kolega w prawidłowy sposób prowadził reanimację. Przejęliśmy resuscytację, brak jednak było czynności serca. Przyczyna śmierci to najprawdopodobniej uraz wielonarządowy - oceniał lekarz pogotowia lotniczego Witold Stenka.
Więcej w sobotnim Echu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?