MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trener Korony Kielce wkurzony po porażce

Sławomir STACHURA, [email protected]
Trener Korony Kielce Leszek Ojrzyński.
Trener Korony Kielce Leszek Ojrzyński. Sławomir Stachura
Lubińskie fatum wciąż trwa. Korona nie wygrała z Zagłębiem od 20 lat i w piątek nie udało się zmienić niechlubnej statystyki. Kielczanie przegrali 1:3 po najsłabszym swoim meczu w tym sezonie, ale tak jak w Lubinie, osłabieni w tych rozgrywkach jeszcze nie byli. Nie udało się zastąpić zwłaszcza tego, od czarnej roboty, Vlastimira Jovanovicia.

Leszek Ojrzyński, trener Korony:

Leszek Ojrzyński, trener Korony:

- Nie lubię chwalić poszczególnych zawodników, ale w Lubinie brakowało czterech naszych podstawowych piłkarzy, a więc Maćka Korzyma, Pawła Sobolewskiego, Vlastimira Jovanovicia i Kamila Kuzery. Bez nich tracimy na jakości. Ławkę mamy taką jaką mamy i nasz czternasty czy piętnasty zawodnik odstaje od tej pierwszej "jedenastki". Zagraliśmy w innym ustawieniu, bo musimy próbować różnych wariantów i tych zawodników, którzy są w szerokiej kadrze. Za chwilę rozpocznie się okienko transferowe i muszę wiedzieć, kto mi będzie tu potrzebny na wiosnę i na kogo mogę liczyć.

W Lubinie trener Ojrzyński nie miał aż czterech czołowych graczy zespołu -kontuzjowanego kapitana Kamila Kuzery i pauzujących za kartki Pawła Sobolewskiego, Macieja Korzyma i Vlastimira Jovanovicia. To zmusiło go do eksperymentów. I zamiast klasycznego ustawienia w środku z dwoma defensywnymi pomocnikami (Jovanović, Vuković), trzema ofensywniej ustawionymi graczami drugiej linii i na samej szpicy jednego napastnika, tym razem zestawił zespół inaczej. Z przodu operowali dwaj napastnicy - Cichos i Zieliński, w środku Lech i mający więcej defensywnych zadań Vuković, a po bokach Bartosz Papka (debiut w ekstraklasie) i Jacek Kiełb. Bardziej ofensywne ustawienie miało zapewnić odbiór piłki gospodarzom już wysoko na połowie rywala. Ale nie zdało egzaminu. Zmieniony system gry, do którego nie była przyzwyczajona cała obrona na czele z bramkarzem sprawił, że to mające nóż na gardle Zagłębie (zawodnicy walczyli o posadę zagrożonego ale lubianego przez nich trenera Jana Urbana), zdobyło przewagę w drugiej linii i to był klucz do sukcesu. Obaj kieleccy napastnicy nie utrzymywali się przy piłce i wypadli blado, a nękana częściej niż zwykle obrona popełniała więcej błędów. I właśnie po tych błędach na środku obrony padły dwie pierwsze bramki dla Zagłębia i ustawiły mecz.

A GDYBY OBROŃCA SIĘ POŚLIZGNĄŁ?

- Musieliśmy szukać innych rozwiązań, bo mieliśmy bardzo osłabioną kadrę na Lubin - mówi Leszek Ojrzyński, trener Korony. - Czy można było zagrać na dwóch defensywnych? Oczywiście, że można było i obok "Vuko" mogłem postawić tam obrońcę. Ale równie dobrze ten obrońca mógł się poślizgnąć i też byłoby nieszczęście. Ja nie lubię "gdybać", choć byłem bardzo wkurzony po tej porażce, bo nie lubię przegrywać. W Lubinie nie mieliśmy czterech kluczowych zawodników i trzeba było jakoś zareagować. A brak Jovanovicia rzeczywiście było widać. To zawodnik który dużo pracuje, rozbija ataki przeciwnika i jako defensywny jest nieoceniony. Przy nim inaczej gra też "Vuko", bo obaj świetnie się uzupełniają. Zresztą ja już przed sezonem mówiłem, że potrzebujemy jeszcze jednego defensywnego pomocnika, na wypadek kartek i kontuzji oraz zawodnika na bok pomocy. Na bok udało się wypożyczyć z Lecha Jacka Kiełba, tego defensywnego już nie znaleźliśmy - dodaje szkoleniowiec.

W Lubinie cały kielecki zespół zagrał słabiej, po raz pierwszy w tym sezonie stracił trzy gole i po raz drugi schodził z boiska pokonany. Mecz pokazuje, że wartościowych zmienników w Koronie brak, co przed nowym okienkiem transferowym i trudną wiosną, działaczom klubu musi dać do myślenia. Ale są i pozytywy tego meczu. Dobrze, że Ojrzyński wprowadza na boisko młodych, jak ten absolutny debiutant w ekstraklasie Bartosz Papka, czy inny wychowanek klubu Piotr Gawęcki. Bo zmiennicy, żeby nabrać jakości, muszą przecież się ogrywać w meczach o stawkę. Czas na to też jest dobry, bo Korona ma w zapasie sporo punktów i jeśli nie teraz dawać takie szanse i eksperymentować, to kiedy.

DWA DNI WOLNEGO, OD JUTRA ŁKS

Po dwóch wyjazdach, z których Korona nie przywiozła nawet punktu, teraz przed kielczanami dwa mecze na własnym stadionie - najpierw z ŁKS Łódź, a za dwa tygodnie z GKS Bełchatów. W niedzielę kielczanie mieli wolne, wolne będzie również w poniedziałek, a na pierwszym treningu przed ŁKS-em spotkają się we wtorek o godzinie 17. Piłkarze dostali więcej wolnego, gdyż mecz z łodzianami dopiero w niedzielę o 14.30. Trener Ojrzyński będzie już w lepszej sytuacji, bo do składu wracają kartkowicze, być może wróci też mający kłopot z kolanem Kamil Kuzera.

- Kadrę będziemy mieli mocniejszą, ale ŁKS na pewno będzie bardzo groźny. I przyjedzie do Kielc po punkty. Zresztą tam ma kto grać - Mięciel, Szałachowski, Kaczmarek, który kiedyś był w Koronie. Musimy jednak podnieść się po tych dwóch przegranych i wrócić na właściwy tor. Powalczyć o całą pulę - dodaje na koniec trener Ojrzyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie