Michał Złotek o sprowadzeniu Przemysława Janowskiego, o pomyśle na utrzymanie Wisły i o prowadzeniu zespołu, który w większości tworzą juniorzy
Dlaczego zgodził się pan objąć posadę trenera Wisły? W teorii ten zespół jest skazany na spadek, a misja utrzymania go w lidze wydaje się być niemożliwa.
- Wiem, że ta misja jest bardzo ciężka, ale zdecydowałem się na objęcie tej funkcji, bo Wisła to klub z tradycjami, który liczy się tutaj w okręgu. Chcę pomóc w utrzymaniu i staram się pracować jak najlepiej. Mam nadzieję, że do końca będziemy walczyć o pozostanie w lidze.
Skoro trener się podjął tego zadania, to musiał mieć jakiś pomysł na drużynę, żeby utrzymać ją w 4 lidze. Gdzie trener szuka tej szansy na ligowy byt?
- Pomysł był taki, żeby ściągnąć doświadczonych zawodników, którzy nie podpisali deklaracji gry w innych zespołach. Niestety się to nie udało, bo było za późno. Teraz chcę ogrywać młodych zawodników, żeby w końcu zaskoczyli i żeby Wisła zaczęła punktować.
Mieliście najmniej czasu na budowę zespołu. Większość składu stanowią juniorzy, którzy grają jeszcze w rozgrywkach młodzieżowych, ale jest również kilku doświadczonych piłkarzy. Karierę wznowił też Jarosław Piątkowski.
-Jarek postanowił wznowić karierę, ale zdrowie mu nie pozwala, na granie w każdym spotkaniu. Większość kadry to właśnie młodzi chłopcy, ale oni też się ogrywają, nabierają doświadczenia i z każdym spotkaniem wygląda to coraz lepiej. Mam nadzieję, że to zaprocentuje. Tydzień przed ligą zostałem trenerem Wisły i było ciężko ściągnąć kogokolwiek do składu, więc odgrzebaliśmy kilku zawodników, tak jak Przemka Janowskiego czy Kamila Bażanta, który nie grał półtora roku w piłkę. Staramy się jeszcze kogoś pozyskać, żebyśmy mieli możliwość rotacji. W składzie mamy kilku zawodników, którzy grają w drużynie juniora młodszego i z trenerem Damianem Lipcem staramy się, żeby oni jak najmniej grali w młodzieżowych rozgrywkach na weekendzie i teraz to nam się układa. Przy naszej sytuacji kadrowej, oni już raczej na dobre zostaną w seniorach.
Rozmawialiśmy po meczu ze Spartakusem i trener opowiadał historię ze sprowadzeniem Przemysława Janowskiego, który teraz wyrasta na najjaśniejszą postać w drużynie. Jak to dokładnie wyglądało?
- Przemek ostatnio grał w Pogoni Staszów, ale to było dwa lata temu. Jestem z Tarnobrzega i Przemek również, znamy się dosyć długo i postanowiłem go poprosić o pomoc. Zdecydowaliśmy razem, że pomożemy Wiśle, Przemek trafił do naszej drużyny i te dwa lata bez gry w piłkę wcale mu nie przeszkadzają w tym, żeby pokazywać się z dobrej strony w meczach 4 ligi.
Start sezonu mieliście bardzo słaby: 0:10 z Łysicą, 0:9 z Orlętami i 0:15 z Moravią. Ostatnie wyniki były jednak lepsze, a w meczu z Neptunem zdobyliście nawet gola. Dużo zmieniło się w głowach tych młodych zawodników?
- Ci młodzi chłopcy na początku się podłamywali, ale z drugiej strony pokazali i pokazują charakter. Początkowe wyniki były kompromitujące, ale im to dało impuls, żeby poprawić grę oraz jakość zespołu. Z treningu na trening i z meczu na mecz nabierają ogrania i liczę, że w końcu zapunktujemy.
Terminarz macie bardzo trudny. Kolejne 4 mecze to: GKS Rudki, Alit Ożarów, AKS 1947 Busko-Zdrój i Granat Skarżysko-Kamienna. Jaki jest pomysł na te spotkania?
Dla nas każdy mecz jest trudny i w każdym spotkaniu musimy biegać i walczyć. Chcemy pokazać się z najlepszej strony, bo prawda jest taka, że wiele drużyn nas lekceważy. Ja mówiłem chłopakom, że to jest nasz atut i możemy to wykorzystać. Te ostatnie wyniki już wyglądają nieco lepiej, zaczynamy stwarzać sobie jakieś sytuacje, ale jeszcze dużo wody w Wiśle upłynie, zanim to wszystko się dogra.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?