Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Włodzimierz Gąsior ocenia piłkarzy Korony

Dorota KUŁAGA [email protected]
Trener Włodzimierz Gąsior uważa, że duży wpływ na postawę Korony w rundzie wiosennej miała plaga kontuzji i wypadnięcie kilku czołowych zawodników.
Trener Włodzimierz Gąsior uważa, że duży wpływ na postawę Korony w rundzie wiosennej miała plaga kontuzji i wypadnięcie kilku czołowych zawodników. Fot. Sławomir Stachura
Włodzimierz Gąsior przez znaczną część sezonu prowadził pierwszoligową Koronę Kielce. Został odwołany po meczu z Motorem Lublin, na cztery kolejki przed zakończeniem rozgrywek.

Dorota Kułaga: *Jak pan ocenia te mecze, w których prowadził kielecki zespół?

Włodzimierz Gąsior: - Sezon należałoby rozpatrywać w dwóch płaszczyznach. Dużo plusów było jesienią, wiosną wyniki były poniżej oczekiwań, bo liczyliśmy na to, że wywalczymy pierwsze czy drugie miejsce, które będzie nam gwarantować awans do ekstraklasy bez baraży. Tego nie udało się zrealizować. Plaga kontuzji, wypadnięcie podstawowych piłkarzy, takich jak Zganiacz czy Sobolewski, miała na to duży wpływ.

Uważam, że były dwa spotkania, które zadecydowały o tym, że Korona nie zajęła jednego z dwóch pierwszych miejsc - porażka ze Zniczem Pruszków i remis z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Obydwa mecze zagraliśmy dobrze, ale nie wygraliśmy. Zgubiliśmy pięć punktów i to w znacznym stopniu zaważyło na tym, co było pod koniec sezonu. Biorąc jednak pod uwagę zawirowania, które były w klubie przed rozpoczęciem rozgrywek, degradację, zmianę właściciela, rotacje w kadrze, w sumie sezon należy ocenić pozytywnie.

* Ze Zniczem i Podbeskidziem straciliście bramki w końcówkach spotkań. Z czego to wynikało, czy tylko z braku koncentracji?

- Podobnie było jesienią z Zagłębiem Lubin i w kilku innych meczach. Zresztą ja naliczyłem takich spotkań bodajże osiem, w których prowadziliśmy 1:0, czy 2:0, a remisowaliśmy, albo przegrywaliśmy. Problem tkwił w sferze mentalnej, nie potrafiliśmy mądrze grać do końca, żeby dowieźć ten wynik, zabrakło też trochę szczęścia. Przecież przy stanie 2:0 w meczu z Podbeskidziem mieliśmy okazje do podwyższenie wyniku, a to rywal strzelił gole, będąc drużyną gorszą. Brak konsekwencji w grze do końca i szczęścia, tu bym widział przyczynę tych słabszych końcówek.

* Porozmawiajmy teraz o poszczególnych formacjach. Zacznijmy do bramkarza i defensywy. Spełnili pana oczekiwania?

- Radek Cierzniak był mocnym punktem drużyny. Formacja obronna dobrze grała jesienią, gorzej było wiosną. Może dlatego, że była w niej zbyt duża rotacja, a w systemie czterech obrońców w linii to zgranie jest bardzo ważne. U nas tych wymuszonych zmian w składzie było dużo. W pewnym momencie nie grał Hernani, bo na początku różnie bywało z jego formą, potem kontuzje wyeliminowały Szyndrowskiego, Bednarka, Nawotczyńskiego i Kuzerę. Różna była też forma Markiewicza. Był mocnym punktem jesienią, a wiosną grał nierówno. Miał współudział przy utracie bramek w ważnych meczach. Forma u tak doświadczonego zawodnika nie powinna się aż tak wahać. Reasumując, najpewniejszym punktem tej formacji był Hernani, na niego można było liczyć, jeśli był zdrowy i w formie.

* A jak pan ocenia drugą linię?

- Była stabilna do momentu, kiedy z powodu kontuzji wypadł nam Zganiacz. To była kuriozalna sytuacja, ostatnia minuta treningu, Mariusz źle stanął i wypadł na kilka spotkań. To była duża strata dla tej formacji. Dobrze, równo grał Wilk, na niego można było liczyć. Drugim osłabieniem była absencja Sobolewskiego, doznał kontuzji, z którą boryka się do dzisiaj. A jest to bardzo wartościowy zawodnik w tej formacji. Na pewno prawidłowo rozwija się Kiełb, chociaż jesienią był bardziej skuteczny. Popławski miał być wzmocnieniem, a nie wniósł do drużyny tego, co oczekiwaliśmy. Najlepszy mecz rozegrał z Motorem Lublin. Może wynikało to z tego, że przyszedł z zespołu, który nie odgrywał ważnej roli w lidze, trafił do klubu dobrze zorganizowanego, mocnego pod względem sportowym. To był duży Przeskok. Przestawienie Ediego na pomocnika miało dobre strony, dużo wznosił do drużyny jeśli chodzi o rozegranie akcji, spokój, umiejętności piłkarskie. Jest to też dobry duch zespołu.

* I został nam atak. Chyba też więcej spodziewał się pan po grze napastników w
rundzie wiosennej.

- Na pewno. Po przyjściu Cichosa atak miał być naszą najmocniejszą stroną, a różnie to wyglądało. Jesienią w bardzo dobrej dyspozycji był Konon, gorzej było wiosną. Prezentował zróżnicowaną formę. Mimo że jest to doświadczony zawodnik, to presja, która ciążyła na nim i na zespole powodowała, że jego forma nie była równa. Piotrek Gawęcki w lepszej dyspozycji był jesienią, wiosną zbyt nerwowo reagował w niektórych sytuacjach, chociaż uważam, że ten zawodnik ma duży potencjał. Więcej spodziewałem się po Michałku. Jeśli dojrzeje od strony mentalnej, będzie wartościowym piłkarzem, bo możliwości ma duże. Kontuzje przeszkadzają mu jednak w systematycznym treningu. Najbardziej liczyłem na Cichosa, myślałem, że to będzie nasz czołowy strzelec. Niestety, nie wyszło. Może powód był podobny jak w przypadku Popławskiego. W Turze Turek Łukasz odgrywał czołową rolę, w Koronie była duża rywalizacja i może czasami tego nie wytrzymywał. Potrzeba mu czasu, aklimatyzacji, jest to fajna osobowość, wartościowy człowiek. Jeśli zadomowi się w tym klubie, będzie również wartościowym piłkarzem.

* Zawodnicy pozyskani w przerwie zimowej nie wnieśli do zespołu tyle, ile od nich oczekiwano. W sumie najlepiej prezentował się chyba Dariusz Łatka, szczególnie w końcówce sezonu.

- Jest to zawodnik o dużych cechach wolicjonalnych, uniwersalny piłkarz - może grać na prawej pomocy, w obronie i jako defensywny pomocnik. To był chyba najbardziej wartościowy zawodnik z tych, których pozyskaliśmy przed rundą wiosenną. Jeżeli mówimy o transferach, na pewno więcej spodziewałem się też po Darku Kozubku. On też musi krytycznie spojrzeć na swoją grę. Jeśli dostaje się szansę w kilku meczach, to trzeba ją wykorzystać. W przypadku Darka nie zawsze to wychodziło. Liczyłem też na niego jako na "starego Koroniarza", myślałem, że pomoże stworzyć dobry klimat w zespole. Ale chyba nie do końca czuł się pewnie w tej drużynie, a jest to zawodnik na tyle wartościowy, na tyle ograny i osobowościowo mocny, że powinien odgrywać w niej czołową rolę i w szatni, i na boisku.

* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie