Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trójka kielczan wybiera się na wielką wyprawę. O swych przygodach będą opowiadać na naszym portalu

Lidia CICHOCKA [email protected]
Denali team czyli Dominik Punda, Elżbieta Barańska i Michał Sieradzan.
Denali team czyli Dominik Punda, Elżbieta Barańska i Michał Sieradzan.
Co sprawiło, że delikatna blondynka, Elżbieta Barańska, której wymarzone wakacje to plaża nad ciepłym morzem, zdecydowała się urlop spędzić na Alasce, śpiąc w namiocie przy 40 stopniowym mrozie? Odpowiedź jest najprostsza w świecie. To miłość.

- Rzeczywiście - śmieje się Elżbieta. W czasie ostatniej wyprawy Michała do Indii a spędził tam miesiąc, zrozumieliśmy, że bardzo nam bez siebie ciężko i że nie chcemy się ze sobą rozstawać. - Tęskniliśmy za sobą bardzo i chociaż powitanie po moim powrocie było wspaniałe nie chcemy się rozstawać na tak długo - dodaje Michał.

MARZENIE

A zdobycie McKinleya, najwyższej góry Alaski i trekking w tamtych stronach był marzeniem Michała. - Kiedy mówił o tym wcześniej, myślałam ok. Ja w tym, czasie wybiorę się na Korfu, bo tam jeszcze nie byłam - mówi Ela. - Jednak po Indiach zrozumiałam, że tak nie będzie.

Na dodatek 12 letni syn Elżbiety, Bartek z lekceważeniem wyrażał się o dotychczasowych wojażach mamy. - Trekking po Alasce - to jest coś - przyznał i w ten prosty sposób wjechał mamie na ambicję. Zgodził się by zostawiła go na cztery tygodnie, chociaż jej samej zaakceptować to trudno.

Na szczęście Elżbieta nie jest osobą, która życie spędza przed telewizorem. Prowadząc biuro podróży wysyła ludzi w ciepłe kraje. - Naturalne, że sama też tam jeżdżę, muszę wiedzieć, co sprzedaję - mówi jakby tłumacząc swoją słabość do krajów leżących nad Morze Śródziemnym.

Jednocześnie jest jednak fanką tenisa, roweru, no i nart. Kiedy Michał usłyszał, że Ela pojedzie z nim na Alaskę nie krył radości. - Ale poczułem też, że to ogromna odpowiedzialność. Co innego, gdy ja sam ryzykuję czasami w wariackiej wyprawie, co innego, gdy odpowiadam za kogoś.

Michał włóczył się po górach. Był na Elbrusie, Kilimandżaro. Jednak to nie on będzie szefem wyprawy na Alaskę. Został nim Dominik Punda, który ma znacznie większe doświadczenie. - Tak jak Ela ufa mnie, tak ja Dominikowi. Wiem, że góry zna najlepiej z nas i razem damy radę.

PRZYGOTOWANIA

Przygotowanie zaczęli od zdobywania wiadomości. Internet jak zwykle okazał się kopalnią wiedzy. - Ja szukałam relacji dziewczyn, jak one sobie radzą, pod takimi babskimi sprawami - mówi Ela. - Kosmetyczkę wiadomo zostawię w Polsce.
Z internetu wiedzą o rygorach obowiązujących na terenie parku - na przykład takim, że każda grupa dostaje turystyczną latrynę, nie ma mowy by po sobie zostawić w górach jakiekolwiek śmieci.

Ela i Michał zaczęli przypominać sobie angielski i dbać o kondycję. Zimą wybrali się na Kasprowy. Regularnie biegają, grają w tenisa. - Ale wejście na McKinleya to nie tyle sprawa kondycji fizycznej - idzie się przecież powoli, co psychicznej - tłumaczy Michał. - Ważniejsze jest nasze nastawienie, jak zniesiemy zmiany pogody, bo tam przecież w dzień jest ciepło, ale w nocy, chociaż nadal jest jasno temperatura spada do minus 50 a przy silnym wietrze jest jeszcze zimniej. Co będzie, gdy trafimy na zamieć śnieżną, jak poradzimy sobie ze świecącym non stop słońcem, jak zareaguje Ela na wysokość. Tego wszystkiego przewidzieć się nie da.

Zabezpieczają się na wszystkie sposoby. Wybrali przełom maja i czerwca, kiedy teoretycznie powinna być najlepsza pogoda. Gromadzą sprzęt. - Puchowe kombinezony jak z reklamy, Michelline mamy - śmieje się Ela. - I śpiwory, w których można wytrzymać do minus 35 stopni - dodaje Michał.

PROBLEMY

Największym problemem są buty dla Eli, bo takich profesjonalnych, odpornych i ciepłych nie robią w tak małych rozmiarach. Nawet numer większe trzeba zamawiać z rocznym wyprzedzeniem. Michał ma nadzieję, że może pożyczą od kogoś takie obuwie. Podzielili też zadania. To panowie będą ciągnąć sanie załadowane żywnością i sprzętem. Michał będzie też fotografem wyprawy.

Dokumentowanie jej zaczął już teraz. - Obserwuję przygotowania Eli i fascynuje mnie jak zmienia się przed tą wyprawą - mówi z wyraźnym rozczuleniem. Oboje śmieją się ze znajomych, którzy swą miłość przypieczętowali wspólnym maratonem. - To był jej prezent dla niego - mówią.

Ela decydująca się z miłości do Michała na trekking po śnieżnej i mroźnej Alasce ma łatwiej i trudniej. Maraton trwa kilka godzin, wyprawa na Mckinleya 16 dni, zależnie od pogody. - Samolotem dostaniemy się do bazy na wysokość 2 500. Tam kilkudniowa, jak najszybsza aklimatyzacja i w górę - mówi Michał.

Czekają na nich śnieg, mróz i słońce. Także wiatr, który potrafi wiać z siłą huraganu. Pogoda to najbardziej nieprzewidywalny element wyprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie