Przypomnijmy, że proces, który toczy się w kieleckim Sądzie Okręgowym dotyczy wydarzeń z 29 na 30 lipca 2012 roku w Kielcach. Z ustaleń śledczych wynika, że w nocy z soboty na niedzielę 18-letni kielczanin wsiadł do taksówki i zamówił kurs w kierunku kieleckiego osiedla Białogon w Kielcach. Gdy taksówka dojechała na miejsce i kierowca zażądał pieniędzy za kurs, 18-latek miał zaatakował taksówkarza nożem, kierowcy udało się obronić, a napastnikowi uciec. Ranny 57-letni taksówkarz o całym zajściu powiadomił policję. Za zgodą prokuratury portret pamięciowy napastnika opublikowano w mediach miesiąc po zdarzeniach. Wkrótce po tym, policja zatrzymała podejrzewanego dzięki sygnałom od osób, które rozpoznały go na zdjęciach. Okazał się nim 18-letni kielczanin, który - jak dodawali policjanci - w czasie napadu na taksówkarza, był pod wpływem alkoholu i narkotyków.
Policja ustaliła także, że niedługo przed atakiem na taksówkarza około godziny 23 przed siedzibą główną Poczty Polskiej w Kielcach 18-latek pobił 23-letniego mężczyznę i próbował zabrać mu portfel oraz telefon komórkowy. Mężczyźnie udało się uciec. 18-latek został oskarżony o usiłowanie zabójstwa, na pierwszej rozprawie mówił, że nie chciał zabić mężczyzny, a jedynie zranić go w nogę, by nie płacić za kurs. 18-latkowi grozi nawet dożywocie.
Czwartkowa rozprawa dotyczyła wydarzeń, jakie rozegrały się przed główną siedzibą poczty w Kielcach. Sąd przesłuchiwał policjantów, którzy wówczas interweniowali. Mundurowi nie byli jednak w stanie przypomnieć sobie przebiegu tamtego zdarzenia i posiłkowali się notatkami służbowymi, które wtedy sporządzali. Z notatek wynika, że poszkodowany 23-latek poinformował policjantów, że został zaatakowany przez nieznanego mężczyznę, który nie był sam.
- W notatce zaznaczyłem, że pokrzywdzony mężczyzna nie chciał nic zgłaszać w tej sprawie. Został przewieziony do szpitala, miał rany na głowie i twarzy - tłumaczył oficer policji.
Przed sadem zeznawał też partner matki oskarżonego 18-latka, który znał pobitego 23-latka, pracował z nim.
- W pracy dowiedziałem się o tym, że 23-latek został pobity, szef powiedział, że z kimś się pobił. Dopiero w domu od konkubiny dowiedziałem się, że to pomiędzy jej synem a 23-latkiem doszło do tej awantury. Kilka dni później 23-latek powiedział mi, że kieruje sprawę do sądu o to pobicie. Dzwoniłem do niego i mówiłem, żeby wycofał oskarżenie, bo jak nie, to ja opowiem o wszystkich jego grzeszkach. Nie groziłem mu - mówił mężczyzna i dodawał: - Nie było mnie przy tym, jak się pobili. Wiem tylko z opowieści, że miało pójść o to, że 23-latek miał postawić jakąś wódkę, a tego nie zrobił - twierdził świadek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?