Koszmar Marcelka i jego rodziców rozpoczął się w październiku 2020 roku. - To wtedy spostrzegliśmy, że z oczkiem naszego dziecka dzieje się coś niepokojącego. Lekarz, do którego się udaliśmy, od razu stwierdził nieprawidłowości w prawym oku, jednak skierował nas na dokładniejsze badania do Centrum Matki Polki w Łodzi. To tam już za chwilę miała paść diagnoza, której nie chcieliśmy usłyszeć nigdy. Po kilku dniach pobytu wiedzieliśmy już, że to glejak nerwu wzrokowego. Pierwsze dni przepłakaliśmy, zastanawiając się, co to będzie, jak bardzo zmieni się teraz nasze życie, przyszłość Marcela. Blisko dwa lata staraliśmy się o naszego synka, by teraz ponownie o niego zawalczyć i wyrwać go z objęć choroby - mówiła mama chłopca, Agnieszka.
Lekarze w Polsce nie mieli pomysłu na dalsze leczenie Marcela i stwierdzili, że najlepszym rozwiązaniem będzie przeczekanie kilku miesięcy. Niestety w ciągu zaledwie miesiąca widzenie w chorym oku chłopca zmniejszyło się z 90% do 50%. Tak drastyczna zmiana zadecydowała o rozpoczęciu leczenia. Marcel zaczął chemioterapię jednak to za mało aby pokonać tak ciężką chorobę. Okazało się, że jedyną nadzieją jest protonoterapia przeprowadzona w USA. Niestety kwota takiego zabiegu to około milion sto tysięcy złotych. Im szybciej uzbieramy środki, tym większe szanse na sukces przeprowadzonej terapii - dodaje Agnieszka Wójcik.
Mimo wielu akcji pomocy organizowanych dla chłopca, kwota na głównej zbiórce prowadzonej na portalu siępomga.pl, gdzie wpłacane są pieniądze ze wszystkich akcji charytatywnych na rzecz Marcela, w poniedziałkowe południe wynosiła nieco ponad 615 tysięcy złotych. - Myślę, że na ten moment mamy tak naprawdę około 700 tysięcy ponieważ na konto siępomaga nie wpłynęły jeszcze pieniążki zebrane podczas drugiej akcji na Golejowie oraz z innych prowadzonych zbiórek. Brakuje więc jeszcze około 400 tysięcy złotych - mówi mama Marcela. Choć zbiórka dla 4-latka prowadzona na siępomaga kończy się 15 lutego, to już wiadomo, że niebawem ruszy kolejna. - Rozmawiałam już z fundacją i zbiórka potrwa jeszcze miesiąc - dodaje pani Agnieszka.
Marcel dzielnie walczy z chorobą. Obecnie jest już po czterech cyklach chemioterapii, a w poniedziałek zaczyna piąty. - Niestety pojawiły się już skutki uboczne. Synek zaczął tracić włosy, doskwierają mu również bóle w różnych częściach ciała, choć i tak jest już nieco lepiej niż na samym początku. W przyszłym tygodniu planujemy zrobić rezonans magnetyczny, który pokaże czy dotychczasowe leczenie przynosi jakiekolwiek pozytywne rezultaty. Jednak ostatnie badania odebrały już wszelką nadzieję na możliwość pomocy w kraju. Tutaj na ratunek nie ma szans - możemy jedynie dokończyć standardowy protokół i starać się zapobiegać chorobie, nic więcej nie zostanie nam zaproponowane. Jeśli stan oczka nadal będzie się pogarszał to kontaktujemy się z lekarzem w Stanach Zjednoczonych i w ciągu dwóch-trzech tygodni organizujemy wyjazd do Oklahomy, gdzie w ośrodku "Proton Center" ma być leczony Marcel. Cały proces wygląda w ten sposób, że najpierw wpłacamy część pieniędzy, aby zarezerwować pobyt w placówce, a druga transza wpłacana jest już kilka dni przed samym wylotem. Czas goni dlatego jeszcze raz prosimy i dziękujemy wszystkim za pomoc - powiedziała mama Marcela.
Pieniądze dla chłopca można wpłacać TUTAJ. Cały czas trwają również licytacje na facebookowej grupie Uratuj Marcela przed ciemnością.
Co to jest zapalenie gardła i migdałków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?