Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko u nas! Tomasz Raczyński, menedżer centrum Kielc, zdradza swoje pierwsze plany

Paweł WIĘCEK
Tomasz Raczyński, menedżer centrum Kielc
Tomasz Raczyński, menedżer centrum Kielc Aleksander Piekarski
Tomasz Raczyński wygrał konkurs na to stanowisko w zeszłym tygodniu. W środę spotkał się z prezydentem Wojciechem Lubawskim, by zapoznać się ze szczegółami swojej nowej pracy i przedstawić własne propozycje na ożywienie centrum miasta.

Paweł Więcek: Jak po spotkaniu z prezydentem Wojciechem Lubawskim?
Tomasz Raczyński: - To była bardzo owocna rozmowa w sympatycznej atmosferze. Zdefiniowaliśmy, o jaki obszar centrum chodzi. To teren ograniczony ulicami IX Wieków Kielc, Ogrodowa i Seminaryjska, Żeromskiego i Paderewskiego oraz cała Sienkiewicza po dworzec.

Jaki jest status menedżera w strukturze organizacyjnej ratusza?
- To stanowisko samodzielne, podległe bezpośrednio prezydentowi. Musimy być w bardzo ścisłym kontakcie, choć moc sprawczą ma prezydent, bo to on jest gospodarzem. Ja mogę sugerować rozwiązania, przede wszystkim zaś prowadzić konsultacje.

Gdzie będzie Pan urzędował?
- W siedzibie na ulicy Dużej. Jest tam lokal, który wymaga remontu i przygotowania. Zajmie to kilka miesięcy. Moja praca nie ma być jednak typowo urzędnicza. Raczej muszę poświęcić dużo czasu na konsultacje społeczne z przedsiębiorcami, którzy prowadzą działaność w centrum, poznać ich problemy, sugestie. To trudne zadanie, ale co jest budujące - fakt, że intencje wszystkich stron są takie same, wszystkim zależy na tym, by centrum było ładne, tętniło życiem, a nie pustoszało.

Przedsiębiorcy twierdzą, że główną bolączką środmieście jest obowiązująca tam organizacja ruchu? Pan się z tym zgadadza?
- Muszę porozmawiać z dyrektorem Arturem Hajdorowiczem oraz Piotrem Wójcikiem. Ruch w centrum jest zorganizowany i nie można niczego wywracać. Nie chodzi o rozwiązania doraźnie, a o strategiczne - co potrzebne centrum miasta, by było ono dostępne.

Jaką stawia Pan diagnozę?
- Nie można myśleć o tym, by przez centrum przebiegał ruch tranzytowy. Nie wrócimy do tego, co było. Kierunek jest taki, by łatwo dojechać do centrum. I drugi bardzo trudny element - żeby samochody miały gdzie parkować. Jednym z pomysłów jest parking podziemny na Placu Wolności. Jest plan i miejsce na wielopoziomowy parking przy Kieleckim Centrum Kultury. Ulica Czarnowska po zakończeniu inwestycji będzie jednym wielkim parkingiem. Widać dziś, że centra miast pustoszeją. Ludzie przenieśli się do galerii. Można na to patrzeć jako na zagrożenie dla centrum, ale proszę zwrócić uwagę, że do tych galerii przyjeżdżają ludzie z całego województwa, spędzają tam czas i wracają do domu. A można tak ich pokierować, by przychodzili do miasta.

Jak ich zachęcić do wizyty w śródmieściu?
- Do Galerii Krakowskiej ludzie przyjeżdżają, zostawiają auto, robią zakupy i idą do centrum. Chodzi o ten sam model.

Ale Kraków ma kościół Mariacki, Wawel, Sukiennice...
- A my mamy Pałac Biskupi, pięknie odremontowany Rynek, teatrzyk dziecięcy, Pałacyk Zielińskiego, ogródki, Plac Artystów. Zależy mi na aktywizacji środowisk, które będą chciały coś zrobić, co będzie służyło miastu i ściągnie ludzi do centrum. Jednym z pomysłów jest na przykład wydłużenie Święta Kielc, by zahaczyło o dwa weekendy. Można także zaprosić działkowców, by zrobili święto zdrowej, ekologicznej żywności, którą mogliby sprzedawać podczas kiermaszu w centrum.

Wiele osób zdziwiło to, że wygrał Pan konkurs na menedżera. W 2006 roku odchodził Pan z Targów Kielce w nie najlepszej atmosferze. Przechodząc do Expo Silesia wziął Pan ze sobą wszystkich menedżerów...
- Wytworzył się mit mieście na ten temat. Odszedłem z Targów Kielce po 12 latach pracy w firmie. Kiedy zaczynałem, nikt nie wróżył temu przedsięwzięciu żadnego sukcesu. Wszyscy masowo krytykowali pomysł zorganizowania tu ośrodka targowego. Było ciężko, ale udało się. Miałem wsparcie władz miasta, czas na działanie, strategię, cel i konsekwencję. Udało mi się skompletować bardzo dobry zespół ludzi. Jednak w pewnym momencie Targi Poznańskie, które były większościowym udziałowcem Targów Kielce, zaczęły traktować nas jako konkurencję i próbować moimi rękami przenosić targi z Kielc do Poznania, na co się nie mogłem zgodzić. Kopałem się z koniem, dlatego złożyłem rezygnację. A to, że spora część kadry kierowniczej odeszła, świadczy o mnie dobrze jako szefie.

Co dalej z Pańską działalnością gospodarczą? Zawiesi Pan ją?
- Wszystko zależy od prezydenta. Zobaczymy, co czas pokaże. Na razie nie ma problemu z godzeniem tego z obowiązkami menedżera.

Nie boi się Pan porażki?
- Nie należę do strachliwych. Cel jest szlachetny. W Kielcach mieszkam od urodzenia. Dużo czasu spędziłem w innych miastach i krajach, ale tu jest mój dom i rodzina, mam wielu przyjaciół. Po rozmowie z prezydentem, który zadeklarował wsparcie, mam jedno zadanie: by miasto tętniło życiem. Mam w tym pomóc. Będę szukał sojuszników.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie