MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ubezpieczyciel sprawę przyjął. Po naszej interwencji zaczął działać

Marcin JAROSZ [email protected]
Lucjan Senderski z niedowierzaniem patrzy na to, co zostawił po sobie ogromny pożar, który wybuchł tutaj od uderzenia pioruna.
Lucjan Senderski z niedowierzaniem patrzy na to, co zostawił po sobie ogromny pożar, który wybuchł tutaj od uderzenia pioruna. Marcin Jarosz
Mieszkaniec podstaszowskich Sztomberg przez niemal tydzień bezskutecznie próbował się dowiedzieć, kogo i kiedy wyśle ubezpieczyciel do wykonania oględzin zabudowań, które spłonęły po ubiegło tygodniowej nawałnicy. Po naszej interwencji sprawa nabrała tempa.
- Strażacy przewrócili może ze dwadzieścia ton siana. Wszystko paliło się od spodu. Straty są ogromne – mówi mężczyzna.
- Strażacy przewrócili może ze dwadzieścia ton siana. Wszystko paliło się od spodu. Straty są ogromne – mówi mężczyzna. Marcin Jarosz

- Strażacy przewrócili może ze dwadzieścia ton siana. Wszystko paliło się od spodu. Straty są ogromne - mówi mężczyzna.
(fot. Marcin Jarosz)

Wtorek 3 lipca. Po kilku dniach ogromnych upałów przychodzi ogromna nawałnica. W gminie Staszów wichura łamie drzewa i słupy energetyczne. Potoki deszczu zalewają piwnice, a od piorunów płoną zabudowania w Sztombergach i Starej Dobrej.

NAWAŁNICA, PIORUN, POŻAR

Co ma zrobić Polak po skodzie?

Poprosiliśmy biuro prasowe PZU o ustosunkowanie się do poniższych pytań. Prezentujemy odpowiedź Agnieszki Rosy z biura prasowego PZU.

Marcin Jarosz: - Jak wygląda procedura likwidacji szkód, wraz z obowiązującymi terminami, kto ją nadzoruje?. Czy osoba poszkodowana może zgłosić się do najbliższej placówki PZU w celu załatwienia swojej sprawy?.
Agnieszka Rosa: - W stratach o niższej wartości klienci mogą skorzystać z najszybszej, uproszczonej metody likwidacji szkody. W tym sposobie odszkodowanie wyliczane jest na pod-stawie tzw. wywiadu. Klient może zgłosić szkodę w najbliższej placówce PZU, ale może również skorzystać z innej dogodnej formy zgłoszenia szkody - dzwoniąc na Infolinię 0 801 102 102 lub poprzez stronę www. Przy oszacowaniu większych strat konieczna jest wizyta mobilnego eksperta PZU. Zgodnie z OWU [Ogólne Warunki Ubezpieczenia - przyp red.] ubezpieczyciel ma 7 dni na podjęcie czynności likwidacyjnych w szkodach budynkowych oraz 14 dni w szkodach uprawowych. W celu sprawnej realizacji czynności uruchomiono dodatkowe zasoby rzeczoznawców, tak aby termin oczekiwania na wizytę mobilnego eksperta PZU był jak najkrótszy.

MJ:- Czy przed przyjazdem likwidatora osoba poszkodowana może na własną rękę wykonywać jakiekolwiek czynności na obiekcie, który uległ uszkodzeniu i co do którego występuje roszczenie odszkodowawcze. Jeśli tak, to proszę podać zakres robót lub czynności oraz to czy wpływają one na ewentualną wysokość odszkodowania.
AR: - Poszkodowani nie czekając na wizytę mobilnego eksperta PZU mogą przystąpić do zabezpieczenia mienia oraz innych prac naprawczych związanych z uszkodzonymi elementami budynków i ruchomości. Wówczas zniszczone przedmioty należy złożyć w jednym miejscu w celu umożliwienia dokonania ich oględzin przez likwidatora szkód. Zalecamy w miarę możliwości sporządzenie stosownej dokumentacji fotograficznej.

- Nie wiem, która była dokładnie godzina. Może szesnasta. Siedzieliśmy w garażu na dole. Nagle rozległ się potężny grzmot. Po kilku minutach zauważyliśmy jak z dachu stodoły zaczyna wydobywać się dym. Podbiegłem do stodoły, ale już było widać ogień, bałem się otworzyć wrota. Zadzwoniliśmy po straż, pojawili się na miejscu błyskawicznie, ale nie wiele udało się uratować - opisuje wydarzenia z ubiegłego tygodnia Lucjan Senderski.

Od pioruna spłonęła stodoła i obora. Zwierzęta udało się w ostatniej chwili wyprowadzić. W środku została większość maszyn i ogromne masy świeżego siana. Na pierwszy rzut oka nie widać zgliszczy. Dopiero kiedy podejdzie się bliżej zabudowań można zauważyć ślady ognia. Blacha była położona na dachu przed rokiem. Jest do wymiany, podobnie jak konstrukcja dachu, która może w każdej chwili runąć. Do tego popękane ściany i spalone instalacje. - Na dobrą sprawę trzeba byłoby rozebrać wszystko - mówi załamany mężczyzna.

MASZYNY NA ZŁOM, LATA PRACY POSZŁY Z "DYMEM", OCALAŁY ZWIERZĘTA

Strażacy gasili pożar do późnej nocy. Przewrócili około 20 ton siana, bo wszystko paliło się od spodu. - I tak małe ogniska pożaru gdzieś się zachowały. Przez dwa dni nie spaliśmy w ogóle, bo trzeba było kilka razy dogaszać - dodaje Senderski. Na szczęście obiekt jest ubezpieczony. Mężczyzna nazajutrz idzie do oddziału zgłasza sprawę, otrzymuje numer i polecenie, aby czekał. Sprawa jest w toku. Próbuje się dowiedzieć, kiedy ktoś może przyjechać, obejrzeć, sporządzić protokół do wyceny szkód. Nikt nie jest w stanie udzielić mu klarownej odpowiedzi.

- Ubezpieczenie mam w PZU. Podali mi numer na infolinię, ale tam niczego mi nie powiedzieli. Mówię, że mam gospodarstwo, że chciałbym sprzątnąć po tym pożarze. Ktoś mi powiedział, żebym niczego nie ruszał, bo jak przyjadą, to zaniżą szkodę. Z kolei przez telefon dowiedziałem się, że zanim posprzątam powinienem zrobić zdjęcia. I tak czekam, i nie wiem nawet ile będę musiał czekać, aż przyjadą - mówił pan Lucjan w ubiegły czwartek, prosząc nas o interwencję. W weekend sytuacja nie uległa zmianie. W poniedziałek też nikt nie przyjechał.

CAŁE SZCZĘŚCIE OBIEKT UBEZPIECZONY, ALE…

Zadzwoniliśmy do oddziału PZU w Staszowie. Okazało się, że nikt ze Staszowa tej sprawy nie może załatwić. - Od kilku lat procedura wygląda tak, że szkody zgłaszane są przez infolinię. W momencie zgłoszenia osoba otrzymuje numer sprawy. W ciągu kilku dni powinna otrzymać też dane kontaktowe likwidatora z którym umówi się na spotkanie. Możemy pomóc jedynie w ustaleniu danych likwidatora z którym ten pan będzie się mógł bezpośrednio skontaktować - mówiła w poniedziałek Grażyna Woszczyna, kierownik staszowskiego oddziału PZU.

Tego samego dnia udało nam się skontaktować również z biurem prasowym ubezpieczyciela w Warszawie. Poproszono nas o przesłanie numeru sprawy i pytań na adres poczty elektronicznej. - Jeżeli nie uda się udzielić odpowiedzi dziś, to będzie ona jutro przed południem - zapewniała Agnieszka Rosa z biura prasowego.

Chcieliśmy się dowiedzieć jak wygląda procedura, kto ją nadzoruje i jakie obowiązują terminy likwidacji szkód. Interesowała nas również kwestia, czy na zniszczonym obiekcie można wykonywać jakiekolwiek prace porządkowe lub zabezpieczające, czy należy czekać do momentu wizyty uprawnionego likwidatora. Odpowiedź, jaka przyszła po niemal 24 godzinach zawarła się w zdaniu - "Dziękujemy za sygnał. Sprawdziliśmy sprawę, w której Pan interweniuje i załatwiamy ją bezpośrednio z klientem". Problem w tym, że sygnał od petenta był już 4 lipca i od tego momentu powinno zaczynać się załatwianie sprawy. Ponowiliśmy prośbę do biura prasowego PZU o odpowiedź na zadane wcześniej pytania. Ich treść prezentujemy w ramce.

… DOPIERO PO NASZEJ INTERWENCJI SPRAWA RUSZYŁA Z MIEJSCA

Nasze zainteresowanie sprawiło, że w sprawie Senderskich istotnie coś "ruszyło". We wtorek w ich domu rozdzwoniły się telefony od przedstawicieli zatroskanego ubezpieczyciela. W pierwszych słowach próżno było jednak szukać otuchy. Były za to pretensje, że poszkodowani "polecieli do mediów". - Ale po tym, już bez przeszkód, dowiedziałem się, kto będzie mógł do mnie przyjechać i jeszcze tego samego dnia się z nim umówiłem - mówi Lucjan Senderski. Przedstawiciel ubezpieczyciela pojawił się w środę i wykonał dokumentację szkód, jakie wyrządził pożar.

Jakie będzie odszkodowanie? Tego na razie nie wiadomo. Ważny jest nie tylko stopień zniszczeń, ale i amortyzacja obiektu, która ma duże znaczenie przy naliczaniu odszkodowania. - Dowiedziałem się, że teraz te papiery będzie opiniował, kto inny i to on podejmie decyzję o wysokości odszkodowania. Całość była ubezpieczona na około sto tysięcy złotych - mówi gospodarz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie