UbranioVeLoVe Butikiem Roku 2022 w powiecie starachowickim. Poznaj niezwykłą historię sklepu. Zobacz zdjęcia

Butik UbranioVeLoVe założyła Magdalena Heda całkiem przypadkowo. Zresztą wiele rzeczy dzieje się w nim przypadkowo.
- Na założenie butiku namówił mnie tata. „Pracę masz, ale nie wiadomo co będzie. Lepiej jak będziesz miała swój mały biznesik” - mówił. Wyciągnęłam więc kasę i pojechałam do Centrum Handlowego Ptak, pod Łódź. Wymyśliłam też nazwę: UbranioVeLoVe. Nazwa jest taka pomieszana, ma zapożyczenie z języka angielskiego. Sklep powstał u mnie w domu, jeden pokój poświęciłam na gromadzenie ubrań. Zresztą na początku był to sklep internetowy, od 1 sierpnia 2020 roku. Prowadzę go od początku z przyjaciółką Aleksandrą Koźbiel. Ola pracuje w Szkole Podstawowej numer 1, w Szkole Podstawowej numer 9, w III Liceum Ogólnokształcącym i w Centrum Kultury i Rekreacji w Brodach. Uczy śpiewu. Ja jestem polonistką i logopedą i pracuję w Szkole Podstawowej numer 1, Szkole Podstawowej numer 12 i w II Liceum Ogólnokształcącym. Jak widać, pracy nam nie brakuje. Zajęcia w szkole, to nasza podstawowa praca, z której jesteśmy bardzo zadowolone i z której się utrzymujemy. Butik to praca dodatkowa. Tu jest luz, nikt nie stoi „nad głową”. Jak kończę lekcje w szkole, to idę do butiku, potem do domu. Ola przyjeżdża jak ma okienko w lekcjach. Chodzimy na rzęsach, ale im więcej jest pracy, tym bardziej się angażujemy.

- Teraz mamy coraz więcej nowych klientek – opowiada pani Magda. - Przez dwa lata sprzedawałyśmy ciuchy w domu, stamtąd robiłyśmy internetowe transmisje sprzedażowe. Nie każdy miał śmiałość, żeby przyjść do czyjegoś domu. Dostawy organizowałyśmy więc różnie. Dostarczałyśmy paczki do domów, podrzucałyśmy przez okno, zostawiałyśmy w otwartym samochodzie. Teraz mamy własny lokal, w którym jest tak samo jak u mnie w domu. Tata Oli zrobił półki. Mamy manekina o imieniu Wiola. Wiola krzywo patrzy, jest sztywna i niezadowolona, ale jest fajnie. Ten butik jest po to, aby była odskocznia od codzienności. Powtarzam: ja pracę mam w szkole - podkreśla pani Magda.

- Po 3 miesiącach działalności mówię do Oli: sprawdź na OLX czy są jakieś wolne lokale. Najpierw miałyśmy upatrzony lokal w Rynku, na piętrze. Miałam obawy, czy klientki będą chciały wchodzić, ale obawy rozwiała właścicielka, która nas wyrolowała - dodaje pani Magda.

- Sprawdzałam te lokale i już miałam dość – opowiada Aleksandra Koźbiel. - Zostały dwa, w tym jeden w Centrum Handlowym Rondo obok domu Magdy. Okazało się, że należy on do jej kolegi i dalej potoczyło się szybko. Same pomalowałyśmy butik. Jest przytulny, kwiatki dostałyśmy od mamy Magdy. Brakuje jeszcze szyldu, jakiejś reklamy z zewnątrz, ale na wszystko przyjdzie czas. Na razie najlepszą reklama jest poczta pantoflowa i jakość produktów - dodaje.

- Od czasu jak mamy butik przestałam kupować w sieciówkach – mówi pani Magda. - Zresztą tam nie ma takich rzeczy jak u nas. Chodzimy na co dzień w polskich produktach, kupujemy takie rzeczy, w jakich same chciałybyśmy chodzić. Towar testujemy, robiąc pranie w rękach, w pralkach. Korzystamy z 5-6 hurtowni z polskimi towarami, bo polskie jest najlepsze. Nasze klientki ufają nam do tego stopnia, że w „ciemno” biorą od nas ciuchy do domów, tam przymierzają i oddają, ale przeważnie nie. W hurtowniach kupujemy małe ilości, na lokalnym rynku nie konkurujemy z nikim. Ostatnio wprowadziłyśmy trochę biżuterii ze stali szlachetnej: jakieś kolczyki, bransoletki. Ale na przykład po buty odsyłamy klientki do sklepu obok. Mam 10-letniego syna, którego czasem „wykorzystuję” aby dostarczał paczki z ubraniami do klientek, ale ostatnio grozi, że będzie pobierał od tego opłaty… Trzeba będzie z nim porozmawiać. Wszystko dla dobra butiku - dodaje.