Jak opowiada Marian Czech, na oko trzymiesięczne kundelki zobaczył kilkanaście dni temu w fotelu, który leży w stercie śmieci w lesie tuż przy drodze z Napękowa do Daleszyc. - Usłyszałem cichy pisk. Podszedłem. Okazało się, że to dwa pieski, czarny i biały. Jęczały, były prawie nieżywe - mówi.
- Zaraz zadzwoniłem do schroniska w Dyminach. Pytali, czy gmina za to zapłaci. Na drugi dzień udałem się do Straży Miejskiej w Daleszycach. Podjechaliśmy na miejsce. Powiedzieli, że to nie ich rejon tylko gminy Górno. Zadzwoniłem więc na policję w Górnie. Pojechałem z nimi. Powiedzieli, że sprawą zajmie się wójt. Ale nikt tam nie przyjechał. Pieski dalej są. Opiekujemy się nimi z żoną, bo biurokracja jest ważniejsza niż los porzuconych zwierzątek - twierdzi Marian Czech.
Wiesław Pióro, komendant Staży Miejskiej w Daleszycach, potwierdza, że do jednostki wpłynęła taka interwencja. - Dzwoniliśmy do Urzędu Gminy Górno. Pracownicy byli na miejscu, ale nie stwierdzili obecności psów - mówi.
Po naszym telefonie Jarosław Królicki, wójt gminy Górno, obiecał jeszcze raz zająć się sprawą. - Mamy umowę z firmą, która zabierze psy. Potem trafią do schroniska. Przekażę to swoim służbom - mówi Królicki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?