Z tymi pytaniami zwróciliśmy się zarówno do szefów regionalnych struktur, jak i do przewodniczących związków w zakładach pracy.
O zarobkach związkowców krążą legendy. Mówi się o pałacach, w których mieszkają, i o brykach, którymi jeżdżą. Jakie w rzeczywistości są ich pensje? - Miesięcznie zarabiam 4600 złotych brutto i to jest wszystko, bez żadnych dodatków. To jest najwyższy zarobek w regionie - mówi Waldemar Bartosz, przewodniczący zarządu regionu świętokrzyskiego NSZZ "Solidarność". Oprócz niego na etacie jest jeszcze dwóch zastępców, sekretarz oraz członek prezydium. - Od najwyższej pensji w regionie liczy się inne: minus 10 procent dla zastępców, minus 20 dla członków prezydium i minus 30 dla innych członków zarządu zatrudnionych przez związek - wyjaśnia i zaznacza, że te wynagrodzenia pokrywane są ze związkowych składek.
Pytanie o pieniądze zadajemy również Elżbiecie Drogosz, przewodniczącej rady Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych województwa świętokrzyskiego i jednocześnie prezesa zarządu oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Kielcach. - Otrzymuję pensję nauczyciela dyplomowanego z przedszkola, dietę, którą przyznaje mi okręg (ZNP - przyp. red.) oraz dietę na działalność statutową, którą w OPZZ przyznaje mi Warszawa - mówi.
- Jakie to są kwoty? - pytamy. - A dlaczego mam to panu podawać? Dlaczego pan pyta? Dlaczego ten artykuł chce pan pisać? - denerwuje się. Po wyjaśnieniach dodaje, że z centrali otrzymuje 1500 złotych. Pół idzie na wynagrodzenie dla radcy prawnego, pół na podróże po województwie w sprawach związkowych.
Więcej we wtorek w Echu Dnia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?