Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Vive Targi Kielce - Pick Szeged 32:27 (video, zdjęcia)

Paweł KOTWICA [email protected]
Radość w kieleckiej ekipie po pokonaniu Węgrów i wywalczeniu awansu do ćwierćfinału.
Radość w kieleckiej ekipie po pokonaniu Węgrów i wywalczeniu awansu do ćwierćfinału. Fot. Sławomir Stachura
Trzecie podejście piłkarzy ręcznych Vive Targi Kielce do najlepszej ósemki Ligi Mistrzów - nareszcie udane! Rywala w 1/4 kielczanie poznają we wtorek, a w niedzielę stracili Grzegorza Tkaczyka, który prawdopodobnie naderwał boczne więzadło w kolanie i sezon może być dla niego skończony.

[galeria_glowna]
Vive Targi Kielce - Pick Szeged 32:27 - Zobacz zapis relacji live.

Vive Targi Kielce: Szmal (1-60, 8 obron), Losert (na dwa karne) - Jachlewski 3, Strlek - Tkaczyk 1, Jurecki 6, Bielecki 1 - Zorman 3 - Lijewski 4, Buntić 1 - Olafsson 8 - Musa, Stojković 4 (1), Grabarczyk 1.
Pick: Mikler (1-46, 17 obron), Tatai (46-60, 3 obrony), Toth (60, 1 obrona) - Vadkerti 1, Kekezović 2 - Larholm 8 (4), Czina - Buday 1 - Ancsin 2, Balogh 3 - Prodanović 7 (2), Lasica - Zubai 1, Pribanić 2.
Karne. Vive Targi Kielce: 1/2 (Toth obronił rzut Strleka). Pick: 6/6. Kary. Vive Targi Kielce: 8 minut (Jurecki 4, Zorman, Buntić po 2). Pick: 6 minut (Vadkerti, Lasica, Ancsin po 2). Sędziowali: J. Zotin, N. Wołodkow (Rosja). Widzów: 4000.

Przebieg: 1:0, 1:1, 2:1, 2:4, 4:4, 4:5, 5:5, 5:6, 7:6, 7:8, 9:8, 9:9, 11:9, 11:10, 13:10, 13:11, 14:11 - 15:11, 15:12, 16:12, 16:13, 18:13, 18:14, 19:14, 19:16, 20:16, 20:17, 21:17, 21:19, 23:19, 23:20, 26:20, 26:22, 27:22, 27:23, 29:23, 29:25, 31:25, 31:26, 32:26, 32:27.

Ci, którzy spodziewali się, że kielczanie wyjdą na boisko i zrobią z Węgrów gulasz, mogli być rozczarowani. Zawodnicy Pick zagrali niezwykle walecznie, bili się, dopóki mieli siły. - Walczyliśmy całym sercem - stwierdził potem ich trener, Laszlo Skaliczki. Podziwu dla rywali nie krył również trener gospodarzy, Bogdan Wenta. - Przyjechali bez dwóch czołowych zawodników, a to często mobilizuje. Coś o tym wiemy. Ale my też do tej wygranej doszliśmy walką - mówił.

ROZNOSIŁA ICH ENERGIA

W pierwszym, wygranym przez Pick w Szegedynie 26:25 meczu kontuzji doznali najlepszy strzelec wicemistrza Węgier Frantiszek Szulc i podstawowy obrońca, Alen Blażević. Trener gości miał wyraźne problemy z obsadzeniem środka rozegrania - mecz zaczął na nim Daniel Buday, potem playmakerem był prawy rozgrywający Zsolt Balogh, w końcu lewoskrzydłowy Atilla Vadkerti. Goście wyszli na boisko Hali Legionów niezwykle zmobilizowani, przez co kielczanie mieli w pierwszej fazie potężne problemy ze zdobywaniem bramek. Wielka w tym zasługa bramkarza Rolanda Miklera, który dał się we znaki naszej reprezentacji na mistrzostwach świata w Hiszpanii. W niedzielę bronił świetnie, wygrywał pojedynki oko w oko z naszymi zawodnikami, a dwa razy zdarzyło się, że obronił rzut z szóstego metra i jeszcze dobitkę! Na szczęście na wysokiej skuteczności w pierwszej połowie bronił również Sławomir Szmal. - Dobrze, że funkcjonowała obrona i goniliśmy Węgrów kontrą. Oni nas bezkarnie napieprzali w pierwszym meczu, więc postanowiliśmy zrobić to samo - tłumaczył Krzysztof Lijewski.

Ale nasi zawodnicy grali za nerwowo w ataku, popełniali błędy techniczne, nie wykorzystywali przewagi liczebnej. - Ich roznosiła energia, za bardzo chcieli - tłumaczył potem Wenta.

OLAFSSON PRZYTOMNY I SKUTECZNY

Skutek przyniosła zmiana systemu obrony na 5-1 (w roli wolnego elektrona jak zwykle Mateusz Jachlewski), co pozwoliło przechwycić kilka podań (Lijewski w pierwszej połowie miał aż pięć "skradzionych" piłek) i skontrować. Kilka razy przytomnością wykazał się Thorir Olafsson, zbierając piłki odbite przez Miklera i skutecznie dobijając. W 23 minucie po kontrze Michała Jureckiego po raz pierwszy prowadziliśmy dwoma golami - 11:9, a po kolejnym szybkim ataku Jachlewskiego w 26, już trzema - 13:10. Z taką przewagą gospodarze poszli porozmawiać w szatni.

MIKLER W KOŃCU PĘKŁ

Wynik w drugiej połowie zależał od tego, czy kolejnymi świetnymi interwencjami popisywał się węgierski bramkarz, czy też nasi zawodnicy znajdowali na niego sposób. W 35 minucie na 19:15 trafił Rastko Stojković (za chwilę po raz pierwszy po kontuzji na boisku pojawił się Manuel Strlek), ale Mikler odbił cztery z kolejnych sześciu rzutów "żółto-biało-niebieskich" (nie mylił się tylko Olafsson) i w 42 minucie przewaga stopniała do dwóch bramek (21:19). W dodatku, o ile do tej pory nasi zawodnicy nie dostawali kar, to w drugiej części często grali w osłabieniu. Wenta wycofywał wtedy bramkarza. Dwa razy się opłaciło, bo trafiał Olafsson, raz rzut przez całe boisko był niecelny, raz Węgrom się udało - trafił Antonio Pribanić.

Osłabł w końcu i Mikler - w 46 minucie sam poprosił o zmianę. - W końcu musiał pęknąć, on cały czas "trzymał" Węgrom wynik, ale to kosztuje dużo sił. Bronił bardzo dobrze, ale bramkarz goli nie rzuca - mówił potem Lijewski. Za moment solową akcją na 26:20 podwyższył Uros Zorman. Węgrzy bili się nadal i choć nie zbliżyli się na mniej niż cztery gole, to dopiero kilka ich prostych błędów w końcówce, na które nasi odpowiedzieli bramkami (między innymi dwa razy efektownie rzucił Jurecki), spowodowało, że kieleckim kibicom przestała cierpnąć skóra. Nie było więc nerwowej końcówki i już na kilka minut przed końcową syreną świetnie dopingujący przez cały mecz kibice mogli rozpocząć fetowanie historycznego awansu.

Po meczu powiedzieli

Bogdan Wenta, trener Vive Targi Kielce: - Serdecznie dziękuję kibicom. Gratulacje dla trenera Skaliczki i jego zespołu, bo potwierdzili, że od lat nalezą do europejskiej czołówki. Brak kontuzjowanych zawodników spowodował, że zespół gości walczył w tym meczu całym sercem. Myślę, że mogliśmy obejrzeć dwa spotkania na wysokim poziomie, charakteryzujące się wspaniałą walką. Problemem w grze mojego zespołu było na pewno opanowanie energii, która w nas siedziała. Bramkarze węgierscy udowodnili, że są w bardzo dobrej formie. Mieliśmy problem z wykończeniem akcji. Mecz był bardzo emocjonujący. Trzeba dostrzec to, jak walczył nasz przeciwnik, bo spotkanie dużo nas kosztowało. Przy tym wsparciu i hali, która przy każdym spotkaniu coraz bardziej okazuje się być za mała, udało się stworzyć świetne widowisko. Jesteśmy w "ósemce", kilka lat temu pewnie nikt o tym nie myślał. Ale czeka nas jeszcze dużo pracy. W tej chwili czeka nas przerwa, która dla nas tak naprawdę przerwą nie jest, bo kilku moich zawodników wyjeżdża na zgrupowania kadr narodowych. Mam nadzieję, ze w takim samym składzie, bez kontuzji spotkamy się za 10 dni. We wtorek będziemy z niecierpliwością oczekiwać na losowanie naszego następnego przeciwnika.

Laszlo Skaliczki, trener Pick Szeged: - Gratuluję drużynie Vive zwycięstwa. Tempo tego meczu było bardzo szybkie, dyktowane przez przeciwnika. Graliśmy bardzo mądrze w obronie odcinając kołowego od podań. Bardzo trudno grało nam się przy podwyższonej obronie. Nie mogliśmy narzucić przeciwnikowi swojego stylu gry. Walczyliśmy całym sercem. W sumie w dwumeczu zostaliśmy pokonani czterema bramkami i Vive w pełni zasłużyło, żeby grać dalej. Życzymy Vive sukcesów w kolejnych meczach Ligi Mistrzów

Jozsef Czina, Pick Szeged: - Wiedzieliśmy, że to będzie bardzo trudny mecz i taki był. Vive to bardzo silna drużyna, doświadczona w międzynarodowych rozgrywkach. Dwóch naszych czołowych graczy jest kontuzjowanych i ich brak na boisku było widać - Sulca w ataku i Blazevicia na środku obrony. To znakomita hala i żywiołowa publiczność. Gra tutaj była fantastycznym przeżyciem. Tym razem się nie udało i mam nadzieję, że następnym razem uda nam się dojść dalej. Życzę drużynie z Kielc wszystkiego najlepszego w kolejnych meczach.

Manuel Strlek, Vive Targi Kielce: - Gratuluję wszystkim zawodnikom z mojej drużyny. Bardzo dobrze zagraliśmy w obronie i stąd było dużo kontrataków. Doping w naszej hali jest fantastyczny, to jest najlepszy doping w Europie. Idziemy dalej i będziemy walczyć.

Mateusz Jachlewski, Vive Targi Kielce: - Bardzo się cieszę, że udało nam się wygrać ten mecz i to pięcioma bramkami. Odrobiliśmy stratę z Szeged. Nie wszystko nam może w tym spotkaniu wychodziło, ale to był mecz walki, kosztował nas dużo sił i było trochę nerwowości w naszej grze. Rolad Mikler bardzo dobrze bronił w bramce Pick. Mieliśmy mnóstwo sytuacji, których nie wykorzystaliśmy. Wynik mógł być dużo wyższy, gdyby nie dobra postawa Miklera.

Krzysztof Lijewski, Vive Targi Kielce: - Świetnie w bramce gości spisywał się Rolad Mikler, ale w pewnym momencie "pękł", a my zrobiliśmy swoją robotę. Od początku graliśmy bardzo agresywnie w obronie. Pamiętaliśmy, jak nas mocno "lali w pierwszym meczu i sędziowie na to pozwalali. Wzięliśmy to sobie do serca i powiedzieliśmy przed meczem. Wiedzieliśmy, że dobra gra w obronie, kontry i spokój w ataku mogą nam dać wymarzony awans.

Sławomir Szmal, Vive Targi Kielce: - Było widać naszą nerwowość na boisku i z tego wynikały błędy, przynajmniej w pierwszej połowie. W drugiej połowie kontrolowaliśmy wynik, cały czas była przewaga 3, 4, 5 bramek. Być może można było "odjechać", ale musimy się cieszy ze zwycięstwa. Miałem ostatnio problem z mięśniem dwugłowym, jeszcze mi on troszkę przeszkadza, ale moja forma rośnie. Nie wiem, z kim chciałbym, byśmy zagrali następny mecz, ale teraz czeka nas walka z samymi dobrymi drużynami.

Michał Jurecki, Vive Targi Kielce: - Bramki, które zdobywaliśmy, były po dobrych akcjach zespołowych. Jeśli gramy tak, jak w tym meczu, zespołowo, to możemy wygrać z każdym. Mikler wyciągnął kilka stuprocentowych piłek i to na pewno trochę boli. Ale udało się w końcu odskoczyć na bezpieczną przewagę, którą dowieźliśmy do końca. Olafsson zagrał dzisiaj dobry mecz. Rzucił między innymi dwie ciekawe bramki, kiedy łapał w powietrzu piłki odbita przez bramkarza i zdobywał bramki. To dobija przeciwnika. Kibice jak zawsze zrobili kocioł. Nam to bardzo pomaga, a zawodnikom drużyny gości przeszkadza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie