Po raz drugi w tym sezonie w hali przy ulicy Bocznej zasiądzie blisko 4200 kibiców. To o 1100 więcej niż wynosi normalna pojemność hali. Wisła Płock jeszcze w niej nie wygrała.
Poprzednim razem nadkomplet widzów ściągnął ligowy mecz z Wisłą, w grudniu ubiegłego roku. To był wtedy rekord jeśli chodzi o ligową widownię na piłce ręcznej w Polsce. Teraz rywal jest ten sam, ale stawka inna - awans do finału Pucharu Polski. Wisła broni pucharu, który w poprzednim sezonie wygrała w mieleckim finale właśnie z Vive.
TRZEBA ODRABIAĆ
Pierwszy półfinałowy pojedynek, który odbył się w ubiegłą środę w Płocku, "nafciarze" wygrali 26:24. Ale Vive pokazało dobrą grę. - Nie możemy zapominać, że pierwszy mecz był przegrany i trzeba odrobić te dwie bramki - mówi trener kieleckiego zespołu Bogdan Wenta. - Nie jest to dużo, ale nie jest też mało. Bo przecież historia spotkań Vive z Wisłą, nawet w tym sezonie, uczy, że przewaga dwóch-trzech bramek niczego nie gwarantuje, a jej roztrwonienie to może być moment. Na pewno czeka nas dużo emocji. Musimy być głodni zwycięstwa przez całe 60 minut - dodaje.
Oba zespoły przez ostatni tydzień trochę się zmieniły. Z Wisły ubyło dwóch leworęcznych graczy - rozgrywający Michał Matysik (7 bramek w pierwszym spotkaniu), który wyjechał na kontrakt do Kataru, nie będzie mógł zagrać skrzydłowy Tomasz Paluch, który tydzień temu dostał czerwoną kartkę za faul taktyczny. Nową twarzą w zespole duńskiego trenera Flemminga Oliviera Jensena jest jego rodak, 23-letni leworęczny rozgrywający Peter Nielsen (193 centymetry wzrostu).
Także Vive zagra w składzie różniącym się od tego sprzed tygodnia. Po kontuzjach wrócili do zespołu Henrik Knudsen i Tomasz Rosiński, a zupełnym nowicjuszem będzie lewoskrzydłowy Rafał Gliński, którego wczoraj potwierdzono do gry w Vive. Nadal nie mogą grać kontuzjowani Paweł Piwko i Daniel Żółtak.
WESTERN-HANDBALL
Ostatnie sprawdziany przed dzisiejszym bojem wskazują kielczan jako faworyta. Vive w niedzielę rozniosło na strzępy wicemistrza Polski Zagłębie Lubin, wygrywając aż 42:25. Występ Wisły w spotkaniu z AZS AWFiS Gdańsk, rozegranym w Płocku, trudno nazwać inaczej niż kompromitacją - gospodarze przegrali 24:27. "Czasami gramy western-handball! Rozumiem przez to, że niektórzy zawodnicy grają, jakby mieli broń w ręce, ale nie wiedzieli, kiedy i jak strzelać czy podawać. W meczu z Kielcami musimy tę broń kontrolować" - pisze o tym meczu na swoim blogu trener płocczan.
Ale "święte wojny", tak jak derby, rządzą się swoimi prawami. Wisła nie wygrała w Kielcach prawie od pięciu lat, ale dwa lata temu wywiozła stąd Puchar Polski. Pierwszy pojedynek finałowy wygrali wtedy płocczanie 35:33, a w rewanżu Vive na 100 sekund przed końcem prowadziło 31:26. Ale... Ten mecz będzie pewnie wspominany przez lata. Wiśle wystarczyło czasu, żeby zdobyć cztery gole, gospodarze wygrali tylko 31:30 i puchar pojechał do Płocka.
ŚWIĘTA WOJNA O BILETY
Wczoraj siedziba Vive w hali przy ulicy Krakowskiej znów była oblężona przez kibiców. Około godziny 14, gdy miała być "rzucona" do sprzedaży kolejna partia biletów, w hallu ustawiła się długa, ponadstuosobowa kolejka. Dla tych, którzy nie zdążyli ich kupić, ostatnia szansa dzisiaj - około 100 wejściówek od godziny 17 będzie do nabycia w kasach hali przy ulicy Bocznej. To jedyna możliwość obejrzenia meczu, bo nie transmituje go telewizja.
W drugim półfinale Focus Park Kiper Piotrków Trybunalski podejmuje Zagłębie Lubin. Pierwszy mecz wygrało Zagłębie 24:22.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?