Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W 40 rocznicę Stanu Wojennego w Końskich. "To była szokująca wiadomość"

OPRAC.:
Miłosz Skiba
Miłosz Skiba
Tadeusz Brzeziński, który w momencie ogłoszenia stanu wojennego miał 30 lat. Pracował w  jednym z największych zakładów w Końskich - Polmo. Tam też był rzecznikiem prasowym Komisji Zakładowej Solidarności.
Tadeusz Brzeziński, który w momencie ogłoszenia stanu wojennego miał 30 lat. Pracował w jednym z największych zakładów w Końskich - Polmo. Tam też był rzecznikiem prasowym Komisji Zakładowej Solidarności.
„To była szokująca wiadomość. Ludzie z peselem pamiętającym czasy wojny mieli jednoznaczne skojarzenia w tej materii i bardzo się bali. W poniedziałek przyszedłem do pracy i od razu mnie „zawinęli”. Wtedy nie znali jeszcze mojego nowego adresu. To był akt podniesienia ręki władzy ludowej, oni bali się o swoje stołki” - podkreśla w rozmowie ze stroną powiatu koneckiego nami Tadeusz Brzeziński, który w momencie ogłoszenia stanu wojennego miał 30 lat. Pracował w jednym z największych zakładów w Końskich - Polmo. Tam też był rzecznikiem prasowym Komisji Zakładowej Solidarności. O tym jak wspomina ten trudny czas opowiedział nam tuż przed 40 rocznicą ogłoszenia stanu wojennego.

Solidarna Polska. To znaczy jaka?
Tadeusz Brzeziński: Pojęcie jest szerokie dla wszystkich. Solidarna przede wszystkim dla ludzi, bo takie były założenia Związku. Ale może być też Solidarna dla tych, którzy chcą rozwalić Polskę. To może być używane, jako pewien rodzaj wytrycha do wszystkiego, dla tych którzy nie mają nic wspólnego z Polską.

Jaka była ta Solidarność w czasach, kiedy Polska Zjednoczona Partia Robotnicza sprawowała jeszcze rządy?
Tadeusz Brzeziński:Solidarność była zwykłym związkiem, dbającym o dobro ludzi w czasach, kiedy Partia Robotnicza chciała zrobić sobie z niej właśnie swoisty wytrych, dbając jednocześnie tylko o swoje interesy. Cała koncepcja powstania Solidarności i jej dalszej drogi skupiała się przede wszystkim na chęci dbania o prawa ludzi pracy. To bez wątpliwości idea ponadczasowa, zarówno w skali europejskiej, jak i światowej. Do głosu dochodzili ludzie, którzy byli solą tej ziemi.

Czy Solidarność powinna nam się kojarzyć tylko ze związkiem zawodowym?
Tadeusz Brzeziński:Oczywiście związek był nieodzownym elementem całości, który stał na czele tego ruchu społecznego. To związek przewodził i w ten sposób uniknięto pewnej anarchii w próbach dezorganizacji procesu, który rozpoczęła Solidarność. Odpowiadając na Pana pytanie, oczywiście, że nie tylko. To wielki, społeczny ruch milionów Polek i Polaków, który dawał nadzieję na lepszą Polskę, lepszy świat.

Jakie emocje towarzyszyły wtedy strajkującym?
Tadeusz Brzeziński:Ludzie wtedy nie słuchali władzy i nabierali odwagi. Uwierzyli w siebie. Początkowo myśleli, że ta władza po prostu się skończyła, szczególnie, że nie było interwencji z zewnątrz. Ogólnie dużo ludzi działało wtedy w Solidarności i w momencie ogłoszenia stanu wojennego byli przestraszeni. Część też zrezygnowała, bo uznali, że nie ma sensu, że władza znowu przyjdzie i znów zawładnie wszystkim. Tysiące jednak pozostało, bo wierzyli do końca, że można zrobić coś nowego, lepszego. Większość ludzi po prostu żyła i nie zdawała sobie sprawy, że może być lepiej, inaczej, ze względu na pewien stopień oportunizmu. Ten bunt społeczny nie wyrósł z jakiś przesłanek politycznych, a raczej z pobudek czysto ludzkich. Arogancja tamtej władzy doprowadziła do wybuchu Solidarności ludzkiej. To chęć bycia godnym człowiekiem. Nikt nie próbował tu obalać Związku Radzieckiego. Cały system komunistyczny był zły, słabiutki i on praktycznie rozwalił się sam.

A jak, to wyglądało na naszym podwórku?
Tadeusz Brzeziński:W każdym zakładzie, wydziale był pewien trzon ludzi, którzy to w jakiś sposób próbowali organizować. Pierwszy zryw, to byli ludzie, którzy doskonale rozumieli, po co powstał Związek Solidarność i czym się kieruje. Tu możemy wymienić choćby takie osoby jak: Adam Ślufarski, Zdzisław Cybuch, Helena Obara, Józef Ogonowski, ale oczywiście to nie wszyscy. Takie działania podejmowano w Polmo, KZO, Betoniarni i wielu innych zakładach.

Ma Pan w swoich zbiorach archiwalnych ciekawą kolekcję dokumentów z tamtych czasów. Czego możemy się z nich dowiedzieć i w jaki sposób one przetrwały do dnia dzisiejszego?
Tadeusz Brzeziński:One przetrwały zupełnie przypadkowo. Zabrałem je do domu ponieważ byłem rzecznikiem prasowym Komisji Zakładowej Solidarności w Polmo. Miałem jeden dzień na opracowanie audycji, która miała ukazać się w radiowęźle zakładowym i wypadało to na poniedziałek. Gdybym ich ze sobą nie zabrał, to UB wchodziło do wszystkich pomieszczeń Solidarności i wszystko rekwirowało. Całe szczęście, że tak się właśnie stało, bo dziś tego rodzaju dokumenty, to już rzadkość.

W 13 grudnia 1981 roku, w niedzielę został ogłoszony stan wojenny. Jaka to była rzeczywistość?
Tadeusz Brzeziński:On był straszną rzeczą. Szczególnie w kontekście ludzi, którzy przeżyli wojnę i znów widzieli uzbrojonych żołnierzy na ulicach. Obowiązywała godzina milicyjna, ale 10 milionów ludzi w Solidarności, to była jednak siła i nawet internowania nie ostudziły zapału ludzi Solidarności. Mimo ostrej retoryki ze strony władz komunistycznych, działalność ruchu przeniosła się do podziemia, a ludzie gromadzili się w kościołach.

Okrągły Stół, to zwycięstwo, czy porażka?
Tadeusz Brzeziński:Dla mnie, to sposób załatwienia sprawy przez komunistów. Oni doskonale zdawali sobie sprawę, że nie mają aż takiej władzy nad społeczeństwem i doskonale już wiedzieli, że nie można wrócić do tamtych czasów. Udawali, że pojednali się ze społeczeństwem i zorganizowali Okrągły Stół. Oczywiście część opozycjonistów wiedziała, że to jest blef tej władzy. Okrągły Stół, to był wypracowany trik tamtej władzy, chcieli mieć po prostu spokój. Dla mnie, to była porażka. W ruchu Solidarności pojawili się ludzie z układu demokratycznego. Oni nigdy nie próbowali robić rewolucji, chcieli dogadać się z władzą i to byli raczej socjaldemokraci. Nie próbowali nigdy walczyć z socjalizmem i nie mieli chyba raczej takiej wizji. Już sam sposób zorganizowania i przeprowadzenia Okrągłego Stołu budzi wątpliwości.

Solidarność wykorzystała swoją szansę?
Tadeusz Brzeziński:Solidarność jako ruch społeczny, związek zawodowy spełniła swoje zadanie. To wtedy ludzie zmienili sposób patrzenia na władzę, że można coś zrobić, że nie trzeba się aż tak bać, mimo stanu wojennego. Pamiętajmy, że to ogromną zasługą Solidarności jest doprowadzenie do upadku całego bloku socjalistycznego.

Czy dziś potrzeba jest Solidarności?
Tadeusz Brzeziński:Solidarność jest zawsze potrzebna. To ruch, który dał przykład, że można zawalczyć o swoją godność. Razem można zrobić coś więcej. Żaden reżim nie jest straszny, jeżeli jest Solidarność ludzi, w stosunku do jakiejś presji. Nie bójmy się podążać wytyczoną drogą, bo po boku może być tylko obłuda i hipokryzja.

z Tadeuszem Brzezińskim rozmawiał Paweł Kubiak
Źródło: Starostwo Powiatowe w Końskich

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie