Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W gminie Bogoria potrzebna straż gminna

Marcin JAROSZ [email protected]
Centrum rynku w Bogorii. Takie obrazki miejscowych bardzo denerwują.
Centrum rynku w Bogorii. Takie obrazki miejscowych bardzo denerwują. fot. Marcin Jarosz
Strażnik potrzebny od zaraz - w gminie Bogoria powstaje straż gminna, ale co rusz pojawiają się nowe przeszkody

150 tysięcy złotych

150 tysięcy złotych

Roczny koszt funkcjonowania straży gminnej w Bogorii ma wynieść 150 tysięcy złotych. Służbę pełnić będzie trzech funkcjonariuszy.

Straż gminna, która miała działać od początku tego roku w Bogorii jest na razie w fazie proszkowej. Trzecie podejście do wyłonienia komendanta dało kolejne nazwisko, ale do rozpoczęcia działalności potrzeba czasu.

Władze niespełna ośmiotysięcznej gminy Bogoria pomysł o utworzeniu straży gminnej zatwierdzili jeszcze w lipcu ubiegłego roku. Za kilka miesięcy minie rok od tej decyzji, a na razie straż gminna nie może wyjść z fazy projektowo - ustaleniowej do fazy rzeczywistej.

TRZECH NOWYCH MUNDUROWYCH

Mieszkańcy gminy Bogoria nie należą do grupy osób, które przesadnie boją się o własne bezpieczeństwo. Policyjne statystyki plasują tę gminę na dalszych pozycjach za Staszowem i Połańcem, ale jak przekonują włodarze, pracy będzie dla funkcjonariuszy pod dostatkiem.

Przyszły komendant będzie miał do pomocy dwóch strażników. Zakres ich obowiązków nie będzie ograniczony tylko do przechadzania się po rynku. Poza zadaniami przypisanymi w aktach prawnych strażnicy z Bogorii będą mogli kontrolować właścicieli gospodarstw oraz zarządców budynków z tego czy dobrze wypełniają obowiązki wynikające z utrzymania czystości. - Dotyczyć to będzie między innymi tego, czy śmieci są należycie składowane, czy zimą właściciele budynków odśnieżają chodniki - wyjaśnia Władysław Brudek, wójt Bogorii.

JEST WSZYSTKO... POZA OSOBAMI

Oprócz tego strażnicy będą kontrolować czystość w miejscach publicznych, stan dróg gminnych czy stan bezpieczeństwa w pobliżu dyskotek i miejsc gdzie sprzedaje się alkohol. Straż gminna będzie mogła również ścigać sprawców wykroczeń.

Dwa pomieszczenia na parterze tego budynku będą służyły mundurowym za bazę. Są już gotowe na ich przyjęcie.
(fot. fot. Maricn Jarosz)

Ale na razie zarówno obowiązki jak i narzędzia do ich wykonywania czekają na odpowiednie osoby. Pierwszy konkurs nie wyłonił komendanta, bo do urzędników nie zgłosiły się osoby z odpowiednimi kwalifikacjami. Za drugim podejściem, na kilka dni przed końcem ubiegłego roku wyłoniono idealnego wydawałoby się kandydata, lecz ten wkrótce po wyborze zamiast prawa przestrzegać stanął z nim na bakier. - Szukaliśmy osoby z nieposzlakowaną opinią. Ten kandydat nie mógł się nią już szczycić, więc trzeba było pomyśleć nad kolejnym konkursem - mówi wójt Brudek.

DO TRZECH RAZY KOMENDANT

Ogłoszono wiec konkurs po raz trzeci i tym razem najlepszym kandydatem okazał się "miejscowy", choć jeszcze jesienią ubiegłego roku urzędnicy wskazywali na to, że najchętniej w roli komendanta widzieliby kogoś spoza lokalnego środowiska. Przyszły komendant, nie może jednak na razie objąć swojej funkcji, ponieważ jest czynnym policjantem, pracującym w Staszowie. - Jest jeszcze trochę spraw do załatwienia, ale myślę, że już wkrótce uda nam się dopiąć wszystko i wystartować. Mogę powiedzieć, że tym razem mamy bardzo dobrego kandydata, dlatego czekamy cierpliwie - mówi Brudek.

Dopiero kiedy nowy szef rozpocznie pracę, będzie można wyłonić jego współpracowników. Wiadomo, że praca znajdzie się jeszcze dla dwóch osób. Ogłoszenia o naborze wywieszono pod koniec stycznia, ale ostateczną decyzję powinien dokonać nowy komendant. Urzędnicy mają nadzieję, że do końca lipca straż gminna zacznie działać.

NOWE MUNDURY PODZIAŁAJĄ NA WANDALI?

A wbrew pozorom strażnicy bardzo by się przydali. Może dzięki ich obecności nastoletni chuligani mieliby większe baczenie na to, co robią. Najwięcej problemów jest po weekendzie, gdy młodzi w sobotę i niedzielę wracają z dyskotek, lub domowych imprez. Połamane, wykrzywione, czy przewrócone znaki drogowe nikogo już nie dziwią, ale wielu denerwują. Po jednej ze świątecznych dyskotek w Pęcławicach przy drodze powiatowej w promieniu kilku kilometrów młodzież położyła na ziemi wszystkie znaki drogowe. Podobne akty dzieją się dość regularnie nawet pod nosem policjantów, czyli na bogoryjskim rynku. W ten sposób młodzi demonstrują swoją siłę wobec bezsilności mundurowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie