Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Jędrzejowie odbył się X Zlot Tatrzański Pojazdów Zabytkowych

Przemysław CHECHELSKI [email protected]
Tym bentleyem jeździł niegdyś syn amerykańskiego milionera i bankowca.
Tym bentleyem jeździł niegdyś syn amerykańskiego milionera i bankowca. Fot. Przemysław Chechelski
Jubileuszowy, dziesiąty Zlot Tatrzański Pojazdów Zabytkowych po raz pierwszy wystartował z Jędrzejowa. Impreza trwała dwa dni i cieszyła się wielkim zainteresowaniem

- Stare samochody są jak wino, im starsze tym cenniejsze - mówią uczestnicy X Zlotu Tatrzańskiego Pojazdów Zabytkowym, który po raz pierwszy rozpoczął się w Jędrzejowie. Mieszkańcy przez dwa dni mogli podziwiać unikatowe maszyny. Zainteresowanie było ogromne.

Mieszkańcy Jędrzejowa mogli już oglądać zloty motocyklistów, nigdy jednak jeszcze nie było tu tylu zabytkowych samochodów. Wszystko dzięki Pawłowi Wtorkowi, jędrzejowskiemu miłośnikowi motoryzacji, który od ośmiu lat jest członkiem Tatrzańskiego Klubu Motoryzacyjnego, głównego organizatora zlotów.

- Obiecałem sobie, że kiedyś zaprezentuję mieszkańcom Jędrzejowa zlot. Tym razem impreza organizowana jest po raz dziesiąty i namówiłem kolegów, by wystartowała właśnie z Jędrzejowa - mówi Paweł Wtorek.

JĘDRZEJOWSKIE MASZYNY

Pomimo, że od dłuższego czasu głośno było o złocie, nikt chyba nie spodziewał się, że przyjedzie tu aż tyle tak pięknych i wyjątkowych samochodów.
Na imprezie mocno podkreślony był akcent jędrzejowski. Uczestniczyły w niej aż trzy maszyny, którymi właścicielami są mieszkańcy miasta nad Brzeźnicą. Można było podziwiać Mercedesa W110 z 1966 roku należącego do Pawła Wtorka, jaguara XJS z 1978 roku należącego do jego żony Justyny, oraz pontiaca fireblade z 1977 roku należący do Piotra Kowalskiego.

W zlocie wziął udział również duży fiat, przerobiony na auto milicyjne, który został rok temu zakupiony w Jędrzejowie. Obecnie jego właścicielem jest Janusz Legendziewicz mieszkający pod Wrocławiem. - Auto kupiliśmy od starszego człowieka, który nie mógł już nim jeździć. Było w idealnym stanie. Ma przejechane zaledwie 15 tysięcy kilometrów - mówi Michał Legendziewicz, syn właściciela auta.

JEDYNY TAKI NA ŚWIECIE

Do Jędrzejowa ze Stalowej Woli unikatowym fiatem 508 s z 1937 roku przyjechał Stanisław Popowicz, projektant, który zaprojektował halę sportową powstającą przy Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych numer 1 imienia księdza Stanisława Konarskiego w Jędrzejowie.

- Te samochody miały zastąpić drogie auta sportowe typu bugatti, popularyzując w Polsce wyścigi uliczne. Przygotowania do wojny zniweczyły te plany. W rodzinie zachowała się rama i resztki żałosne… Auto było u stryja teścia, który był dyrektorem kopalni wosku ziemnego. W latach 90 odbudowaliśmy samochód. Od 2003 roku bierzemy udział w licznych imprezach. Na rajdzie tatrzańskim jesteśmy już piąty raz - wyjaśnia Stanisław Popowicz.

Jego auto ma niecały tysiąc centymetrów sześciennych pojemności i ponad 30 koni mechanicznych mocy. Waży jednak zaledwie 500 kilogramów i może osiągać prędkość do 120 kilometrów na godzinę.

Ten duży fiat został zakupiony rok temu w Jędrzejowie. Jest idealnie zachowany. Ma przejechane zaledwie 15 tysięcy kilometrów.
(fot. Fot. Przemysław Chechelski)

AUTO SYNA MILIONERA

Duże zainteresowanie wzbudzał bentley z 1950 roku. Pierwszym właściciel tego samochodu był Gilbert Wolff Kahn z Nowego Yorku syn milionera i bankowca. Auta produkowano w latach 1946 1952. Egzemplarzy, który można było podziwiać w Jędrzejowie wyprodukowano zaledwie 16, w tym tylko dwa z kierownicą po lewej stronie.

- Właścicielem samochodu jestem od 2004 roku. Jak go kupiłem? Zacząłem grzebać w internecie i go znalazłem. To był kompletny samochód, tyle że do generalnego remontu. Podczas renowacji rozebrana była w nim każda śrubka. Mam jeszcze kilka zabytkowych samochodów Roys Roysy i Bentleye. Tylko te dwie marki mnie interesują - mówi Dariusz Misiak z Wrocławia.

STARE, ALE JARE

Najlepszym przykładem na to, że stara technologia nie jest gorsza od nowoczesnych wynalazków jest chevrolet biscayn z 1968 roku należący do Artura Kozłowskiego z Krakowa.

- To auto sprowadził mój ojciec ze Stanów Zjednoczonych. Do Krakowa trafiło jak miało przejechane zaledwie 1500 mil. Po pół roku jednak ojciec sprzedał je, a ja w 1999 roku je odkupiłem. Do rodziny wrócił po 30 latach - wspomina Artur Kozłowski z Krakowa.
Samochód ma jeszcze oryginalny lakier. Nie miał robionego żadnego remontu silnika. Właściciel używa go do normalnej, codziennej jazdy.

- To jest samochód tak pewny, że nie przesadzając mogę nim dziś pojechać na koniec europy i nie obawiałbym się o awarie. To jest prosty wóz bez elektroniki. Tu nie ma się co psuć - mówi Artur Kozłowski. - Mam jeszcze forda z 1967 roku, którego ojciec też przywiózł ze Stanów Zjednoczonych w 1973 roku. Całe życie jednak tamten samochód ciężko pracował. Obecnie jest w remoncie. Zrobiona jest już blacharka, położony jest lakier - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie