Signum Polonicum nie próżnuje, tym razem pan i Rafał Mazurek spotkaliście się z młodzieżą...
W piątek, 16 grudnia rozpoczęliśmy cykl spotkań, podczas których będziemy opowiadać o husarii. Pomysł zrodził się podczas rozmowy z Jerzym Znojkiem, dyrektorem Muzeum Regionalnego. Stwierdziliśmy, że na lekcjach historii nie da się opowiedzieć wszystkiego, bo przecież „husaria” to temat rzeka. Chcemy dotrzeć do młodzieży gimnazjalnej i ze szkół średnich. Zaczęło się od klas pierwszych pińczowskiego „Kołłątaja”. A kolejne spotkanie już w styczniu. Nie zaplanowaliśmy określonej liczby spotkań, będziemy opowiadać tym klasom, które będą chciały. Z wstępnych ustaleń wynika, że szkoły są zainteresowane tymi spotkaniami.
Miejsce też nie jest przypadkowe...
Oczywiście moglibyśmy jeździć do szkół, ale postanowiliśmy zapraszać młodzież do Muzeum Regionalnego - tam jest idealna atmosfera.
Dlaczego akurat temat husarii?
Przez długi okres czasu była najlepszą jazdą na świecie, niepokonaną i jedyną tego typu. Husarzy przechodzili mordercze treningi, doskonale walczyli kopią, szablą, nadziakiem, świetnie strzelali. Niewiele osób wie, ale walczyli husaria to nie tylko jazda, ale także piechota. I najważniejsze - kierował nimi prawdziwy patriotyzm. Chcemy, żeby młodzież o tym wiedziała, a przy okazji posłuchała ciekawostek, o których mało osób wie.
Na przykład jakich?
Opowiadamy między innymi o bitwie pod Chodowem, kiedy to 400 husarzy pokonało 40- tysięczną armię Tatarów. Po bitwie zebrano kilkanaście wozów strzał, które Tatarzy wypuścili w nas, ale i tak zwyciężyliśmy - nie wpuściliśmy ich do naszego państwa. Młodzież posłuchała o zwyczajach i życiu husarzy, o ich kodeksie, a także o tym, że byli przodownikami mody. Opowiedziałem o słynnych sylwetkach husarzy, takich jak książę Jeremi Wiśniowiecki, czy Jan Chryzostom Pasek, który przebywał pod Skrzypiowem, związany jest więc z Ponidziem.Niewielu wiedziało o tym, że żołnierze husarii chrzcili swoich synów na szablach, a córki na siodłach. Poruszyłem też temat słynnych i kontrowersyjnych skrzydeł, które nie wyglądały i nie służyły do tego, co większości się wydaje.
Czyli jak to było naprawdę?
Przeczytałem wiele publikacji na ten temat. Husarzy w późniejszym okresie owszem zakładali skrzydła do parad czy podczas pogrzebów - generalnie na uroczyste okoliczności, kiedy pełnili funkcję reprezentacyjną. W walce było inaczej. Takie skrzydła jak przedstawiane są na obrazach i w filmach uniemożliwiłyby swobodne ruchy. Husarzy czasami przytwierdzali skrzydła do siodła konia, żeby uzyskać efekt powiększenia. Nie działało to tak, że szelest płoszył konie przeciwnika.
Czy oprócz teorii w piątek była też praktyka?
Staraliśmy się włączać młodzież w spotkanie. Najpierw zaprezentowałem im husarską zbroję, później, gdy ją zdjąłem, zademonstrowałem pas, którym nosiła szlachta. Zaprosiłem ucznia, żeby pomógł mi go założyć. Zaangażowałem ich także w czytanie tekstów staropolskich o szablach lub słynnych szarżach. Jeśli można nazwać to praktyką, to razem z Rafałem Mazurkiem zaprezentowaliśmy walkę na szable.
A jak się to podobało młodzieży?
Generalnie odniosłem wrażenie, że byli zadowoleni, słuchali w skupieniu i w ciszy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?