W pogoni za pensją

Smutne, ale polska mapa zarobków po I kwartale 2009 nie pozostawia wątpliwości. Jesteśmy jednym z gorszych województw, jeśli idzie o płace. Od pensji o 70 procent wyższej, dzieli nas zaledwie… 180 kilometrów, czyli odległość z Kielc do Warszawy!

Nie jest u nas najgorzej, bo jeszcze mniej niż w Świętokrzyskiem zarabiało się średnio na Podkarpaciu czy Warmii i na Mazurach. Ale szóste miejsce od końca powodem do dumy też nie jest.

4475,40 złotych - tyle wyniosła przeciętna płaca brutto w województwie mazowieckim w I kwartale 2009 roku. To i tak wynik zaniżony z powodu bardzo niskich pensji na terenie dawnych regionów, które po reformie weszły w skład wielkiego Mazowsza. Gdyby policzyć płace w samej stolicy, byłyby one jeszcze wyższe.

Tymczasem świętokrzyscy górale zarabiali w tym samym okresie 3002,00. Nic więc dziwnego, że stolica ciągle ściąga z reszty kraju najlepszych fachowców, bo daje dobrze zarobić, a ceny są tu w porywach wyższe o 30 procent od reszty kraju. Pytanie, co się stanie, gdy po zbudowaniu całej "siódemki" z Kielc do Warszawy przejazd od nas do stolicy skróci się do niecałych dwóch godzin. Czy zobaczymy wielką migrację specjalistów, którzy uciekną od niskich świętokrzyskich płac. To możliwe.

Jak wynika z badania internetowego przeprowadzonego przez Gemius dla portalu Pracuj.pl, obecnie aż 39 procent Polaków jest skłonnych wyjechać do innego miasta, gdy tylko otrzyma atrakcyjną ofertę. To bardzo dużo, choć na szczęście ta liczba spada. Dwa lata temu możliwość wyjazdu brało pod uwagę 48 procent badanych.

Trzeba zatem zrobić wszystko, co mogą zrobić władze samorządowe, zwłaszcza największych świętokrzyskich miast, aby dwugodzinny przejazd trasa Kielce - Warszawa, był atutem dla Kielc, a nie dla Warszawy.