W budynkach administracji samorządowej zdarzają się przestępstwa. Zwykle to drobne kradzieże - elementów wyposażenia łazienek, telefonów czy torebek zostawionych przez pracownice w biurach. Jak się okazuje, dochodzi także do poważniejszych przypadków łamania prawa. Tylko w ostatnich tygodniach ujawniono dwa takie zdarzenia. Pierwszy, głośny przypadek miał miejsce kilka lat temu w Suchedniowie, kiedy wyszło na jaw, że zostały zdefraudowane pieniądze w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. Jak się okazało, przez dłuższy czas dokonywała tego jedna z pracownic. - Wyrok zapadł, ale nie można go wyegzekwować, bo ta pani nie posiada żadnego majątku. A ma oddać 75 tysięcy złotych - informuje Tadeusz Bałchanowski, burmistrz Suchedniowa. W efekcie wykrytej afery pracę straciła nie tylko pracownica ośrodka pomocy społecznej, ale także kierowniczka tej jednostki, przełożona skazanej.
Sprawa bez finału
W całej Polsce głośno było o korupcyjnych zarzutach, jakie radomska prokuratura postawiła dwóm byłym dyrektorom skarżyskiego szpitala; Tadeuszowi Jasińskiemu i posłowi Krzysztofowi Grzegorkowi. Zdaniem prokuratora ten ostatni miał przyjmować łapówki od przedstawicieli koncernu Johnson & Johnson. O procesie informowały wszystkie najważniejsze media. Krzysztof Grzegorek został przez skarżyski sąd skazany na rok i 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata, czteroletni zakaz pełnienia funkcji kierowniczych w placówkach służby zdrowia, 22,5 tysiąca złotych grzywny i 4,8 tysiąca złotych kosztów procesowych. Niższy wyrok dostał dyrektor Jasiński. Obaj od początku twierdzą, że są niewinni i odwołali się od wyroku. Apelacyjne postępowania prowadzi kielecki Sąd Okręgowy.
Włamanie do starostwa
Pod koniec lipca pracownicy wydziału komunikacji w Starostwie Powiatowym odkryli ślady włamania do urzędu. Na drzwiach i kasetach osobistych zostały zerwane plomby. Podejrzewano, że mogły zginąć druki praw jazdy i dowody rejestracyjne. Przez cały dzień na miejscu zdarzenia pracowali policjanci. Ostatecznie ustalono, że zginęła tylko paczka papierosów, a drzwi otwierano oryginalnymi kluczami. Sprawa była o tyle dziwna, że starostwa pilnował ochroniarz. Gdy rano przebadano go alkotestem, miał jeszcze prawie pół promila. - Postanowiłem ze skutkiem natychmiastowym rozwiązać umowę z firmą ochroniarską. To niedopuszczalna sytuacja - mówił starosta Jerzy Żmijewski. Jak poinformował nas starszy sierżant Damian Szwagierek, rzecznik prasowy skarżyskiej policji, dotąd nie udało się ustalić sprawcy włamania. Ochroniarz twierdzi, że nic z feralnej nocy nie pamięta.
Afera komputerowa
Na początku tygodnia wyszła na jaw gruba sprawa. W skarżyskim magistracie zginął sprzęt komputerowy, którego wartość szacuje się na około 45 tysięcy złotych. W lipcu jeden z naczelników poinformował prezydenta Skarżyska Romana Wojcieszka, że jego zdaniem brakuje sprzętu komputerowego w urzędzie. Zarządzona natychmiast kontrola wewnętrzna potwierdziła te przypuszczenia. Kosztowne urządzenia "wyparowały". Prezydent skierował zawiadomienie do skarżyskiej Prokuratury Rejonowej. - Ustalamy dokładną wartość sprzętu, który zginął. Postępowanie prowadzone jest w sprawie kradzieży - powiedziała nam Małgorzata Gicewicz, zastępca prokuratora rejonowego w Skarżysku. Trwają przesłuchania osób, które mogą mieć związek ze sprawą. Na razie nikomu nie przedstawiono zarzutów. Prezydent zamierza zlecić kolejną kontrolę specjalistycznej firmie. Jak się dowiedzieliśmy, dwóch informatyków złożyło wypowiedzenia. - Rozmawiałem z tymi panami. Stwierdzili, że nic nie ukradli - mówi Roman Wojcieszek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?