W Promniku koło Kielc niebezpieczne odpady są zakopywane pod zwykłymi śmieciami?

Odpady, które trafiają do Promnika powinny zostać posegregowane i sprzedane jako surowce wtórne albo oddane do utylizacji. Śmieci, których nie da się ponownie wykorzystać, a są bezpieczne dla środowiska mogą trafić na składowisko.

- Docierają do mnie od dłuższego czasu informacje, że na składowisku są zakopywane na przykład stare opony, papa czy szkło. Dla ukrycia tego procederu są one zasypywane zwykłymi śmieciami. I to ma się dziać na wysypisku, gdzie działa najnowocześniejszy w Polsce zakład segregacji odpadów – mówi przewodniczący Rady Miasta, Kamil Suchański.

W tej sprawie przewodniczący Rady Miasta Kamil Suchański złożył interpelację do prezydenta Kielc.

- Jeśli te interwencje się potwierdzą to będzie niewyobrażalny skandal. Zarząd spółki miejskiej, Przedsiębiorstwa Gospodarki Odpadami, która zawiaduje wysypiskiem naraża siebie i w konsekwencji miasto na olbrzymie kary i koszty związane z tym procederem - dodaje przewodniczący.

Dodaje, że te odpady powinny trafić do utylizacji. - Niestety unieszkodliwianie, na przykład tony opon kosztuje nawet do tysiąca złotych, więc ktoś podejmuje decyzje, aby je zakopywać nie zważając na późniejsze problemy - informuje. - Jednak tego procederu nie da się ukryć. Odpady wyjeżdżające do Promnika są ewidencjonowane jak również te sprzedawane czy dostarczane do utylizacji. Porównując dokumenty można sprawdzić, czy te informacje są prawdziwe. Można również oczywiście sprawdzić, jakie śmieci są składowane w poszczególnych kwaterach. Oczekuję od prezydenta Kielc decyzji o przeprowadzeniu pilnej wewnętrznej kontroli.

Przewodniczący Suchański informuje, że źródłem informacji mają być między innymi pracownicy Przedsiębiorstwa Gospodarki Odpadami.

- Otrzymałem informacje, że niektórzy pracownicy są zastraszani zwolnieniem z pracy, jeśli odmawiają uczestniczenia w procederze „zakopywania” na składowisku niebezpiecznych odpadów, które nie powinny tam trafić- wyjaśnia przewodniczący.

Prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Odpadami, Mirosław Banach zaprzecza tym oskarżeniom. - Nic nie wiem o takich praktykach łamania prawa. Jest wręcz odwrotnie, wprowadziłem dodatkowe procedury przestrzegania prawa oraz kary finansowe za jego łamanie. Wymierzamy za ukrywanie pod zadeklarowanymi odpadami innych śmieci na przykład pod gruzem pojemników po farbach. Niestety zdarzają się takie przypadki i gdy uda się je wykryć nakładamy kary. Często z gmin przywożone są do nas inne odpady niż zadeklarowano i odmawiamy ich przyjęcia. Być może nowe zasady przyjmowania opadów na wysypisko spowodowały fale tych negatywnych informacji - informuje prezes. - Natomiast opony możemy zgodnie z przepisami wykorzystywać do umacniania ścian składowiska i robimy to.

Dodaje, że nie obawia się kontroli. - Mam je tu bez przerwy, jedna instytucja kończy kontrolę, następna wchodzi, aktualne jest tu Najwyższa Izba Kontroli – mówi.

Poprosiliśmy też o wyjaśnienia władze Kielc. Rzecznik prasowy prezydenta Kiec, Tomasz Porębski zapewnia, że interpelacja przewodniczącego nie zostanie bez echa. - Prezydent będzie rozmawiał z prezesem Przedsiębiorstwa Gospodarki Odpadami, aby wyjaśnić wszystkie wątpliwości zgłoszone przez przewodniczącego Rady Miasta - zapewnia.