MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W ręcznych zawsze warto wierzyć

Paweł Kotwica
Mógłbym napisać „A nie mówiłem?!”. Po pierwszym meczu naszych piłkarzy ręcznych na igrzyskach w Rio de Janeiro, przegranym z Brazylią, napisałem: „Dajcie tym chłopakom czas. Nie gwarantuję, że zdobędą medal, ale będą grali lepiej i będą wygrywali. I tak najważniejszy jest ćwierćfinał...”.

Bo wielu kibiców zwątpiło w chłopaków Tałan-ta Dujszebajewa, po kolejnym przegranym spotkaniu z Niemcami pojawiły się głosy, że biało-czerwoni nawet nie wyjdą z grupy. Musiałem po kilkanaście razy dziennie odpowiadać na pytania, co się dzieje z naszymi szczypiornistami, cierpliwie powtarzając jak mantrę słowa Dujszeba-jewa: „Najważniejszy jest ćwierćfinał”. Bo można przeczołgać się przez fazę grupową, a potem zagrać jeden bardzo dobry mecz i osiągnąć cel.

A w naszych szczypiornistów przecież nie wypada nie wierzyć, bo wiele razy udowodnili, że im gorzej, tym dla nich lepiej. Teraz w pokonaniu Chorwatów nie przeszkodził im brak kontuzjowanego lidera, Michała Jureckiego. Przecież do podobnej sytuacji doszło półtora roku temu, gdy na mistrzostwach świata w Katarze w fazie grupowej biało-czerwoni grali piach, a potem cudownie się odrodzili, mimo braku kontuzjowanego Krzy-sztofa Lijewskiego, zdobywając ostatecznie brązowy medal.

Rok później, w styczniu bieżącego roku, zadania nie wykonali. Po wysokiej (14 bramek) porażce z Chorwacją, o medalowych marzeniach rozgrywanych w Polsce mistrzostw Europy trzeba było zapomnieć. Ale złościły tytuły na czołówkach ogólnopolskich gazet „Patałachy”, „Wstyd”...

Teraz cel osiągnęliśmy, bo zakładano, że piłkarze ręczni na igrzyskach zajmą miejsce między pierwszym a szóstym, a już wiadomo, że nie będą niżej niż na czwartym. Oczywiście nie zadowalamy się tym i dalej marzymy o medalu olimpijskim, którego w polskiej piłce ręcznej nie było od 40 lat - w Montrealu, w 1976 roku zawodnik Korony Kielce Jerzy Melcer i jego koledzy zdobyli brąz, do tej pory nasz jedyny olimpijski laur w szczypiorniaku.

Trzeba było słuchać Dujszebajewa - mówię zaskoczonym ćwierćfinałowym zwycięstwem nad Chorwacją, która też kiepsko wystartowała w Rio (porażka z Katarem), a potem eksplodowała formą, pokonując między innymi Danię i Francję. Ale, żeby być sprawiedliwym, przed meczem można było być pesymistą.

Ale Dujszebajewa warto słuchać nadal, bo po meczu z Chorwatami mistrz olimpijski z 1992 roku mówił mądre rzeczy: „To sukces, jesteśmy w półfinale, ale tak naprawdę nic jeszcze nie zrobiliśmy. Przed nami kolejny mecz z Danią. Teraz zaczął się nowy turniej i nowe marzenia”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie