Krzysztof Grzegorek i Michał Okła. Skarżyscy lekarze - ginekolodzy jeszcze niedawno mieli w regionie wiele do powiedzenia. To oni mieli decydujący głos w świętokrzyskiej Platformie Obywatelskiej. Pierwszy - poseł dwóch kadencji, wiceminister zdrowia, drugi - senator.
Obaj swoje losy połączyli nie tylko profesją i polityką, ale i zarządzaniem skarżyskim szpitalem. Zamiennie kierowali nim przez kilkanaście lat. Upadek nastąpił niespodziewanie. Grzegorkowi postawiono korupcyjne zarzuty. Podał się do dymisji i zrzekł immunitetu. Został skazany prawomocnym wyrokiem, w dodatku ogólnopolskie media obiegły fotografie pijanego posła, leżącego na korytarzu sejmowego hotelu. Wkrótce potem Michał Okła stracił w partii wszelkie wpływy. Odmówiono mu nawet rekomendacji w wyborach. Platforma wolała nie wystawić żadnego kandydata, niż postawić na Okłę. Startował jako niezależny, bez powodzenia.
Niby można wrócić
Zgodnie z prawem po odejściu z parlamentu obaj panowie mogli wrócić do dawnej pracy w skarżyskim szpitalu. Krzysztof Grzegorek po poważnych zdrowotnych perturbacjach postanowił wrócić do pracy. Jak twierdzi, za namową wicedyrektora do spraw medycznych, Dariusza Węgrzyna.
- Wybrałem się do dyrektora Macieja Juszczyka. Zgłosiłem gotowość powrotu na oddział ginekologiczny, ale nie jako ordynator, tylko zwykły lekarz. Nic nie wskazywało, że jestem osobą niepożądaną. Zdaję sobie sprawę, w jakiej jestem sytuacji, gdyby padły argumenty, nie robiłbym problemów - mówi Grzegorek. Jak przekonuje, otrzymał pismo z wyjaśnieniem, że nie może być natychmiast przywrócony na stanowisko ordynatora. Wkrótce potem dyrektor szpitala wysłał do Sejmu wniosek o wyrażenie zgody na rozwiązanie umowy o pracę.
Dyscyplinarnie zwolniony
- Gdy się o tym dowiedziałem, znów rozmawiałem z dyrektorem Węgrzynem. Stwierdził, że to nieporozumienie i mogę pracować jako lekarzv - mówi Grzegorek. Dariusz Węgrzyn odpowiada - tylko dyrektor może proponować pracę. Ja wystąpiłem z propozycją koleżeńską. Krzysztof Grzegorek był dyrektorem i wiedział, że nie mogę sam decydować.
Maciej Juszczyk wyjaśnia: - Postanowiłem rozwiązać umowę dyscyplinarnie, pan doktor nie stawił się do pracy w wyznaczonym terminie. Potrzebna była zgoda prezydium Sejmu, bo byli parlamentarzyści przez dwa lata są chronieni przed utratą pracy. We wtorek otrzymałem zgodę marszałka Sejmu, po dwóch posiedzeniach prezydium, bo doktor Grzegorek się odwoływał od pierwszej, niekorzystnej dla siebie decyzji - ucina.
Krzysztof Grzegorek poinformował nas, że złożył już pozew w sądzie pracy. - Ale do Skarżyska nie zamierzam wracać. Mam już dobrą pracę. Po tym, co przeszedłem, sądzilem, że będę mógł żyć jako osoba prywatna. Do zabrania głosu zmusiło mnie nagłośnienie sprawy i zachowanie dyrektora Juszczyka. Zwalniając mnie dyscyplinarnie złamał prawo, a mówiąc, że chciałem posady ordynatora, kłamał - twierdzi były polityk.
Senator mówi - chciał się podlizać
Kwestia powrotu do szpitala Michala Okły jest bardziej tajemnicza. Na odmowę przywrócenia go do pracy nie zgodził się Senat. Mimo to dyrektor Juszczyk nie zgodził się na jego powrót do szpitala. - Na podstawie dokumentów i tego, co wiem, nie mogłem go przyjąć - mówi Maciej Juszczyk.
W czwartek rozpocznie się proces, jaki w tej sprawie były senator i dyrektor szpitala wytoczył obecnemu. - To ja rekomendowałem pana Juszczyka na dyrektora, pomagałem mu pisać program naprawczy dla placówki. Prosił mnie o to jego brat. Teraz tak mi się odpłaca. To wybitnie polityczne działanie, chyba dyrektor chce się podlizać staroście - mówi eks senator. Przyznaje, że chce wrócić na oddział, który tworzył razem z Grzegorkiem. - Chyba nikt nie ma takiego prawa tam pracować, jak ja - uważa Michał Okła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?