W Skarżysku mają być płatne parkingi. Ale nie przed magistratem

Brak miejsc parkingowych to w Skarżysku poważny problem. Przy urzędach czy skupiskach sklepów w ciągu dnia znalezienie miejsca wymaga szczęścia i długich starań. Tak jest między innymi w okolicach Urzędu Miasta, sądu czy domów handlowych w okolicach dworca kolejowego. Trzeba przyznać, że miasto dostrzega problem i miejsc postojowych przybywa, ale samochodów na pewno znacznie szybciej. To właśnie miejsca parkingowe stały się przyczyną konfliktu między mieszkańcami wieżowców przy ulicy Mickiewicza a klientami okolicznych sklepów. Mieszkańcy samowolnie instalują bramki wjazdowe. Podczas wtorkowej konferencji prasowej prezydent miasta Roman Wojcieszek zapowiedział, że widzi potrzebę stworzenia stref płatnego parkowania.

Przy dworcu i rynku zapłacisz

- Rozważamy wprowadzenie stref płatnego parkowania przynajmniej w niektórych częściach miasta - stwierdził Roman Wojcieszek. Wskazał teren przed dworcem kolejowym i parkingi wokół rynku w dzielnicy Kamienna. - Na przebudowę terenu przed dworcem wyłożyliśmy dużo pieniędzy. Trudno zaakceptować sytuację, że ktoś zostawia pod dworcem samochó na wiele godzin, bo jedzie pociągiem do pracy w Warszawie - uważa szef gminy. W przypadku rynku Roman Wojcieszek chce wymusić rotację. Dziś handlarze na długi czas zostawiają auta przy targowisku, uniemożliwiając znalezienie wolnego miejsca klientom. Wprowadzenie opłat miałoby zachęcić kupców, by zostawiali pojazdy na ogległym o około 150 metrów parkingu po wyładowaniu towaru.

Na razie nie przed urzędem

Zwróciliśmy uwagę, że identyczna sytuacja jest na parkingu przed magistratem. Tam też większość miejsc zajmują samochody urzędników. Rozwiązanie w ubiegłej kadencji znalazł starosta, wydając nakaz pracownikom, by zostawiali auta za budynkiem starostwa, a parking z przodu zostawili petentom. - W perspektywie czasowej musimy się liczyć z tym, że będziemy płącić za parkowanie samochodów. Przy urzędzie miejskim także - zapowiedział prezydent. Na razie martwić się muszą zwykli obywatele, bo dla urzędników zarezerwowano siedem miejsc tuż przy wejściu do magistratu. Tabliczki informują o zakazie parkowania. Identycznie jest na parkingu pobliskiego Sądu Rejonowego. Kierowcy próbują łąmać te zakazy, efektem jest prawdziwa podjazdowa wojna. Miejsca przy sądzie zastawiane są barierkami, a bywa, że kontenerami na śmieci. - Kiedyś zostawiłem samochód pod urzędem miasta, gdy wróciłem, znalazłem za wycieraczką kartkę z informacją, że zająłem miejsce pracownikowi urzędu. A nie było tam żadnej tabliczki! - opowiada nasz czytelnik.

Nie można karać

Tymczasem okazuje się, że urzędy mogą sobie wystawiać zakazy parkowania i rezerwować miejsca. Tyle tylko, że kierowcy mogą spokojnie lekceważyć te informacje, bo za postawienie auta w "zakazanym" miejscu nie grożą żadne konsekwencje. Tak stanowią przepisy w odniesieniu do dróg wewnętrznych. - Strażnicy nie mogą ukarać mandatem, ani nawet udzielić upomnienia, bo to też forma kary. Mogą jedynie poinformować osobę - przyznaje Ryszard Radomski, komendant skarżyskiej straży miejskiej. Można się więc zastanawiać, czy stawianie znaków o zakazie parkowania nie jest celowym wprowadzaniem ludzi w błąd. Może zanim wprowadzi się płatne strefy, warto by zaznać codziennej niedoli skarżyskiego kierowcy i poszukać miejsca dla swojego samochodu.