Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W środę piłkarze Vive zagrają mecz o wszystko (mp3)

Z Płocka Paweł KOTWICA [email protected]
Radość kieleckich zawodników i ich kibiców była w niedzielę ogromna.
Radość kieleckich zawodników i ich kibiców była w niedzielę ogromna. P. Papaj
Zrobili to, w co mało kto już wierzył. Rozbite w sobotę w Płocku 32:24 Vive, w niedzielę rozbiło Wisłę 29:23. Decydujący pojedynek o godzinie 18.45.

"Żyjemy, k...!!! - krzyknął ktoś w szatni Vive kilka minut po niedzielnym meczu. Kieleccy szczypiorniści w sobotę przegrali wysoko - 24:32. W niedzielę z piekła trafili do nieba - ograli Wisłę 29:23! Ostatni mecz o "złoto" w środę o godzinie 18.45 w Kielcach.

W sobotę obie drużyny zagrały bez swoich środkowych rozgrywających, którzy byli kontuzjowani - Henrika Knudsena (Vive) i Iwana Pronina (Wisła). Gospodarze zaczęli z dużą werwą i już po 55 sekundach prowadzili 2:0. Nie zraziło to kielczan, którzy przerwali kilka akcji rywali i w 6 minucie, po trafieniu Patryka Kuchczyńskiego, wygrywali 4:3.

TEN SAM PROBLEM...

Później znów przewagę osiągnęli "nafciarze", którzy nieznacznie, ale jednak przeważali w każdym elemencie. W Vive "kulała" gra rozgrywających. W tej formacji znów miało tylko jednego w miarę skutecznego gracza - Tomasza Rosińskiego. Znów zagubiony był Paweł Podsiadło, niewiele wniosło wymienienie go na Bartosza Konitza, z prawej strony po jakimś czasie trener Bogdan Wenta wystawił Rafała Glińskiego, nic to jednak nie dało.

Bardzo źle dla kieleckiej drużyny zaczęło się dziać od 22 minuty. W tym momencie zespół z Płocka prowadził tylko 11:9. Ale najpierw nasi zawodnicy nie wykorzystali gry w przewadze, Rosiński trafił w poprzeczkę, potem dwa techniczne błędy popełnił Podsiadło, a Wisła każdą akcję kończyła bramką. W 27 minucie trafił Sebastian Rumniak, zrobiło się 15:9 i wyglądało to na przełomowy moment spotkania. Nerwową końcówkę tej części meczu lepiej wytrzymali goście, wygrywając ją 4:1 i zmniejszając straty do trzech goli.

DOSZLI NA REMIS

Jeszcze lepiej nasi zawodnicy zagrali na początku drugiej połowy. Kielczanie świetnie wykorzystali dekoncentrację, którą gospodarze wynieśli z szatni. Najpierw trafił Podsiadło (to był pierwszy gol tego zawodnika w całym finale), dwa razy poprawił Rosiński i w 35 minucie był remis 16:16! Odpowiedź była jednak natychmiastowa. Bramkarz Morten Seier przez 6 minut był zaporą nie do pokonania, Wisła uruchomiła kontratak i w 41 minucie, po golu Rumniaka, było 20:16.

Powiedzieli po meczu

Powiedzieli po meczu

Michał Stankiewicz, Vive: - Po sobocie byliśmy bardzo zdenerwowani na siebie, żeby nie powiedzieć wulgarnie. Tamten mecz i wysoka wygrana Płocka to w największym stopniu był efekt naszej słabej gry w ataku. Dzisiaj zagraliśmy "z zębem". Było lepiej w każdym elemencie. Kazik? No cóż, czapka z głowy!

Rafał Kuptel, Wisła: - Vive wykorzystało nasz zastój po przerwie i wygrało zasłużenie. Jestem zawiedziony naszą grą w obronie, w tym elemencie to był nasz najsłabszy mecz w finale.

Kazimierz Kotliński, Vive: - W sobotę przez 2 godziny oglądaliśmy wideo. Dzisiaj w szatni każdy powiedział, że wychodzi na boisko i daje z siebie wszystko. Dziękuję naszym kibicom, którzy przyjechali i bardzo nam pomogli.

SPUŚCILI GŁOWY

Od stanu 23:20 (47 minuta) gra kielczan całkowicie się rozsypała. Ciągle świetnie bronił Seier, nasi szczypiorniści grali nerwowo, popełniali proste błędy, a płocczanie niezmordowanie biegali do kontry i skutecznie kończyli ataki pozycyjne. - Nic nam nie wychodziło, opuściliśmy głowy - przyznał Wenta.

W 54 minucie, po kontrze Witalija Nata, było już 29:21, a w 59, również po szybkim ataku wykończonym przez Zbigniewa Kwiatkowskiego, już 32:23. Ośmiobramkowa porażka jest jedną z najwyższych przegranych kielczan w Płocku.

- Wygrał zespół lepszy. Na początku drugiej połowy odrobiliśmy straty, ale dostaliśmy karę i wszystko się zawaliło. Potem poszła seria błędów technicznych, zostaliśmy skontrowani i nie mieliśmy już czego w tym meczu szukać - podsumował mecz trener Vive Bogdan Wenta.

- Nasz zespół znów pokazał morale. Cieszę się, że dobrze graliśmy kontratakiem, bo nad tym elementem pracowaliśmy przez ostatni tydzień - mówił szkoleniowiec Wisły Oliver Jensen.

A JEDNAK NIEDZIELA!

Przed niedzielnym meczem kibice z Płocka byli pewni swego. Działacze Wisły niezbyt dyskretnie wnosili do hali szampany, przygotowano bukiety kwiatów dla mistrzów Polski. - Nikt w nas nie wierzył - mówił potem Wenta. Wierzyli w siebie chyba tylko sami zawodnicy Vive. Przez większość pierwszej połowy prowadziła Wisła. Ale widać było, że Vive to już zupełnie inna drużyna niż we wszystkich wcześniejszych finałowych pojedynkach. Nareszcie odważniejszy i skuteczny był Podsiadło. Zdecydowanie poprawiła się gra ofensywna naszego zespołu. Świetnie bronił Kazimierz Kotliński, świetnie pomagała mu obrona. Od stanu 6:4 (11 minuta) Wisła przez sześć minut nie zdobyła gola i Piotr Grabarczyk wyrównał na 6:6.

Gospodarze znów odskoczyli na dwie bramki, bo dobrze bronił również Seier. Ostatnia, jak się okazało, dwubramkowa przewaga mistrzów Polski to 24 minuta, po trafieniu Palucha z karnego (11:9). Kielczanie, mimo że w końcówce tej części dwa razy grali w osłabieniu, zdołali wyjść na prowadzenie - piękny gol Rosińskiego, karny wykorzystany przez Rafała Glińskiego, wreszcie trafienie Kamila Kriegera z 10. metra tuż przed końcową syreną. To było tylko preludium do tego, co działo się po zmianie stron…

KONCERT! PALCE LIZAĆ!

Bo o grze kieleckiego zespołu w drugiej połowie można mówić w samych "ochach i achach". Świetnie prowadził grę Rosiński, nękając bramkarzy Wisły rzutami "palce lizać".

Konitz i Kamil Sadowski wbiegali w strefę "nafciarzy", dostawali precyzyjne podania i kończyli akcje, Gliński, a potem Rosiński nie dawali szans bramkarzom przy karnych. Nieprawdopodobne piłki wyjmował Kazik (50 procent skuteczności w całym meczu!), który doprowadzał rywali do rozpaczy. Bezradni płocczanie nadziewali się na kontry. W 53 minucie Vive wygrywało już 27:17! Świetnie dopingujący przez cały mecz kibice z Kielc mogli zacząć fetować jedną z najwyższych w historii wygranych w Płocku. I jedną z najważniejszych…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie