Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W wyborach samorządowych ponieśli porażkę. Sprawdziliśmy co porabiają byli włodarze największych miast w regionie?

Paweł Więcek [email protected]
Kilku wróciło do poprzedniej pracy, jeden założył firmę, drugi obronił doktorat, kolejny idzie na zasłużoną emeryturę. Ale jest i taki, który został... posłem na Sejm.
Jerzy BorowskiKuzyn, który jest lekarzem, zadzwonił do mnie w noc wyborczą i powiedział: "I dobrze, że przegrałeś. Pójdziesz, odpoczniesz, bo
Jerzy Borowski
Kuzyn, który jest lekarzem, zadzwonił do mnie w noc wyborczą i powiedział: "I dobrze, że przegrałeś. Pójdziesz, odpoczniesz, bo ty byś się zapracował".

Jerzy Borowski
Kuzyn, który jest lekarzem, zadzwonił do mnie w noc wyborczą i powiedział: "I dobrze, że przegrałeś. Pójdziesz, odpoczniesz, bo ty byś się zapracował".

Podczas zeszłorocznych wyborów samorządowych przez województwo świętokrzyskie przetoczyła się potężna fala zmian personalnych na fotelach włodarzy miast-stolic powiatów. Ze stanowiskami pożegnali się dotychczasowi prezydenci Skarżyska-Kamiennej i Starachowic oraz burmistrzowie Staszowa, Sandomierza, Kazimierzy Wielkiej, Włoszczowy i Końskich. Osobnym przypadkiem jest Ostrowiec Świętokrzyski. W tym mieście z rywalizacji o trzecią kadencję na długo przed wyborami zrezygnował Jarosław Wilczyński.

Funkcje zachowali jedynie ci urzędujący włodarze, którzy pokonali swoich konkurentów w pierwszej turze. Tak było w Kielcach, Busku-Zdroju, Jędrzejowie, Pińczowie i Opatowie. Wyjątek stanowi Włoszczowa, gdzie pretendent Grzegorz Dziubek już w inauguracyjnej rundzie pokonał burmistrza Bartłomieja Dory-walskiego.

Jarosław Wilczyński: - Ten rozdział jest już zamknięty

Jarosław Wilczyński, prezydent Ostrowca Świętokrzyskiego w latach 2006-2014, decyzję o tym, by więcej nie kandydować, podjął na początku drugiej kandecji. Przyznaje, że zmobilizowała go do tego rodzina, której brakowało ojca i męża. Właśnie wtedy zaczął intensywnie myśleć o przyszłości. I postanowił zostać przedsiębiorcą. W grudniu plany przekuł w działania.

- Prowadzę działalność gospodarczą w handlu. To nowe wyzwanie, a perspektywy są dobre. Jestem w wieku, który pozwala coś zacząć - mówi Jarosław Wilczyński. Przyznaje, że tylko z tym czasem dla najbliższych wciąż krucho. - Ale kiedyś będę miał go więcej - śmieje się.

W przypadku Jarosława Wilczyńskiego zmiana ról społecznych i pracy dokonała się w sposób "aksamitny". - Byłem duchowo przygotowany. Gorzej mają ci, którzy się nie liczyli z możliwością przegranej. Ale jak się ma w sobie pokorę, to trzeba wiedzieć, że nic nie jest wieczne - mówi nieco filozoficznie.

O powrocie do czynnej polityki na razie nie myśli. - Prezydentura to ciężka służba i mogę to powiedzieć każdemu jako doświadczony samorządowiec. Ten rodział w moim życiu jest zamknięty. Oczywiście nie powiem "nie", bo polityka ma w sobie coś takiego, że człowieka w każdej chwili może najść myśl o wznowieniu aktywności, ale na tę chwilę nie myślę o tym. Zawsze służę natomiast swoją wiedzą - deklaruje Jarosław Wilczyński.

Jerzy Borowski: - "Daj na luz, spocznij"...

Po przegranej batalii o czwartą z rzędu kadencję przygodę z polityką w wymiarze samorządowym kończy także Jerzy Borowski, burmistrz Sandomierza w latach 2002-2014. Ponieważ w tym roku osiągnął wiek 65 lat, wybiera się na emeryturę.

- Właśnie szykuję dokumenty. Zdrowie jest najważniesze - mówi. Zapowiada, że do spraw publicznych nie będzie się już mieszał. - W samorządzie funkcjonowałem od 20 lat na funkcjach wybieralnych. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nawet nie podpowiadam nikomu - mówi.

W jego głosie wyraźnie słychać jednak żal, może złość. Wiadomo, że te emocje budzi w nim postać nowego burmistrza Sandomierza - Marka Bronkowskiego, który w poprzedniej kadencji pełnił funkcję... zastępcy Jerzego Borowskiego. Jednak w kampanii wyborczej w sposób bezpardonowy atakował swojego byłego pryncypała. - Mam pewne wątpliwości, ponieważ nie było czystej gry. Zostałem opluty i mam o to żal. Ale demokracja rządzi się swoimi prawami - przyznaje.

- Kiedyś wojewoda Włodek Wójcik powiedział mi: "Nie ciesz się z ilości wykonanych inwestycji, bo im więcej ich zrobisz, tym więcej będziesz miał wrogów". Nie posłuchałem, ale nie żałuję niczego. Jestem zapisany w historii Sandomierza, i to nieźle - twierdzi Jerzy Borowski.
Czy jeszcze kiedyś pojawi się na politycznej scenie?

- Jak będzie zdrowie, to będziemy się zastanawiać. Nie chcę snuć wielkch planów. Miałem takiego znajomego - cieszył się, że emerytura za trzy miesiące, a nie dożył i poszedł do piachu. Jestem człowiek-niespokojny duch, ale muszę uporządkować zdrowotne sprawy i dobrze się przebadać, bo miałem mnóstwo przygód mnóstwo i wiele szpitali zwiedziłem. Na szczęście uratowali mnie i żyję.

Kuzyn, który jest lekarzem, zadzwonił do mnie w noc wyborczą i powiedział: "I dobrze, że przegrałeś. Pójdziesz, odpoczniesz, bo ty byś się zapracował na śmierć. Daj na luz, spocznij". Zamierzam go posłuchać - śmieje się Jerzy Borowski.

Bartłomiej DorywalskiOdłożyłem wszystko, by tylko i wyłącznie skupić się na nauce i obronie pracy doktorskiej. Mam wiele pomysłów. Samo życie pokaże,
Bartłomiej Dorywalski
Odłożyłem wszystko, by tylko i wyłącznie skupić się na nauce i obronie pracy doktorskiej. Mam wiele pomysłów. Samo życie pokaże, jak to się ułoży.

Bartłomiej Dorywalski
Odłożyłem wszystko, by tylko i wyłącznie skupić się na nauce i obronie pracy doktorskiej. Mam wiele pomysłów. Samo życie pokaże, jak to się ułoży.

Doktor Bartłomiej Dorywalski

Bartłomiej Dorywalski po przegranej w wyborach burmistrza Włoszczowy nie miał czasu na rozpamiętywanie porażki. Po pierwsze dlatego, że na otarcie łez został radnym sejmiku województwa. Po wtóre - intensywnie przygotowywał się do obrony pracy doktorskiej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dysertację poświęcił zawiłym kwestiom relacji pomiędzy aktami administracyjnymi a aktami prawa miejscowego.

- Trudno było pogodzić pracę ze studiami, ale góra czuwała - śmieje się Bartłomiej Dorywalski. Po zdobyciu tytułu doktora chce iść za ciosem. - Rozpocznę działania habilitacyjne. Teraz będę pracował nad publikacjami. Patrząc z perspektywy radnego nareszcie będę miał więcej czasu, by poświęcić się pracy dla samorządu województwa - podkreśla.

Jakie ma plany zawodowe? - Odłożyłem wszystko, by tylko i wyłącznie skupić się na nauce i obronie. Mam wiele pomysłów. Samo życie pokaże, jak to się ułoży - opowiada Bartłomiej Dorywalski.

On także twierdzi, że sprawowanie funkcji burmistrza czy prezydenta to ciężki kawałek chleba. - Dlatego każdy, kto wypowiada się na temat tej pracy, powinien zasiąść na tym fotelu, dostać atrybut władzy w dłoń i zacząć rządzić, żeby móc dokonać właściwej oceny. W trakcie kampanii podziwiałem mojego konkurenta, który przyjeżdżał uśmiechnięty, wypoczęty. Mam nadzieję, że za kilka lat będzie cieszył się tą samą witalnością - śmieje się Bartłomiej Dorywalski.

Michał CichockiPo przegranej moja młodsza córka powiedziała: "Tato, wreszcie się odzyskałam".  Dotarło do mnie, że będąc burmistrzem
Michał Cichocki
Po przegranej moja młodsza córka powiedziała: "Tato, wreszcie się odzyskałam". Dotarło do mnie, że będąc burmistrzem nie miałem czasu dla dziecka.

Michał Cichocki
Po przegranej moja młodsza córka powiedziała: "Tato, wreszcie się odzyskałam". Dotarło do mnie, że będąc burmistrzem nie miałem czasu dla dziecka.

Michał Cichocki nadrabia zaległości domowo-rodzicielskie

Od grudnia były już burmistrz Końskich Michał Cichocki koncentruje się tylko na dwóch rzeczach: pełnieniu mandatu radnego Rady Powiatu Koneckiego oraz porządkowaniu spraw związanych z domem i nadrabianiem w tym zakresie zaległości, które uzbierały się przez cztery ostatnie lata. - Miniona kadencja była tak pracowita, że nie miałem na to czasu - przyznaje. - Nawet nie zauważyłem, kiedy te cztery lata zleciały. Wiele się w tym czasie zmieniło. Do ostatniego dnia urzędowania przede wszystkim zajmowałem się sprawami związanymi z funkcjonowaniem koneckiego samorządu - podkreśla.

Teraz pochłonięty dla odmiany domowo-rodzicielskimi obowiązkami nie miał z kolei czasu na zaprojektowanie zawodowej przyszłości.

- Pod tym względem luty przyniesie konkretne zmiany. Pomysłów na dalszą działalność mi nie brakuje, bo od zawsze jestem zaangażowany w sprawy rozwoju miasta, sportu, ogólnie samorządu. Myślę o własnej działalności gospodarczej, ale mam też propozyje objęcia funkcji samorządowych. Jeszcze nie zdecydowałem co dalej - mówi Michał Cichocki.

Swoje cztery lata na stanowisku burmistrza Końskich ocenia jako dobre. - Ta praca to nie sielanka. To wielkie obciążenie i ogromna odpowiedzialność za to, co w naszej małej ojczyźnie robimy. Mam poczucie, że tę kadencję przepracowałem solidnie. Dziś mogę być w każdym miejscu w naszym mieście z uniesioną głową, bo swoją misję spełniłem solidnie, pracowicie i uczciwie - twierdzi.

Gdy zobaczył niekorzystne wyniki wyborów, nie rozpaczał. - Byłem zmartwiony nie z punktu widzenia osobistych ambicji tylko troski o to, co dalej się będzie działo. W tym wszystkim był element ulgi, bo w momencie, kiedy człowiek przestaje być burmistrzem, wiele trosk odchodzi. Przychodzi natomiast poczucie ulgi, że to już nie jest na mojej głowie, nie muszę się martwić... - przyznaje Michał Cichocki.

- Po przegranej moja młodsza córka powiedziała: "Tato, wreszcie się odzyskałam". Dotarło do mnie, że będąc burmistrzem nie miałem czasu dla dziecka. Człowiek był zapędzony - mówi Michał Cichocki.

Czy za cztery lata wystartuje w wyborach gospodarza miasta i gminy? - Dziś nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, bo może się okazać, że ktoś inny z Platformy Obywatelskiej będzie dobrym kandydatem na burmistrza - mówi.

Wrócili do dawnej pracy

Prezydenta Skarżyska-Kamiennej w latach 2006-2014 Romana Wojcieszka można spotkać w... siedzibie Banku PKO w Starachowicach. Były gospodarz miasta nad Kamienną wrócił tam do pracy na stanowisku specjalisty. Oprócz tego pełni mandat radnego Rady Powiatu Skarżyskiego. - Staram się być aktywnym samorządowcem. Będę pracował na rzecz miasta, ale z tej nowej pozycji. Miałem wiele zastrzeżeń do poprzedniej ekipy, która zarządzając powiatem nie widziała spraw miasta - mówi Roman Wojcieszek.

Były prezydent Skarżyska-Kamiennej nie ukrywa, że pogodzenie się z porażką zajęło mu trochę czasu. - To moja pierwsza przegrana, bo do tej pory wygrywałem we wszystkich wyborach. Ale taka wola mieszkańców i przyjąłem to do wiadomości, życząc nowemu prezydentowi najlepszego, a mieszkańcom, by to, co zrobi, było dobre. Okres świąteczny pozwolił mi łagodnie przeżyć ten trudny czas po wyborach. Wielkim wsparciem była dla mnie rodzina - przyznaje Roman Wojcieszek.

Podobnie ułożyło się w życiu byłego prezydenta sąsiednich Starachowic - Sylwestra Kwietnia. - Wróciłem do swojej poprzedniej pracy do firmy MAN Bus, gdzie jestem specjalistą do spraw inwesytcji. Jednocześnie sprawuję mandat radnego Rady Miejskiej. Dziś skupiam się na tym, by robić swoje w pracy zawodowej i pełniąc funkcję radnego - podkreśla.

- Wielu by się cieszyło, gdyby człowiek poszukiwał pracy, ale tak nie jest. Na przekór oponentom, którzy zacierali ręce, że się muszę zarejestrować w biurze pracy - mówi Sylwester Kwiecień.

Wyborczą porażkę przyjął "na chłodno".

- Jestem dorosły facet. Nie będę się zabijał, płakał, rozżalał. W swoim życiu wygrywałem i przegrywałem. Zdaję sobie sprawę, że jest kadencyjność - podkreśla były prezydent Starachowic. Za cztery lata spróbuje powrócić na stanowisko? - W polityce, nawet lokalnej, nigdy nie można powiedzieć nigdy, ale ciężko prognozować, co będzie za cztery lata, czy będzie zapotrzebowanie na Sylwestra Kwietnia, czy też będzie proces kontynuowania odmłodzania władzy i zamiast 25-latka wybierzemy 20-latka - śmieje się.

Roman WojcieszekTo moja pierwsza przegrana, bo do tej pory wygrywałem we wszystkich wyborach. Okres świąteczny pozwolił mi łagodnie przeżyć ten trudny
Roman Wojcieszek
To moja pierwsza przegrana, bo do tej pory wygrywałem we wszystkich wyborach. Okres świąteczny pozwolił mi łagodnie przeżyć ten trudny czas.

Roman Wojcieszek
To moja pierwsza przegrana, bo do tej pory wygrywałem we wszystkich wyborach. Okres świąteczny pozwolił mi łagodnie przeżyć ten trudny czas.

Romuald Garczewski miał farta

Spośród wszystkich przegranych bodaj największego farta miał Romuald Garczewski. Były burmistrz Staszowa w styczniu objął mandat poselski po Jarosławie Górczy-ńskim z Polskiego Stronnictwa Ludowego, który został prezydentem Ostrowca.

Odpoczynek?

Nie wiadomo, co słychać u byłego burmistrza Kazimierzy Wielkiej Tadeusza Knopka. Po porażce zniknął. Prawdopodobnie wróci na stanowisko szefa oddziału Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego w Kazimierzy Wielkiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie