Mieszkańcy prusaki łapią do słoików.
(fot. Dawid Łukasik)
Problem z robactwem i szczurami trwa już od dłuższego czasu. - Sygnalizowaliśmy go zarządcy budynku, jednak nie przyniosło to efektów. Najwyraźniej standardowa deratyzacja nie pomoże, trzeba użyć czegoś więcej. Sami sobie z tym nie poradzimy - załamuje ręce jedna z lokatorek.
PLAGA?
Mieszkańcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Domowym sposobem przygotowują ciasto - trutkę z gotowanych jajek, cukru pudru, ziemniaków i kwasu borowego. Miksturę, która ma odstraszać prusaki, rozkładają w mieszkaniu. Są to jednak daremne działania. - Mam małe dziecko, nie chcę, by robactwo przyniosło jakieś choroby, więc próbuję wszystkiego, ale sytuacja raczej nie ulega poprawie - opowiada jedna z mieszkanek wieżowca. - Administracja obiecała dezynsekcję jeszcze w czerwcu. Do tej pory jej nie było - dodaje. Niektórzy lokatorzy podejrzewają, że prusaki i karaluchy wylęgają się w zepsutej, zamkniętej od lat windzie lub we wnękach po nieczynnym zsypie. - Te miejsca trzeba przejrzeć i tam uderzyć. Potrzebujemy pomocy, sami sobie z tym nie poradzimy - żalą się. - Niedawno widziałam dwa duże szczury, które spacerowały po klatce. W biały dzień! Czy to normalne? Tylko patrzeć, jak w bloku zaczną rozwijać się jakieś choroby - martwi się jedna z kobiet.
MOŻE BYĆ GORZEJ
Obawy mieszkańców bloku przy ulicy Warszawskiej 103 potwierdza powiatowy lekarz weterynarii, Wiesław Wyszkowski. - Szczury i prusaki to stworzenia, które lubią zanieczyszczone miejsca, mogą więc mechanicznie przenosić nieczystości i tym samym powodować choroby. Istnieje zatem potencjalne zagrożenie dla zdrowia lokatorów - wyjaśnia. - Środki doraźne nie gwarantują skuteczności pozbycia się plagi. Sugerowałbym zwrócenie się do firmy, która profesjonalnie zajmuje się dezynsekcją i deratyzacją - radzi Wyszkowski.
Niestety sprawą nie może zająć się Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna, gdyż, jak wyjaśnia Jolanta Gołaszewska, kierownik sekcji nadzoru higieny środowiska, nie leży to w jej kompetencjach. - Utrzymanie czystości w budynkach mieszkalnych to zadanie gminy. My mamy wstęp do mieszkań prywatnych tylko w przypadku stwierdzenia występowania choroby zakaźnej - mówi.
Interwencję obiecuje z kolei Aleksander Słoń, dyrektor Miejskiego Zarządu Budynków w Kielcach. - Zgłoszę problem naszym służbom eksploatacyjnym. Skieruję również pismo z prośbą o reakcję do zarządu wspólnoty i zarządcy budynku, by pomóc lokatorom - zapewnia Słoń.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?