Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wenta: O mistrzostwo walczymy razem!

Paweł KOTWICA
Bogdan Wenta: - pamiętajmy, że gramy razem, przegrywamy razem i wygrywamy razem.
Bogdan Wenta: - pamiętajmy, że gramy razem, przegrywamy razem i wygrywamy razem.
Bogdan Wenta: - Najważniejszy jest spokój. Jeśli utrzymamy agresję, determinację i ambicję z niedzielnego meczu, to mamy ogromne szanse.

Po czterech meczach finału play off ekstraklasy piłkarzy ręcznych pomiędzy Vive Kielce a Wisłą Płock jest remis 2:2 i o wszystkim zadecyduje ostatni pojedynek, który rozpocznie się w środę o godzinie 18.45 w hali przy ulicy Bocznej w Kielcach. O finałowej rywalizacji rozmawiamy z trenerem Vive, Bogdanem Wentą.

Paweł Kotwica: *Środowy mecz będzie jak o mistrzostwo świata, o które już pan grał. Ale pewnie jest dodatkowy dreszcz emocji?
Bogdan Wenta: - Mistrzostwo Polski jest dla nas wszystkich niezwykle ważne i cenne, ale staram się mimo wszystko zachować trochę dystansu. Tak było w niedzielę, gdy Henrik Knudsen, mimo nie wyleczonej do końca kontuzji, zgłosił, że chce zagrać. Uznałem, że to zbyt ważny dla nas zawodnik, aby narażać jego zdrowie, a ono jest najważniejsze. Słyszałem wypowiedzi chłopaków, że w środę zagraliby nawet z pourywanymi nogami. Ale dla mnie każdy zawodnik jest ważny. Za kilka miesięcy zaczyna się nowy sezon, w którym znowu będziemy się bić o mistrzostwo.
*Mecz meczowi nierówny, ale dwa ostatnie mecze w Płocku były zupełnie inne. Pierwszy przegraliście ośmioma bramkami, drugi wygraliście sześcioma, ale Wisła nie powinna mieć pretensji, gdyby przegrała go różnicą dziesięciu goli. Co było w waszej grze w tym drugim meczu, czego nie było w pierwszym?
- Do którejś minuty sobotniego meczu też jakoś się trzymaliśmy, mimo naszej nienajlepszej gry i mimo słabszej postawy chłopaków w bramce. Potem nastąpiło kilka kluczowych sytuacji, kiedy nie rzuciliśmy kilku piłek przy stanie 16:16. Wtedy nie uznano nam bramki Tomka Rosińskiego. Miałem, co do tej sytuacji wątpliwości, ale po analizie na wideo stwierdziłem, że sędziowie mieli rację i przyznałem im to. Tomek rzeczywiście zrobił kroki. Płock w tym momencie meczu trochę się chwiał, ale sami wprowadziliśmy go w grę, łapiąc karę i tracąc trzy bramki z rzędu. To ustawiło mecz psychicznie. Z minuty na minutę traciliśmy wiarę, potem dokonałem kilku zmian, myśląc już o meczu niedzielnym.
W niedzielę grając w osłabieniu wyrównaliśmy i wyszliśmy na prowadzenie, przy dwóch karach w ostatnich minutach pierwszej połowy zdobyliśmy trzy bramki. W drugiej połowie odskoczyliśmy już na 10 bramek, potem Wisła trochę "wypolerowała" wynik. Zagraliśmy spokojnie w ataku, mieliśmy olbrzymie wsparcie w bramce ze strony Kazika Kotlińskiego. Tego nie było w sobotę.

*Co jest teraz najważniejsze?
- Najważniejsze to zachować spokój. Zespół musi rozpocząć środowy mecz tam, gdzie skończył niedzielny. Jeśli utrzymamy tę agresję, napięcie, determinację, szybkość i ambicję, to na pewno mamy ogromne szanse. Wydaje mi się, że po niedzieli każdy w zespole bardziej sobie ufa, trzeba to zaufanie zabrać na środę. Są w tym zespole tacy, którzy cały sezon grali bardzo dobrze i nagle w tych trzech meczach finału nie mogli siebie odnaleźć. A w niedzielę okazało się, że można! Widać po oczach chłopaków, po ich reakcjach, że stało się coś dobrego. I to jest nasze największe zwycięstwo.

*Po sobotnim meczu Vive wyszło z wielkiego dołka, przede wszystkim psychicznego. Pierwsze godziny po tym meczu były dla was ciężkie. Jak sobie poradziliście?
- Już po pierwszym przegranym meczu mówiłem chłopakom, że play off to taka gra, że dopóki grasz, to masz szansę wygrać. Nawet, kiedy już prawie leżysz, możesz się podnieść. I nawet jak cię ktoś poniży, zbluzga, wyśmieje, będzie cię chciał sprowokować, zawsze zostaje ci twoja wola walki i honor. I to chłopcy zrobili w niedzielę. To wszystko wyszło od nich, po tej długiej sobotniej rozmowie. Oni sami zabierali głos. Najtrudniejsze są pierwsze chwile. Ale po każdym meczu, obojętnie wygranym czy przegranym, mimo tej złości, która w tobie jest, na siebie, jeden do drugiego, na innych, na cały świat, musisz pamiętać, żeby wykonać swoją pracę, zarówno fizyczną, jak i psychiczną. Trzeba sobie wzajemnie pokazać, co było złego, jakie były błędy, ale trzeba zauważyć również dobre rzeczy, które można powtórzyć, a które może nie do końca wykorzystaliśmy. Oglądaliśmy również niedzielny mecz i zauważyliśmy pewne fragmenty gry, które nie do końca wykorzystaliśmy, które mogliśmy zrobić jeszcze lepiej. Obowiązkiem moim, Tomka Strząbały i zawodników jest, żeby z tego dodatkowego potencjału skorzystać.

*Gdy sześć lat temu Vive zdobywało swoje ostatnie jak dotąd mistrzostwo w meczu z Płockiem, atmosfera w hali na Krakowskiej była niesamowita. Czego się pan spodziewa w środę?
- W Płocku oprawa meczów, mimo różnych momentami okrzyków, była bardzo dobra i trzeba przyznać, że tamtejsi kibice zrobili atmosferę. Trochę ucichli w końcówce niedzielnego meczu, ale sprawiła to nasza dobra gra i prowadzenie. Mieliśmy w Płocku wspaniałą, zorganizowaną i głośną grupę z Kielc. Teraz mamy swoje boisko i swoją halę, jeśli chodzi o ligę, mamy największą publiczność w Polsce. Moja prośba do kibiców, a pewnie powtórzą ją nasi zawodnicy: walcie do hali drzwiami i oknami! Każdy okrzyk sprawi, że będzie nam łatwiej. Przez cały sezon była bardzo fajna symbioza między drużyną i kibicami. Teraz jest ona najbardziej potrzebna i wierzę, że będzie ogłuszający doping bez względu na to, co się będzie działo na boisku. Bo to zawsze pomaga w tym, żeby się podnieść. A w niedzielę stanęliśmy mocno na nogach, również dzięki wsparciu naszych kibiców. I pamiętajmy: gramy razem, przegrywamy razem i wygrywamy razem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie