Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkanoc na Kielecczynie - magiczny czas odrodzenia i świętowania

Dorota Klusek
Wideo
od 16 lat
Co można było robić w Wielki Tydzień, jak zaklinano przyszłość i bez czego nie mogło być świąt? Wielkanocne zwyczaje Kielecczyzny odsłania etnolog Ewa Tomaszewska.

Palmowa Niedziela była znakiem, że wielkimi krokami zbliża się Wielkanoc. Do tego dnia na dawnej świętokrzyskiej wsi musiały się już zakończyć wszelkie prace porządkowe w chałupie i na zewnątrz.
– Oczywiście te świąteczne porządki wyglądały inaczej niż dzisiaj – podkreśla Ewa Tomaszewska, etnograf z Muzeum Wsi Kieleckiej, autorka książki „Wiosenne świętowanie na Kielecczyźnie”. – W warunkach drewnianej, wiejskiej chałupy takim corocznym obowiązkiem z okazji świąt było bielenie chałupy na zewnątrz i wewnątrz, polepianie przestrzeni między belkami gliną, żeby usunąć wszelkie zniszczenia, które mogły być po zimie, odświeżyć. Oczywiście każda gospodyni starała się odpowiednio przystroić wnętrze. Jeśli była już drewniana podłoga, a w pierwszej połowie XX wieku to była prawdziwa rzadkość, to szorowano ją perzem. Częściej jednak w chałupach było klepisko, które z okazji świąt posypywano piaskiem. Panie przygotowywały też ozdoby, na przykład pająka ze słomek i bibułowych kwiatów – ozdobę bardzo dekoracyjną, misterną, którą zawieszano u powały. Kwiaty bibułowe ozdabiały obrazy, ściany. Panie wykonywały też papierowe wycinanki oraz firaneczki z pergaminu. To sprawiało, że wnętrze nabierało tego uroczystego, świątecznego charakteru.

Porządki do Niedzieli Palmowej
Porządki trzeba było zakończyć przed Palmową Niedzielą. – Bieliło się przed Wielkim Tygodniem, bo w Wielkim Tygodniu już nie wolno, bo „zabielało się rany Pana Jezusa” – tłumaczył jeden z rozmówców Ewy Tomaszewskiej, którego wypowiedź przytacza w swojej książce.
Nie oznacza to, że w Wielki Tydzień nie było już żadnych obowiązków. – Te dni przeznaczano głównie na szykowanie świątecznych potraw. Odpowiednio wcześniej przygotowywano swojskie wędliny, które w ciągu roku były rzadkością
– Na kilka dni przed świętami kiszono barszcz, gotowano bigos. Wypiekano chleby i świąteczne ciasta – wymienia Ewa Tomaszewska. – Ciasta były bardzo proste, drożdżowe, baby. Na Kielecczyźnie było dość biednie. Czasami był sernik, niekiedy wspomina się o makowcu. Starano się jednak, żeby święta były obfite, nawet jeśli było biednie, żeby było więcej na stole niż na co dzień, bo ta świąteczna uczta, to świąteczne biesiadowanie miało zapewnić dostatek w ciągu roku, miało zaklinać przyszłość.

Świętokrzyskie kraszanki
Na świątecznym stole nie mogło też zabraknąć jajek – najważniejszego elementu świąt Wielkiejnocy, symbolu odradzającego się życia, znaku zwycięstwa Chrystusa nad śmiercią. – Jajka zdobiono w Wielki Piątek, a czasami też w Wielką Sobotę. Zwykle zajmowały się tym gospodynie i dzieci. Była też tradycja, że kobiety spotykały się w jednym domu i wspólnie malowały jajka – dodaje etnograf.
Nie sięgano po wyszukane zdobnictwo. – Wielkanocne jajka były zdobione przy wykorzystywaniu najprostszych technik. Najczęściej barwiono je na jeden kolor, uzyskując tak zwane kraszanki. Najczęściej gotowano je w wywarze z łupin cebuli, co nadawało im kolor od żółtego po brązowy – wyjaśnia Ewa Tomaszewska. – Inne kolory można było uzyskać z młodego zboża czy buraków. Znana była również technika batikowa – pisanki zdobiono poprzez nanoszenie wzorów na jajku gorącym woskiem, a następnie barwienie. Wzory w formie zygzaków czy geometrycznych ornamentów nie były bardzo skomplikowane.

Obfita święconka
Wszystkie pokarmy były święcone w Wielką Sobotę. – Dziś zabieramy do święcenia symboliczne ich ilości i w koszyczku niesiemy do kościoła. Dawniej święcono całość jedzenia przygotowanego na święta. Pakowano je w kosze, niecki, chusty i niesiono w miejsce wyznaczone do święcenia. To mogła być jakaś duża izba u jednego gospodarza, mogło to być miejsce pod kapliczką, pod krzyżem przydrożnym albo pod dworem, gdzie przyjeżdżał ksiądz – wymienia.

Jak pisze Ewa Tomaszewska, do stałych składników „święconki” należały przede wszystkim chrzan, chleb, jajka i kiełbasa. Często do koszyczka wkładano też masło, szynkę, baranka z cukru lub ciasta i kawałek placka drożdżowego. Można było tam znaleźć także ocet, ser, pieprz, kawałek mięsa czy bułkę. Poszczególnym pokarmom przypisywano określone znaczenie, a także szczególne właściwości.

Znaczenie pokarmów
Baranek symbolizuje Chrystusa Zmartwychwstałego. Chleb – ciało Syna Bożego, w kulturze tradycyjnej chleb był otoczony szacunkiem, był ważnym rekwizytem wielu obrzędów i praktyk magicznych. Sól – w kulturze ludowej środek zabezpieczający przed oddziaływaniem złych sił i urokami, jest też symbolem nieśmiertelności oraz ochrony życia ludzkiego od rozkładu i zepsucia. Chrzan – miał przypominać o cierpieniu i męczeńskiej śmierci Chrystusa, zapewnić zdrowie, siłę i witalność. Ocet – był pamiątką tego, że Pan Jezus był także pojony octem. Mięso i wędliny to symbole dobrobytu.

Poświęcenie pokarmów nie oznaczało końca Wielkiego Postu. – Dopiero po uroczystej mszy rezurekcyjnej było śniadanie wielkanocne, które było tym pierwszym niepostnym posiłkiem – mówi Ewa Tomaszewska.
– Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego była tak wielkim świętem, że nie można było wykonywać żadnych prac. Należało świętować, zwykle w bliskim kręgu rodzinnym, raczej pozostawano w domu, biesiadowano. Natomiast bardziej żywiołowym dniem był drugi dzień świąt, czyli Lany Poniedziałek.

Centralne miejsce – kościół
W „Lejek”, zgodnie ze starą tradycją, obficie oblewano się wodą. – Tego dnia każdy oblewał każdego, jednak przede wszystkim w zabawie brali udział kawalerowie, którzy oblewając, okazywali zainteresowanie wybranym pannom – czytamy.

W czasie przygotowań i samej Wielkanocy ważne miejsce zajmowały nabożeństwa. W Triduum Paschalne czuwano przy grobie w kościele, brano udział w drodze krzyżowej. W Wielką Sobotę nie tylko święcono pokarmy, ale także wodę. Wielkanoc rozpoczynano od rezurekcji. Kościół odwiedzano także w Lany Poniedziałek. – Niektórzy informatorzy wspominają zwyczaj porannych procesji bez udziału kapłana, podczas których gospodarze obchodzili swoje pola z kościelnymi chorągwiami, śpiewając religijne pieśni – pisze Ewa Tomaszewska. – Procesje te miały chronić uprawy przed zarazą.

Odrodzenie przyrody
Bo świętowanie na wsi było nierozerwalnie związane z przyrodą. – Świętowano też rozkwit wiosny po zimowej martwocie – dodaje etnograf.
Wiele obrzędów, czynności wykonywanych w Wielkanoc miało zapewnić dostatek i bezpieczeństwo. Na przykład skorupek z poświęconych jajek nie można było wyrzucić, tylko trzeba było je spalić. Inni wysypywali je do ogródka, aby rośliny lepiej rosły, albo dawali kurom, żeby się lepiej niosły. Wiele zastosowań miała z kolei woda święcona. Nie tylko kropiono nią dom, domowników i zagrodę, ale także pola podczas wiosennych obchodów, aby ochronić je od klęsk żywiołowych i zapewnić dobre plony.

Wiosenne świętowanie na Kielecczyźnie
Tekst powstał w oparciu o najnowsze wydawnictwo Muzeum Wsi Kieleckiej „Wiosenne świętowanie na Kielecczyźnie” oraz po rozmowie z jego autorką Ewą Tomaszewską. Książka powstała na podstawie rozmów prowadzonych z mieszkańcami świętokrzyskich wsi, którzy urodzili się w latach 1918 – 1950. To wielowątkowa opowieść o zwyczajach panujących na wsi, w okresie od Środy Popielcowej do nocy świętojańskiej.


Ewa Tomaszewska
Ukończyła etnologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Radomianka urodzona w Malborku, a obecnie mieszka w Kielcach. Pracuje w Muzeum Wsi Kieleckiej. Interesuje się kulturą współczesną i religijnością wsi. Autorka książek „Magia Świąt. Zimowy cykl w tradycji i zwyczajach mieszkańców kieleckiej wsi” oraz „Wiosenne świętowanie na Kielecczyźnie”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wielkanoc na Kielecczynie - magiczny czas odrodzenia i świętowania - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie