Wiktor Brożyna z ŁKS Łagów o grze w klasie okręgowej: Najważniejsze jest dobro drużyny

Po wygranej z Piaskowianką 2:0 drużyna ŁKS Łagów znajduje się na autostradzie do czwartej ligi. Dobrze wkomponował się do niej nabytek ze Spartakusa Daleszyce, Wiktor Brożyna, który w ostatnim spotkaniu grał do 68 minuty. Podopieczni Rafała Gołofita zajmują drugą lokatę i mają 8 punktów przewagi nad czwartą Piaskowianką.

Macie tak mocny personalnie zespół, że wydaje się, że nic nie jest was w stanie zatrzymać w marszu do czwartej ligi. Bierzesz pod uwagę to, że nie możecie nie awansować?
Nie ma takiej możliwości. Mamy zbyt mocny skład, dużo jakości i nikt nam nie pokrzyżuje naszych planów.

To już ekipa skrojona na czwartą ligę?
Personalnie jesteśmy gotowi na wyższą klasę, ale jak to w piłce cały czas są potrzebne wzmocnienia, uzupełnienia, roszady, by nie było stagnacji. W obecnym składzie możemy grać jeszcze lepiej, my się przecież zgrywamy i widząc z dnia na dzień jak to postępuje to czynimy progres. Każda drużyna potrzebuje rywalizacji, konkurencji, normalne w futbolu.

Co cię najbardziej zaskoczyło w klubie z Łagowa?
Podejście trenera i prezesa jest niesamowite, oddają serca klubowi, drużynie. Dobro zespołu jest dla nich najważniejsze. W ŁKS Łagów wszystko jest poukładane, fajna otoczka, atmosfera, jest dla kogo grać, no i mamy cel sportowy, który chcemy i musimy zrealizować. Presja nikomu nie przeszkadza, pokazuje, że znaleźliśmy się w klubie z ambicjami.

Zaciągowi ze Spartakusa Daleszyce pomógł w aklimatyzacji w Łagowie Bartosz Sot?
Pewnie, że tak, ale przecież nie przenieśliśmy się do klubu zagranicznego. Znaliśmy większość kolegów z Łagowa, a Bartek, jako kapitan i dobra dusza dba o każdego zawodnika. Jak jest problem pomaga, a stara się tak, żeby problemów nie było. Atut ŁKS to znakomita atmosfera, nie są to słowa na wyrost.

Adrian Uniat nauczył się strzelać głową od Sota?
Adrian trafia nie tylko głową jak z Piaskowianką, on jest naprawdę bardzo dobrym zawodnikiem. Przyjemnie się patrzy na jego wyszkolenie technicznie, jak ma dzień bawi się w środku pola.

Trener daje sobie radę z tymi piłkarzami, którzy z racji konkurencji, rywalizacji grają mniej?
Trener podejmuje decyzje, a rywalizacja o miejsca w składzie jest bardzo zacięta. To, że grasz dziś nie znaczy pewnego miejsca w jedenastce za tydzień. Mamy w miarę szeroką kadrę jak na okręgówkę, ale w piłce wszędzie obowiązują pewne zasady, reguły, a na koniec liczy się wynik. Uważam, że jako zawodnicy stale się rozwijamy, nawet ze sobą trenując, walcząc o plac, ale podkreślam – najważniejsze jest dobro drużyny. Trenera i nas rozliczają z wyników.

Prawda, że umówiliście się z kolegami, że nie będzie wkurzać szkoleniowca porażkami?
Tak sobie powiedzieliśmy. Wiemy, że nasz szkoleniowiec – Rafał Gołofit bardzo przeżywa porażki, nie zamierzamy mu psuć weekendów. Nie ma sensu denerwować trenera, więc wygrywamy i ani myślimy spocząć na laurach. W Łagowie środowisko jest wymagające, a prezes Marek Brudek zebrał nas wszystkich razem byśmy odzyskiwali blask dla jego ukochanego klubu. Wychodzimy na boisko by grać jak najlepiej.