Pierwszy pojedynek pomiędzy drużynami z najstarszego (Kalisz) i jednego z najstarszych (Sandomierz) miast w Polsce, rozegrany w ubiegłą sobotę w grodzie nad Prosną, nasz zespół przegrał 32:44. Czy jest w stanie odrobić stratę? - Musimy wyjść i się bić, pokazać rogi. Ale za wysoko przegraliśmy w Kaliszu - przyznaje trener sandomierzan, Adam Węgrzynowski. - Oni w pierwszym meczu pokazali dobre przygotowanie kondycyjne, dużo i szybko biegali, więc na ich zmęczenie nie ma co liczyć. No chyba, że na piątek wieczór podeślę im przewodnika, który ich ostro przegoni śladami ojca Mateusza i się zmęczą, bo przyjeżdżają dzień wcześniej - śmieje się szkoleniowiec "wiślaków". - Zastanawiałem się, co powiedzieć chłopakom, żeby oni uwierzyli i ja sam bym uwierzył, że można odrobić taką stratę. Na mistrzostwach Europy w Serbii, w meczu ze Szwecją, nasza kadra odrobiła w pół godziny 11 bramek straty. Skoro udało się to na takim poziomie, to tym bardziej można w drugiej lidze. A pamiętam taki mecz barażowy sprzed chyba 10 lat, z Tęczą Kościan, w której grał wtedy obecny reprezentant Polski Bartosz Jurecki, kiedy musieliśmy w Sandomierzu odrobić 11 bramek. Do przerwy odrobiliśmy dziewięć i choć ostatecznie się nie udało, to pokazaliśmy, że to jest do zrobienia - dodaje Węgrzynowski.
Sandomierzanie zagrają bez dwóch zawodników, którzy mogliby razić rywala rzutami z drugiej linii, Macieja Sadeckiego i Mateusza Kucharczaka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?