Henryk Boniszewski, kierownik drużyny Nidy:
Henryk Boniszewski, kierownik drużyny Nidy:
- Sędziowanie w Andrychowie to wielki skandal. Arbiter nie pozwalał naszym piłkarzom grać, gospodarzom - prawie na wszystko. Sędzia wypaczył wynik meczu. Złożyliśmy w tej sprawie wniosek do obserwatora.
Nasi piłkarze mogli się spodziewać, że w Andrychowie będzie "gorąco". O ile Nida jest praktycznie pewna utrzymania, dla Beskidu, który broni się przed degradacją, był to mecz o życie. Tymczasem na boisku rozpętała się... prawdziwa wojna.
- Do zdobycia pierwszej bramki gospodarze grali bardzo ostro. Momentami nawet brutalnie. Sędzia z Brzeska pozwalał im na wszystko - ocenia Henryk Boniszewski.
Pińczowianie nie wytrzymali presji i w ciągu 10 minut stracili cztery bramki. To ustawiło mecz. Później Nida doszła do głosu, strzelając dwa gole. Krótko przed przerwą Dominik Sobczyk zagrał piłkę wzdłuż linii bramkowej, a Robert Chlewicki "główką" umieścił ją w siatce. W 66 minucie Łukasz Mika został brutalnie sfaulowany w polu karnym. Sam wymierzył sprawiedliwość, po profesorsku egzekwując "jedenastkę". Ostatnie słowo należało jednak do Beskidu.
Trzy żółte kartki nasi piłkarze zobaczyli nie za ostrą grę, lecz za dyskusje z sędzią. Nie wytrzymał także trener Zdzisław Maj, który głośno protestował przeciwko sposobowi prowadzenia meczu przez arbitra i w 64 minucie został odesłany na trybuny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?