Wojna plakatowa w Jędrzejowie

Wybory parlamentarne 2011 w Świętokrzyskiem. Kandydaci, sondaże, wyniki

Kampania wyborcza przybiera na sile. Niestety nic się nie zmienia w stosunku do poprzednich wyborów. Niektórzy kandydaci chcą udowodnić, że są odpowiednimi osobami do reprezentowania nas w Sejmie i Senacie, niszcząc i brudząc w miejscach publicznych.

W Jędrzejowie niemal każdy przystanek oblepiony jest plakatami wyborczymi. Podobnie jest również w całym powiecie. Pomimo że służby porządkowe w niektórych miejscach usuwają afisze, te niedługo potem pojawiają się one ponownie.

Niektórzy kandydaci, szczególnie Polskiego Stronnictwa Ludowego, upodobali sobie przydrożne drzewa.

WYBORCY SĄ ZBULWERSOWANI

Takie zachowanie popularności kandydatom raczej nie dodaje. Może świadczyć o tym chociażby liczba telefonów i listów, jakie docierają do naszej redakcji.

"Skoro to towarzystwo już teraz wyrządza szkodę na mieniu publicznym, to co będzie potem? Dla mnie to są pospolici wandale, a nie kandydaci na posłów" - napisał do nas mieszkaniec Jędrzejowa.
Jeden z kandydatów z Jędrzejowa, którego plakaty również znalazły się na przystankach, po rozmowie z nami wysłał swoich ludzi, by je zerwali.

- Nie wiedzieli, że na przystankach nie można wieszać plakatów. Już ich pouczyłem i wysłałem, by je zdjęli - powiedział.

TRZEBA PO SOBIE SPRZĄTNĄĆ

Wojny plakatowe to normalna rzecz w wyborach. Od ich eksponowania są słupy i tablice ogłoszeniowe. Niektórzy właściciele sklepów wynajmują powierzchnie w witrynach. Można również wieszać plakaty na prywatnych budynkach i ogrodzeniach, jeśli oczywiście właściciele wyrażą na to zgodę.

Wielu kandydatów chce załatwić sprawę tańszym kosztem, niszcząc publiczne mienie. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że właściciele plakatów mają obowiązek w ustawowym czasie po wyborach usunąć wszystkie materiały wyborcze, a mało kto do tego prawa się stosuje.