Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolontariat we włoszczowskim hospicjum. Może chcesz tak pomagać?

Marek Piórecki
Marek Piórecki
Doktor Joanna Śpiechowicz na remontowanym właśnie tarasie hospicjum we Włoszczowie.
Doktor Joanna Śpiechowicz na remontowanym właśnie tarasie hospicjum we Włoszczowie. UG Włoszczowa
- Bo do tego trzeba się nadawać. To nie jest o tak, gdy niemal codziennie widzi się zmarłych – zbyt wiele w naszej głowie mitów, zbyt przygniatające wyobrażenia o ponurych ścianach, w których tylko konają ludzie. Wiadomo, że nie przychodzi się do hospicjum, jak do świetlicy, gdzie można być równie potrzebnym. Wiem jednak, że wolontariat w hospicjum to sprawa, nad którą zastanawia się wielu mieszkańców. Podobnie, jak zastanawiałam się ja, kiedy myślę, że wiele osób, które przychodzi nam pomagać, czyni niebo na ziemi dla odchodzących. Najczęściej wystarczy uśmiech, szklanka herbaty, zrobienie zakupów, chwila rozmowy albo sweterek, którego bezdomny pacjent nigdy od nikogo nie dostał - opowiada lekarz Joanna Śpiechowicz, kierownik Hospicjum Stacjonarnego we Włoszczowie. - Są osoby, które wśród mnóstwa aktywności, znajdują również czas na pomoc w naszym hospicjum - dodaje pani doktor.

Niektórzy wolontariusze czują się dobrze tylko w rozmowach z chorymi przy herbacie, inni wolą odnieść naczynia, zmienić pościel albo pidżamę. Jedni przychodzą w porze modlitwy, inni na czas rozdawania posiłków, karmienie i mycie podopiecznych. Bo akurat w tym czują się najlepiej. Są i tacy, którzy zabierają chorego na wycieczkę, a nawet do własnego domu. Nic nie jest ich w stanie przerazić. Chcą zawalczyć o to, aby hospicjum nie było „smutną umieralnią”.

- Są wolontariusze, którzy przychodzą codziennie, inni raz na jakiś czas lub tylko w określone dni tygodnia. Pracy przy chorych jest sporo i każda para rąk się przydaje. Hospicjum to miejsce, w którym pobyt najczęściej kończy się śmiercią. Z pewnością często ludzie, którzy chcą zdecydować się na wolontariat, zadają sobie pytanie: jak inni wolontariusze radzą sobie z tym, że dziś nie ma już tej osoby, którą wczoraj się opiekowali? Patrzę na ludzi, którzy nam pomagają w wolontariacie. Wiem, że w takich momentach robi im się smutno. Jednak nie przeżywają tego jakoś mocno w związku z własnym poczuciem osamotnienia, choć nikt nie jest ze stali. Wiedzą, że są u nas i z nami dla pacjentów, żeby to oni nie czuli się samotni w tym ciężkim dla nich czasie i to jest najważniejsze - tłumaczy doktor Joanna Śpiechowicz.

Włoszczowskie Hospicjum stale szuka wolontariuszy. Kiedy utworzy się grupa przechodzi szkolenia. W naborze mają pomóc słowa Alberta Schweitzera: ”Otwórz szeroko oczy i rozejrzyj się czy ktoś nie potrzebuje trochę czasu, trochę uwagi. Może jest to człowiek samotny albo zgorzkniały, albo chory, albo niedołężny. Może starzec, a może dziecko. Nie pomiń okazji, gdy możesz coś z siebie ludziom ofiarować jako człowiek”.

- Potrzebna jest nie tylko empatia, ale też umiejętność akceptacji człowieka w całości, co bywa trudne, szczególnie dla kogoś, kto nie spotkał się wcześniej z ciężką chorobą, cierpieniem i śmiercią. Dla mnie, lekarki, nie stanowi problemu stan pacjenta i jego reakcje w chorobie, ale dla kogoś "z zewnątrz" może mieć z tym problem. Nie wszyscy są też w stanie zaakceptować śmierć. Dla osoby wierzącej śmierć jest naturalna, ale są osoby, którym trudno się z nią oswoić - tłumaczy doktor Joanna Śpiechowicz.

Mija trzy lata, odkąd nasze hospicjum stacjonarne przyjęto pierwszych pacjentów. O pobycie w placówce, pracy i wolontariuszach można napisać książkę. Droga do śmierci tak wielu, jest szlakiem do życia dla tych, którzy chwycili ich za rękę. Cud wrażliwości, dotyku i czułości może zdarzyć się tutaj przy każdym z 16 łóżek i w każdej chwili.

- Bierzemy na barki ciężar, który niesie osoba chora. My przecież jesteśmy silniejsi. To jest chyba spełnienie i szczęście - mówi jedna z wolontariuszek. O jej pracy doktor Śpiechowicz opowiada: - Jeden z naszych samotnych pacjentów za sprawą kogoś tak ofiarnego najlepszy czas w życiu miał na końcu. Tak bardzo martwił się o długi w sklepach spożywczych, a jedno dobre serce sprawiło, że to żaden powód do zmartwień. W takich momentach trudno nie uwierzyć w Opatrzność Bożą. Czas jest wszystkim co mamy naprawdę.

Jak podkreśla doktor Śpiechowicz, pandemia nie sprzyja pomaganiu innym w szpitalach. - Ale miejmy nadzieję, że epidemia w końcu minie, a osób chętnych do służenia osobom chorym terminalnie nie zabraknie - wierzy lekarka.

- Będziemy pokazywać pracę wolontariuszy z naszego miasta i okolic. Kto chciałby zostać wolontariuszem może zadzwonić pod numer 41 - 38 - 83 - 733 - mówi Iwona Boratyn, rzecznik prasowy Urzędu Gminy Włoszczowa

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie