Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WOŚP: Orkiestra bez wolontariuszy nie zagra

Iza BEDNARZ [email protected]
Rafał Maziejuk przechowuje swoje historyczne identyfikatory z pierwszych finałów Orkiestry.
Rafał Maziejuk przechowuje swoje historyczne identyfikatory z pierwszych finałów Orkiestry. Fot. Aleksander Piekarski
10 stycznia spotkamy się na XVIII Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W całym regionie świętokrzyskim będzie kwestować około 2 tysięcy wolontariuszy, z czego prawie tysiąc w Kielcach i powiecie kieleckim, w tym aż 800 osób w sztabie "Echa Dnia".

Koncert finałowy i dary do licytacji

Koncert finałowy i dary do licytacji

W niedzielę 10 stycznia o godzinie 20.15 rozpoczną się finałowy koncert i najważniejsza licytacja w Kieleckim Centrum Kultury. Bilety-cegiełki na koncert finałowy, który wypełnią przeboje musicalowe i operetkowe, można już kupować w redakcji "Echa Dnia" w Kielcach przy ulicy Targowej 18. Przyjmujemy dary do licytacji, zapraszamy do redakcji "Echa Dnia" w Kielcach - telefon 41-349-53-29. Pieniądze zebrane podczas tego finału będą przeznaczone na zakup sprzętu do wczesnego wykrywania chorób nowotworowych u dzieci.

Nie byłoby Orkiestry, gdyby nie ludzie, którzy grają z nami od lat.

OD PIERWSZEGO FINAŁU

Podstawą "orkiestrowej" zadymy są wolontariusze, wierni, zdyscyplinowani, na których zawsze można liczyć. Rafał Maziejuk, ratownik medyczny, wiceszef kieleckiej Grupy Ratownictwa Polskiego Czerwonego Krzyża i "orlak" ze Stowarzyszenia Orląt Armii Krajowej trafił do Orkiestry podczas I Finału i już został. - Ktoś w szkole powiedział, że przy "Gazecie Kieleckiej" działa sztab, można się zapisać, zbierać pieniądze, a potem iść na koncert. Wtedy koncerty były organizowane w hali widowiskowo-sportowej, w tłumie ludzi, ale to miało swój urok - opowiada. Za rok zamustrował się w sztabie w kieleckim Centrum Wolontariatu. - Licytacja odbywała się na ulicy Sienkiewicza, przed kamienicą, gdzie wtedy mieściło się centrum. A potem trafiłem do sztabu "Echa Dnia" i gram w nim co roku.

Orlęta Armii Krajowej były podczas pierwszych finałów osobistą ochroną Orkiestry (i tak jest do dziś). Patrolują teren Kielc, wyłuskują nieuczciwych wolontariuszy, przygotowują pokazy działań antyterrorystycznych. - Wypatrzyliśmy kiedyś takiego gościa, który sam sobie zrobił puszkę i pomalował kredkami. Ludzie wrzucali mu pieniądze! - mówi Rafał. - Innym razem spotkaliśmy dziewczyny, które miały całe puszki oklejone serduszkami. Okazało się, że panienki zaopatrzyły się w puszki z ubiegłego roku i dlatego je zamaskowały. Na nasz widok zaczęły uciekać, ale dogoniliśmy je.

Czasem dochodziło do sytuacji jak z filmów Barei. - W 2003 roku wystawiliśmy z Orlętami patrol konny i stało się to, czego się obawiałem: dzieciaki wrzuciły pod konie petardę, konie się spłoszyły, musieliśmy je osadzić, żeby nie rozniosły ludzi na Sienkiewicza. Byłem akurat na nasłuchu i koledzy w centrali wyli ze śmiechu, kiedy słyszeli przez radio, jak wrzeszczę: prr, stój, prr, stój!

Rafał zapewnia, że nie wyrośnie z Orkiestry: - Bo tutaj jest specyficzna atmosfera i wytwarzają się między ludźmi specyficzne relacje. Podczas ostatniego finału mieliśmy problem z transportem naszego namiotu, który zesztywniał na mrozie. Poprosiliśmy chłopaków ze Straży Miejskiej, żeby pomogli nam go przewieźć, ale nawet po wpakowaniu do radiowozu wystawał ze dwa metry z tyłu. Ubezpieczaliśmy go, żeby nie wypadł, a strażnicy robili nam kawały i niespodziewanie przyspieszali.

15 LAT W ORKIESTRZE

Na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy wychowała się Magda Żak, córka Ireneusza Żaka, komendanta Ochotniczej Straży Pożarnej w Ćmińsku. Zaczynała 15 lat temu, w niebieskim mundurku młodzieżowej drużyny pożarniczej, która działała przy Ochotniczej Straży Pożarnej w Ćmińsku, miała nie więcej niż 10 lat. - Pamiętam, że wtedy tato zawoził nasze ankiety do sztabu w Kielcach, a potem każde dziecko z drużyny dostało identyfikator i puszkę. Kwestowaliśmy przed Urzędem Miejskim w Kielcach, bo wtedy była tylko jedna scena i jeden koncert. My, dziewczyny, byłyśmy ubrane w niebieskie mundurki, chłopcy w czerwone, jak dwa żywioły - ogień i woda. Ludzie mylili nas z harcerzami, ale chyba bardzo podobaliśmy się, bo chętnie wrzucali nam pieniądze do puszek - wspomina Magda.

Jej drużyna co roku stara się pobić ubiegłoroczny rekord w sumie uzbieranych pieniędzy. - Dwa lata temu mieliśmy ponad 4 tysiące, w ubiegłym finale - ponad 6 tysięcy złotych. Kryzys nie dotyka Orkiestry, ludzie są hojni, co roku udaje się nam zebrać coraz więcej pieniędzy. Zresztą mamy ambicję, żeby nigdy nie oddawać puszki niezapełnionej do końca, więc zasilamy ją również własnymi funduszami. Musi być pełna! - podkreśla Magda.

Śmieje się, że nie miała innego wyjścia, musiała zostać strażakiem-ratownikiem. Strażakami są jej tato i brat. We wrześniu skończyła Wydział Ekonomiki i Organizacji Ratownictwa w Akademii Finansów w Warszawie, w przyszłości chce pracować w straży pożarnej albo w sztabie zarządzania kryzysowego. Cały czas działa społecznie w Ochotniczej Straży Pożarnej w Ćmińsku, jest kobietą z adrenaliną. - W naszej ochotniczej straży nie ma taryfy ulgowej, że jak dziewczyna, to nie wchodzi do płonącego obiektu.

Podczas pożaru w Targach Kielce byłam w tej hali, pracowałam w aparacie tlenowym, tak samo jak mój tato - mówi. Ze swoją drużyną brała udział w gaszeniu pożaru w wytwórni styropianu Megaterm, przez kilka dni zabezpieczała też płonące torfowisko na Pietraszkach w 2006 roku. Do ognia podchodzi bez strachu, ale z rozsądkiem, bo to żywioł. - Obowiązuje zasada: nigdy nie działaj sam, zawsze miej za plecami kolegę - tłumaczy.

Obok ratowania drugą jej pasją jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. - To normalne, strażacy pomagają przy różnych działaniach, a Wielka Orkiestra sama w sobie służy pomaganiu chorym dzieciakom - tłumaczy. Każdego grudnia drużyna młodzieżowa z Ćmińska zaczyna żyć Orkiestrą, wszyscy przygotowują scenariusz pokazów, zbierają fanty na licytację. W tym roku Magda chce z druhami z Ćmińska przygotować pokaz, jak ratować człowieka, który uległ wypadkowi w samochodzie. - Bardzo często jeździmy do wypadków i widzę, jak ludzie są bezradni, nie wiedzą, jak pomóc, od czego zacząć, a przecież te pierwsze minuty mogą uratować poszkodowanemu życie - mówi.

BUDOWANIE DOMU

Dla Rafała Toporka, studenta ekonomii z Kielc, "orkiestrowe" kwestowanie jest jak budowanie domu. - Chodząc co roku z puszką, czuję się, jakbym brał udział w budowaniu domu. Każdy wolontariusz dokłada swoją cegiełkę. Jedni przekazują dary do licytacji, inni je kupują, a jeszcze inni kwestują z puszkami. Najważniejsze, żeby nie być obojętnym - mówi. Co roku kwestuje razem ze swoją dziewczyną Patrycją, uczennicą Technikum Weterynaryjnego w Kielcach.

- Rzadko zdarza się, żeby ktoś nam odmówił, najczęściej spotykamy się z życzliwością, nawet u osób, które byśmy nie podejrzewali o sympatię dla akcji - opowiada. - Kiedyś jedna starsza pani powiedziała nam, że woli dać na chore dzieci niż na ojca Rydzyka. Zaskoczył nas też ksiądz przy kościele Świętego Wojciecha w Kielcach, bo mimo że nie prosiliśmy go o datek, sam do nas podszedł i wrzucił nam pieniądze do puszki.

Przy okazji kwestowania Rafał czyni ciekawe obserwacje socjologiczne: - Kiedyś poprosiliśmy o datek rodzinę, która wysiadła z drogiego samochodu. Pan coś zamruczał, że nie ma pieniędzy, żebyśmy przyszli później, a jego kilkuletni synek odezwał się: "Tato, no daj, przecież ty jesteś bogaty".
Rafał nie miał okazji korzystać ze sprzętu kupionego przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, ale odwiedzając znajomych w Szpitalu Dziecięcym w Kielcach, widział aparaturę medyczną, oblepioną czerwonymi serduszkami Orkiestry. Codziennie przechodzi obok tabliczki z informacją, że Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy kupiła sprzęt dla pacjentów, która znajduje się też przy bramie wjazdowej do szpitala przy Prostej. Dla niego takie informacje są potwierdzeniem, że to, co robi przez jeden dzień w roku ma sens. Na razie nie ma innych planów na każdą drugą niedzielę stycznia, tak długo, jak długo będzie grać Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. - Przez jeden dzień w roku mogę pomóc chorym dzieciakom, dla mnie to nie jest wielki wysiłek. Nie sądzę, żebym kiedyś tak bardzo się zmienił, aby dojść do wniosku, że jestem na to za stary - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie