Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrócił w wielki stylu - Karol Bielecki znowu gra i rzuca bramki

Dorota KUŁAGA
Karol Bielecki (z lewej) w wielkim stylu wrócił do gry. W poniedziałkowym meczu z Resztą Świata rzucił trzy bramki. Obok jego koledzy z reprezentacji - Mariusz Jurasik (z prawej) i Sławomir Szmal.
Karol Bielecki (z lewej) w wielkim stylu wrócił do gry. W poniedziałkowym meczu z Resztą Świata rzucił trzy bramki. Obok jego koledzy z reprezentacji - Mariusz Jurasik (z prawej) i Sławomir Szmal. Rhein-Neckar Loewen
Znany szczypiornista Karol Bielecki, który sześć tygodni temu stracił wzrok w lewym oku, w wielkim stylu wrócił do gry. W meczu charytatywnym z Resztą Świata w hali w Mannheim pokazał się z dobrej strony i rzucił trzy bramki. Kibice zgotowali mu owację na stojąco.

- Chcę grać tak dobrze, jak przed urazem, a może nawet lepiej - mówił nam w jednym z wywiadów Karol Bielecki, szczypiornista Rhein-Neckar Loewen.

TRZY GOLE Z RESZTĄ ŚWIATA

Kilka dni temu - 22 lipca - zagrał po pierwszy w meczu sparingowym pomiędzy Rhein-Neckar Loewen i TSB HN-Horkheim, w którym rzucił jedną bramkę. W poniedziałek 26 lipca wystąpił w spotkaniu charytatywnym na rzecz rodziny zmarłego Olega Velyky pomiędzy Rhein-Neckar Loewen a Resztą Świata, w której wystąpił jego kolega z reprezentacji Polski Mariusz Jurasik, gracz Vive Targi Kielce. Karol Bielecki zagrał w zespole "Lwów", rzucił trzy bramki i pokazał kilka zagrań na wysokim poziomie.

Kibice powitali go jak bohatera. Przygotowali specjalne transparenty, zgotowali mu owację na stojąco, ale trudno się dziwić. "Bombardier z Sandomierza" pokazał niesamowity charakter. Wielu nie dawało mu szans na powrót do sportu, a on wrócił, i to zaledwie po sześciu tygodniach od tego dramatycznego zdarzenia w Kielcach, kiedy to w czasie pojedynku z Chorwacją stracił lewe oko. Mimo dwóch operacji - w Lublinie i Tübingen - wzroku nie udało się uratować. Po tym dramatycznym zdarzeniu Karol nie załamał się, z ogromną determinacją walczył o to, żeby wrócić do sportu. I cel osiągnął. We wspomnianym meczu charytatywnym Reszta Świata wygrała z "Lwami" 34:31, ale tak naprawdę największym zwycięzcą tego pojedynku był sympatyczny zawodnik z Sandomierza, po którego rzutach piłka leci z prędkością 120 kilometrów na godzinę.

TO JEST NIESAMOWITE

- Ja od początku wierzyłem, że Karol wróci do sportu. Mówiłem mu, żeby się nie załamywał, że wszystko będzie dobrze. I tak jest. Jestem bardzo szczęśliwy, bo to jest wspaniały chłopak. W tak krótkim czasie, po takim zdarzeniu wrócić do sportu - to jest niesamowite - mówił nam Marek Adamczak, znany działacz piłki ręcznej z Kielc, który miał duży wpływ na karierę Karola Bieleckiego. - Gdyby Karol nie mógł grać w piłkę ręczną, rzucałby oszczepem i po pół roku treningów też uzyskiwałby świetne wyniki. On ma talent do sportu, niesamowitą siłę w ręce i sylwetkę jak gladiator - dodał Marek Adamczak.

Z powrotu Karola do sportu bardzo cieszą się też jego najbliżsi, którzy wspierali go w tych trudnych chwilach. - W porównaniu do tego, co było, to jest rewelacja. Nie byliśmy na tym meczu charytatywnym, wybieramy się we wrześniu na ligowe spotkanie. Fajnie, że Karol odnalazł się na boisku i że nie ma jakiejś blokady, ale zobaczymy, jak będzie mu szło w meczach ligowych. Na razie bardzo się cieszymy, że wrócił i dobrze sobie radzi. Ważne jest to, że z takiego nieszczęścia potrafił wyjść obronną ręką - powiedziała nam Joanna Bielecka, siostra znanego zawodnika, czołowego reprezentanta Polski.

CZUJE SIĘ PEWNIEJ

- Z treningu na trening jest coraz lepiej. Czuję się coraz pewniej - powiedział popularny "Kola", który w wielkim stylu wrócił na parkiet i nadal chce grać na wysokim poziomie. Dodał, że nie czuje strachu, ma wrażenie, że po tym dramatycznym zdarzeniu jest jeszcze mocniejszy psychicznie. - Jak mam piłkę w ręce, to w grze nie ma wielkiej różnicy, jakoś sobie radzę. Największy problem jest z tym, żeby złapać piłkę - dodał Karol Bielecki, który obecnie z popularnymi "Lwami" przebywa na zgrupowaniu w Hiszpanii i przygotowuje się do kolejnego sezonu w Bundeslidze.

- Karol musiał trochę zmienić sposób poruszania się po boisku. Żeby złapać piłkę, musi teraz więcej się rozglądać, ruszać głową. Ale dla mnie i dla jego pierwszego trenera Ryśka Kiliańskiego z Sandomierza on jest jeszcze szybszy niż był przed tym wypadkiem. I chyba bardziej spokojny, takie sprawia wrażenie - powiedział Marek Adamczak. A po chwili dodał: -Karol to sportowiec przez duże "S". Po tej tragedii pokazał niesamowity charakter. Wiele osób na jego miejscu już dawno by się załamało. A on dokonał niesamowitej rzeczy. Jego nie interesują pieniądze, odszkodowania, bo na to jest czas. Chce jak najszybciej wrócić do wysokiej dyspozycji. To się dla niego liczy - zaznaczył Marek Adamczak.

Karol Bielecki oswaja się z okularami, przypominającymi gogle. - Musi w nich grać, to dla jego dobra. Trzeba teraz maksymalnie chronić prawe, w pełni sprawne oko - powiedział Thomas Katlun z kliniki w Heidelbergu, w której "Kola" przechodził rehabilitację. - Na razie wszystko przebiega lepiej niż można się było spodziewać. Karol to niezwykły sportowiec i wspaniały człowiek, widać to zwłaszcza teraz. Na pewno dostarczy nam jeszcze wiele radości - dodał Marek Adamczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie