Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Współczesny człowiek renesansu

Agnieszka WYKROTA-PRZYSIWEK
Wśród równych form artystycznych znajdują się także płaskorzeźby.
Wśród równych form artystycznych znajdują się także płaskorzeźby. Agnieszka Wykrota-Przysiwek
Ostrowiecki artysta ma za sobą próby w glinie.
Ostrowiecki artysta ma za sobą próby w glinie. Agnieszka Wykrota-Przysiwek

Ostrowiecki artysta ma za sobą próby w glinie.
(fot. Agnieszka Wykrota-Przysiwek)

Drewno poznaje coraz lepiej od ponad 20 lat. Wtedy właśnie odkrył w sobie talent do rzeźbienia, misternego wydobywania z kawałka drewnianego klocka kształtnej, artystycznej formy. Przez ostatnie lata Jarosław Edward Gryz z Ostrowca zrobił pewnie z pół tysiąca prac, nie tylko z drewna, bo i z piaskowca, gliny, porcelany. Jeszcze wcześniej pokochał poezję, od ponad 5 lat jest członkiem oddziału świętokrzyskiego Związku Literatów Polskich.

Niektóre z prac mają wysokość ponad 1,5 metra.
Niektóre z prac mają wysokość ponad 1,5 metra. Agnieszka Wykrota-Przysiwek

Niektóre z prac mają wysokość ponad 1,5 metra.
(fot. Agnieszka Wykrota-Przysiwek)

Był młodym chłopcem, kiedy po raz pierwszy chwycił za dłuto. Z drewnianego, ciężkiego klocka wyrosła wtedy trochę niezgrabna kobieta, w ubraniu i z koralami w ręce. Powstała z wyobraźni, ale była to pierwsza zapowiedź kolejnych pasji mężczyzny i rozwoju wielkich umiejętności. - Tak naprawdę zawsze ciągnęło mnie do drewna, miałem ochotę spróbować swoich sił w rzeźbie. Okazja do tego przyszła dopiero wtedy, kiedy zdobyłem pierwsze dłutka. Jednak talent i wielką fascynację drewnem odkryłem trochę zbyt późno - przyznaje z pewnym żalem w głosie Jarosław Edward Gryz, ostrowiecki rzeźbiarz i poeta. - Rzeźbić od podstaw uczyłem się sam. Metodą prób i błędów dobierałem dłutka, uczyłem się je trzymać, potem we właściwy sposób wykańczać rzeźby. Nie sposób zliczyć, ile razy przy takich próbach pokaleczyłem dłonie. Początkowo było mi ciężko zdobywając doświadczenie samemu. Ale uparcie robiłem coraz więcej i stawiałem sobie coraz wyższe, artystyczne poprzeczki - przyznaje po latach Jarosław.

Coraz wyższe artystyczne poprzeczki

Od początków rzeźbienia ten młody mężczyzna, pracujący wtedy w ostrowieckiej hucie, jako jeden z najwdzięczniejszych tematów prac wybrał sobie motyw... kobiety. Do tej pory w jego licznych zbiorach kobieta przewija się co rusz w różnych odsłonach, pozach, formach.

- Kobieta doskonale przemawia do odbiorcy formą, układem ciała. Obraz kobiety można w rzeźbie przetwarzać na bardzo różne sposoby i nigdy nie stanie się nudny. Na początku mojej pracy zdecydowanie najbardziej przypadły mi do gustu rzeźby Henry'ego Moore'a, u którego kobieta zajmuje jedno z naczelnych miejsc w sztuce. Mówiono mi nawet, że moje prace nawiązują do Moore'a, artysty o światowej przecież renomie, chociaż nie wzorowałem się na nim. Podobieństwa wynikały raczej z podobnej wrażliwości artystycznej - wyjaśnia Jarosław Edward Gryz. - Trzeba też pamiętać o tym, że kobieta w drewnie, czy innym materiale rzeźbiarskim jest dodatkowo wdzięczna, bo nie kłóci się, nawet nic nie mówi - żartuje artysta.

Wdzięczny motyw kobiety

Mężczyzna przyznaje, że w sztuce pasjonuje go zarówno modernizm, kubizm, zafascynowany jest impresjonizmem. - Modernizm charakteryzuje piękna forma, uważam, że jest to ostatni bastion piękna w sztuce nowoczesnej. Moim zdaniem, większość współczesnych dzieł Akademii Sztuk Pięknych można nazwać mianem "Akademii Sztuk Brzydkich", zawracają one bowiem uwagę oryginalnością, ale nie pięknem - ocenia rzeźbiarz. - Wiele moich prac powstało na podstawie obrazów Gaugina czy van Gogha. Z kolei kubizm poznałem u Picassa, którego rzeźby miałem okazję podziwiać w jednym z muzeów w Antibs we Francji. Spodobał mi się szczególnie motyw kobiety z wachlarzem. Tak się zaczęła moja przygoda z Picassem, potem podejmowałem różne próby z kubizmem. Poza tym podejmowałem różne próby, rzeźbiłem na przykład płaskorzeźbę "Damy z łasiczką" na podstawie Leonarda da Vinci.

Przygoda z Picassem i da Vinci

Jarosław Gryz przyznaje jednak, że pomimo różnych inspiracji, główny impuls do tworzenia i pomysł na rzeźbę musi iść z wewnątrz, z głębi duszy. - Przez cały czas szukam własnej drogi twórczej w różnych materiach, poza drewnem jest to również kamień, glina, a także porcelana. Pracując przez pewien czas w ośrodku wzornictwa Fabryki Porcelany w Ćmielowie stworzył kilka wzorów, m.in. "Kobietę w rozkwicie" - porcelana ma swoją siłę w kruchości, prześwicie, łagodności, nie znosi ostrych, kanciastych tematów. Woli łagodność, co jest bliskie mojemu rozumieniu sztuki i przedstawianiu świata nie na siłę, lecz w zgodzie z naturą - wyjaśnia artystyczne przesłania Jarosław Gryz. - Mam również za sobą etap prób w kamieniu, piaskowcu. Zdecydowanie preferuję jednak drewno ze względu na swoje ciepło, wewnętrzny charakter. Rzeźbię w drewnie drzew liściastych: lipie, kasztanie, lubię kolor olchy, wiśni, słoje jesionu, dębu. Różne gatunki drewna to różna twardość, a więc i ostrzenia narzędzi. Im twardsze drewno, tym bardziej da się wyeksponować szczegóły, uzyskać lepsze efekty. Przez dwadzieścia lat mojej pracy jako rzeźbiarza, z drewnem zaprzyjaźniłem się na dobre - dodaje mężczyzna.

Zaprzyjaźnił się z drewnem

Trudno określić, jak wiele prac powstało spod jego rąk przez ostatnie 20 lat, wiele zostało na etapie prób, wiele znajduje miejsce w jego pracowni, wiele przekazał w prezencie rodzinie, przyjaciołom, znajomym. Łącznie powstało ich pewnie z pół tysiąca różnych rozmiarów, form, motywów. Największe osiągały ponad półtora metra wysokości, a płaskorzeźby przy wymiarach 90 cm na 120 cm miały dwucalową grubość deski. Ostatnio wiele miejsca poświęca tematom sakralnym. - W takich pracach jest ukryte ciepło, spokój, wewnętrzna łagodność. Moim zdaniem, prace o takim charakterze mają w sobie ukrytą siłę Stwórcy, który w ten sposób przemawia przez artystów - ocenia zdecydowanym głosem młody mężczyzna.

Talent w genach

Wiele lat zastanawiał się, skąd pojawił się u niego talent rzeźbiarski. Predyspozycje genetyczne odkrył przypadkowo, kiedy na poddaszu domu znalazł starą, zakurzoną płaskorzeźbę. - Okazało się, że przedstawiająca motyw zdjęcia z krzyża i datowana na 1900 rok jest autorstwa mojego pradziadka Wawrzyńca Gryza. Prawdopodobnie wyrzeźbił on również jedną ze stacji Drogi Krzyżowej obok kościoła w Kunowie. I zapewne po pradziadku właśnie Jarosław odziedziczył talent. Twórca przyznaje, że rzeźbiarstwo jest bardzo pracochłonną i ciężką pasją. Nad niektórymi pracami, jak na przykład monumentalną płaskorzeźbą chłopca w kwiatach Jarosław spędził ponad miesiąc. Do niektórych powraca po przerwie, po "nabraniu oddechu". Swoje prace prezentował dotychczas podczas wystawy w Wyższej Szkole Biznesu i Przedsiębiorczości w Ostrowcu. Wystawiał tam ponad 50 prac z początków swojej twórczości. W najbliższym czasie nie wyklucza kolejnych wystaw, być może w miejscowych galeriach w Ostrowcu. Przecież należy promować rodzimych, utalentowanych twórców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie