MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wtórpol za zamkniętymi drzwiami

Sylwia Bławat, Mateusz Bolechowski
W czwartek rano załoga nie opuściła miejsc pracy. Na ścianie potężnej hali pracownicy zawiesili transparent.
W czwartek rano załoga nie opuściła miejsc pracy. Na ścianie potężnej hali pracownicy zawiesili transparent. M. Bolechowski
Nim zaczęły się ataki na skarżyską firmę, podpalacze atakowali ludzi odchodzących z niej. O co w tym wszystkim chodzi?

Tak jak zapowiadał, tak zrobił. Leszek Wojteczek, szef skarżyskiego Wtórpolu zawiesił wczoraj działalność firmy. Mówi, że co prawda po publikacjach w "Echu Dnia" policja wzięła się do roboty, ale z wznowieniem produkcji czeka na złapanie bandytów.

Na łamach "Echa Dnia" jako jedynego medium w Polsce Leszek Wojteczek ogłosił we wtorek, że zamknie swoją firmę. Wtórpol od roku nękany jest atakami bandytów, a ostatnio - jak twierdzą właściciele firmy - pogróżki, które usłyszeli, dotyczyły już ich zdrowia i życia.

Co dziwne, Wojteczek twierdzi, że przez rok gangsterzy milczeli. - Nikt nie żądał ode mnie okupu, nikt się nie kontaktował - mówi Leszek Wojteczek. Sytuacja zmieniła się w ubiegły czwartek. Do siedziby Wtórpolu w Skarżysku przyszedł tajemniczy mężczyzna. Przyjął go brat Leszka Wojteczka, Marek. - Ten człowiek był bardzo pewny siebie. Przedstawił się jako pośrednik między sprawcami ataków a nami. - Do tej pory to była dziecinada. Teraz weźmiemy się za was na poważnie. Mieliście przedsmak. Jak się nie dogadamy, Leszek ma tydzień życia - stwierdził pośrednik. - Sugerował, że chodzi o pieniądze. Konkretnej kwoty nie wymienił. - Potem wyciągnął do mnie rękę - to co, jesteśmy dogadani? - relacjonuje Marek Wojteczek.

Ataki na Wtórpol

Ataki na Wtórpol

* luty 2006 roku - w Skarżysku spłonął renault należący do jednego z kierowników w firmie
* luty 2006 roku - w Skarżysku ktoś podpalił dwa mercedesy należące do właściciela Wtórpolu Leszka Wojteczka
* marzec 2006 roku - w Szydłowcu podpalone zostały garaże (w środku stał maluch i volkswagen passat), których właścicielami byli małżonkowie - kobieta pracowała w sklepie należącym do Wtórpolu.
* kwiecień 2006 roku - w Skarżysku na posesję kierownika z Wtórpolu (tego samego, którego auto spłonęło w lutym) ktoś wrzucił granat, wcześniej ostrzelał dom, prawdopodobnie z karabinu maszynowego. Szczęściem nikomu nic się nie stało
* kwiecień 2006 roku - ogień znów pojawił się we Wtórpolu, tym razem podpalone zostały ciężarówki na terenie firmy, spłonęły cztery tiry.
* czerwiec 2006 roku - w Skarżysku ktoś podłożył ogień pod nowo wybudowaną wiatę magazynową należącą do Wtórpolu
* grudzień 2006 roku - w Zakopanem podpalone zostało świeżo wyremontowane mieszkanie należące do Wtórpolu
* styczeń 2007 roku - w Skarżysku ktoś podłożył ładunek wybuchowy pod mercedesa, należącego do właściciela Wtórpolu Leszka Wojteczka. Bomba wybuchła, szczęściem nikomu nic się nie stało.

Nie dogadali się. A Wojteczkowie poczuli, że mają nóż na gardle. Ale jednak dopiero następnego dnia powiadomili o zdarzeniu policję, a na zaproponowaną im ochronę policyjną - póki co - się nie zgodzili. Zdecydowali się natomiast zamknąć firmę. Jak mówią: z obawy o bezpieczeństwo własne i pracowników. Dramatyczna decyzja miała jeszcze jeden cel - pokazać, że ataki bandytów to nie tylko sprawa przedsiębiorcy i jego bliskich, ale i 900 pracowników Wtórpolu i ich rodzin.

Wiadomość o zamknięciu zakładu zelektryzowała cały kraj, po publikacji w "Echu Dnia" sprawą zainteresowały się największe stacje telewizyjne, ogólnopolskie gazety i radia.

PRZEPROSIŁEM PRACOWNIKÓW

We wtorek i środę Leszek Wojteczek rozmawiał z pracownikami. - Przeprosiłem ich za to, że zamykam firmę, wyjaśniałem powody. Mam nadzieję, że mnie zrozumieli. Obiecuję, że produkcję wznowię, kiedy będziemy bezpieczni - mówi biznesmen. Ludzie zrozumieli, ale są przygnębieni. - Ja, żona, dwie córki, wszyscy pracujemy we Wtórpolu. Co z nami będzie? mamy iść na kuroniówkę - pyta starszy mężczyzna.

- My chcemy spokojnie pracować. Zawsze na czas dostajemy pensje. Niech policja bierze się do roboty, tu chodzi o los nas i naszych rodzin. Gdzie pójdziemy, jak firma padnie? - denerwuje się młoda kobieta. Ma małe dzieci i kredyt do spłacenia.
Delegacja pracowników interweniowała u posłanki Marii Zuby. Wczoraj grupa zatrudnionych we Wtórpolu osób pojechała do Warszawy. Chcą się spotkać z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro, żeby osobiście nadzorował postępy organów ścigania.

Podejrzani o trzy pożary

- Budowałem tę firmę od podstaw. Nie chcę was krzywdzić, ale w tej sytuacji nie jestem w stanie prowadzić przedsiębiorstwa - mówił Leszek Wojteczek do załogi.
(fot. M. Bolechowski)

Podejrzani o trzy pożary

We wrześniu ubiegłego roku policjanci zatrzymali, a sąd aresztował trzech mężczyzn, o których policja mówi, że to podpalacze Wtórpolu, ale nie zleceniodawcy, tylko wykonawcy. Usłyszeli zarzut "działania w zorganizowanej grupie mającej na celu popełnianie przestępstw polegających na sprowadzaniu zdarzeń zagrażających życiu i zdrowiu wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach, mających postać pożarów budynków usługowych, mieszkalnych i mienia ruchomego w Skarżysku-Kamiennej". Zarzucono im trzy podpalenia, ale tylko jedno dotyczące tej firmy:
* nocą z 22 na 23 kwietnia w bazie Wtórpolu spłonęły m.in. cztery tiry z używaną odzieżą, straty oszacowano na 314 tysięcy złotych
* nocą z 23 na 24 maja przy skarżyskiej ulicy Piłsudskiego płonęły mieszkania w wieżowcu. Straty przekroczyły 65 tysięcy złotych
* nocą z 7 na 8 lipca przy ulicy Sokolej w Skarżysku ktoś wrzucił koktajl Mołotowa do najnowocześniejszego w mieście gabinetu stomatologicznego. Straty - 250 tysięcy złotych.

Zgodnie z zapowiedziami właściciela Wtórpolu w czwartek ludzie mieli nie przychodzić do firmy. Ostatnia, nocna zmiana kończyła pracę kwadrans przed siódmą rano. Następna już nie zaczęła…

W SKARŻYSKU RZĄDZI MAFIA?!

Wielu sądziło, że Wojteczek tylko straszy. Nie przekonywało ich nawet to, że wypowiedział umowę Polskiemu Czerwonemu Krzyżowi, który za udostępnienie swojego logo na kontenerach Wtórpolu na używaną odzież miesięcznie dostawał na pomoc biednym 200 tysięcy złotych i ubrania.

- Do tej pory dostawaliśmy ze Skarżyska pomoc, teraz będziemy ją tu musieli przysyłać - martwi się Przemysław Kania, dyrektor generalny PCK. W czwartek rano załoga nie opuściła miejsc pracy. Ludzie czekali, co będzie dalej. Na ścianie potężnej hali zawiesili transparent - "Nasze miasto i firma w ogniu. Żądamy bezpieczeństwa pracy!" W hali byli bracia Wojteczkowie, prezydent Skarżyska Roman Wojcieszek, wielu dziennikarzy.

- Budowałem tę firmę od podstaw. Nie chcę was krzywdzić, ale w tej sytuacji nie jestem w stanie prowadzić przedsiębiorstwa - mówi Leszek Wojteczek. - Pracuję tu od czternastu lat. I chcę to robić nadal. Apeluję do policji - złapcie tych bandytów, dajcie nam godnie żyć - krzyczy kobieta w średnim wieku. - Przestępcy do więzienia, żądamy bezpieczeństwa. W końcu z naszych podatków utrzymuje się państwo, niech nas chroni! - woła inna pracownica. Kolejna twierdzi, że w Skarżysku rządzi mafia. - Ich ludzie są i w naszej firmie. Każdy o tym wie, tylko każdy się obawia powiedzieć. Teraz wzięli się za dużą firmę, potem przyjdzie kolej na inne - przekonuje. Ludzie są przygnębieni. Przekonują, że z Wtórpolem związane są losy kilku tysięcy mieszkańców. Chcą wrócić do pracy.

ZANIM WTÓRPOL STANĄŁ W OGNIU…

Czy i kiedy wrócą, to - jak mówi Leszek Wojteczek - zależy od policji. Ta, po publikacji w "Echu Dnia", do roboty wzięła się galopem. Ale… analizuje nie tylko serię ośmiu aktów terrorystycznych, które w ciągu roku dotknęły Wtórpol. Policjanci badają także drugą stronę medalu, o której mało kto dziś mówi. Bo też mało kto wie, że nim Wtórpol zaczął płonąć, podobne ataki, choć nie aż tak drastyczne i nie w tak dużej liczbie, dotykały ludzi, którzy… odeszli z tej firmy lub mieli taki zamiar.

Czym się zajmuje?

Czym się zajmuje?

Skarżyska firma Wtórpol to drugi co do wielkości pracodawca w 50-tysięcznym mieście i jedna z większych w Świętokrzyskiem. Zatrudnia blisko 900 osób, w większości kobiet i niepełnosprawnych. Stworzone przez Leszka Wojteczka przedsiębiorstwo zajmuje się handlem używaną odzieżą i produkcją czyściwa fabrycznego. Wyroby ze Skarżyska trafiają na kilka kontynentów. O Wtórpolu zrobiło się głośno rok temu, jednak nie za sprawą rynkowego sukcesu, ale nieszczęść, jakie zaczęły ją nękać w lutym 2006 roku.

Pierwsze akty przemocy pojawiły się w roku 2004. To wtedy policja została zawiadomiona o zajściu w Starachowicach. Tam w płomieniach stanął ford transit. Biegli wypowiedzieli się jasno - auto podpalono. Kto to zrobił, do dziś nie wiadomo. Wiadomo natomiast, kim była właścicielka auta, a raczej jej mąż. Mężczyzna pracował we Wtórpolu jako kierowca tira. W chwili, gdy wóz podpalono, był na urlopie, a przed nim zgłosił, że z firmy odchodzi…

Kilka dni później przed nowo budowany dom w Starachowicach podjechały dwa autokary. Właściciele mówili potem policji, że "podróżni" obrzucili budynek jajkami. Mówili też, iż o zlecenie zniszczenia elewacji podejrzewają Leszka Wojteczka, właściciela skarżyskiego Wtórpolu. Czemu akurat jego? Bo w tej właśnie firmie pracował jeszcze dwa tygodnie wcześniej właściciel domu w Starachowicach, a gdy odszedł, jego żona założyła konkurencyjną firmę.

To zresztą wcale nie był koniec. Kilkanaście dni później małżonkowie znów mieli do czynienia z policją. Tam razem ktoś podpalił ich dom w Starachowicach, a gdy na miejsce pojechał patrol, zastał ich wraz z dziećmi na balkonie. I w tym przypadku małżonkowie mówili, że podejrzewają o zlecenie podpalenia Leszka Wojteczka. On sam podczas przesłuchania stwierdził, że z płomieniami nie ma nic wspólnego, a firma założona przez kobietę nie stanowi żadnej konkurencji. Co ciekawe, brat Leszka Wojteczka, Marek podczas przesłuchania o tych samych ludziach powiedział: "wykorzystywali kontakty wyrobione przez naszą firmę do sprzedaży materiału oraz transport".

Pytany o incydent z jajami, nie zaprzeczał, że to pracownicy Wtórpolu pojechali autokarami do Starachowic, ale - wedle jego słów - zrobili to dobrowolnie i brali na siebie całkowitą odpowiedzialność w razie, gdyby do czegoś doszło. W żadnej z tych spraw Leszek Wojteczek nie usłyszał zarzutów. Sprawy umorzono, a teraz policjanci na nowo je analizują.

Czy seria zdarzeń przeciw Wtórpolowi ma jakiś wspólny mianownik z tymi, które dotknęły byłych pracowników? Kto nęka obie strony, co na ten temat wiedzą właściciele firmy, a czego jeszcze nie powiedzieli policji? Dlaczego policja, tak wojewódzka, jak i ta z komendy głównej, w tak trudnej sprawie ma tak liche efekty? Może teraz, gdy za sprawą m.in. "Echa Dnia" śledztwo nabrało przyspieszenia, coś wreszcie w obu tych wątkach się ruszy i może poznamy odpowiedzi na te pytania.
Rozmowa Echa
Co policja na wydarzenia w Skarżysku? - rozmawiamy z inspektorem Wojciechem Olbrysiem, świętokrzyskim komendantem wojewódzkim policji.

* Od ponad roku skarżyska firma Wtórpol jest nękana aktami, które można nazwać terrorystycznymi. Właściciel firmy zapowiedział jej zamknięcie, pracę straci 900 osób. Czy to nie jest porażka policji, że przestępcy w Skarżysku czują się bezkarnie?

- Nie jest prawdą, że w jakimkolwiek miejscu naszego województwa przestępcy mogą czuć się bezkarnie. Reagujemy na każde zgłoszenie, a w przypadku firmy Wtórpol prowadzimy aktualnie szereg postępowań. Kilka miesięcy temu, po poważnych zdarzeniach dotyczących tej firmy - ostrzelaniu domu jednego z jej kierowników, podpaleniu ciężarówek i wiaty magazynowej, zatrzymaliśmy podejrzanych o dokonanie tych przestępstw, a sąd ich aresztował. Od tamtej pory przez wiele miesięcy był spokój.

* Ale się skończył. Dwa zdarzenia - podpalenie mieszkania firmy w Zakopanem oraz podłożenie ładunku wybuchowego w samochodzie właściciela Wtórpolu to ciąg dalszy tamtej historii?

- To wciąż pytanie otwarte, choć to wydaje się najbardziej prawdopodobne - ci, których wtedy zamknęliśmy, to byli prawdopodobnie wykonawcy, a nie zleceniodawcy podpaleń. Do tych ostatnich jeszcze nie dotarliśmy. Powtarzam - jeszcze.

* Dlaczego?

- Odpowiedź na to pytanie jest niestety kuriozalna. Właściciele firmy, z nieznanych nam powodów nie uczestniczą aktywnie w wielu istotnych czynnościach procesowych. Natomiast ja traktuję tę sprawę bardzo poważnie. Powołałem specjalną grupę złożoną z najlepszych policjantów, którzy zajmują się tylko sprawą Wtórpolu, bo jest ona dla nas priorytetowa. Ale jak mówił mistrz Żeleński-Boy "Z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz". Właściciele Wtórpolu mówią nam, że nie mają żadnych wrogów.

* Może tak rzeczywiście jest?

- Nie wydaje mi się to możliwe. Musimy więc brać pod uwagę wiele hipotez, szukając przyczyny tego, co dzieje się wokół Wtórpolu. W tego rodzaju sprawach mogą występować nieporozumienia wynikające z powiązań finansowo-biznesowych, różne motywy zemsty o podłożu pracowniczym lub osobistym, bądź próby wymuszenia okupu. Są i takie hipotezy, o których mówić z oczywistych powodów nie będę. Bez otwartej postawy pokrzywdzonych trudno jest wyeliminować jakikolwiek kierunek działań policyjnych. Oczywiste jest więc, że czynności muszą być realizowane równolegle w wielu wersjach, tym samym są pracochłonne i czasochłonne. Pamiętać przy tym należy, że złapanie zwykłego podpalacza to jedna rzecz, a zatrzymanie zleceniodawcy to zupełnie inna sprawa

* A tu działają "zwykli" podpalacze?

- Prawdopodobnie nie, bardzo możliwe jest i to, że ten, kto zleca im nękanie skarżyskiej firmy, ma bogate powiązania w zorganizowanej przestępczości i to takiej z pierwszych stron gazet. Najprostszy dowód na to, to podłożenie ładunku pod samochód właściciela firmy. Zdobycie materiałów wybuchowych to wcale nie jest taka prosta sprawa. Trzeba wiedzieć, jakich użyć, gdzie je kupić, jak zrobić ładunek. A do tego potrzeba bardzo poważnych powiązań.

* Czy zamknięcie Wtórpolu to jest jakieś wyjście?

- Nie wydaje mi się - to po prostu pozbawienie pracy 900 osób. Jestem zaskoczony postawą właścicieli firmy, skąd bowiem przekonanie, że po zamknięciu firmy ich problemy ustaną. Chyba, że mają wiedzę na ten temat, a jeśli tak jest, to dlaczego milczą?

* Co powinni zrobić?

- Po pierwsze - zacząć aktywnie współpracować z nami. Po drugie - zadbać o podniesienie poziomu bezpieczeństwa zarówno firmy, jak też osobiste. Wówczas na efekty nie trzeba będzie długo czekać. Policja takie działania wesprze - oczywiście w granicach określonych prawem.
Rozmowa Echa
Leszka Wojteczka, właściciela firmy zapytaliśmy co dalej z Wtórpolem?

* Dlaczego postanowił pan zamknąć zakład? Bez pracy zostanie blisko 900 osób.

- To była trudna dla mnie decyzja, ale inaczej nie mogłem postąpić. Od roku ja i osoby związane z firmą jesteśmy terroryzowani. Produkcja w skarżyskim zakładzie została wstrzymana, bo boję się o życie swoje i moich pracowników. Bandyci podpalali mienie Wtórpolu, ostatnio podłożyli bombę pod mój samochód. Kto wie, co jeszcze mogą zrobić? Na terenie zakładu jest wiele materiałów łatwopalnych. Jak mam zagwarantować bezpieczeństwo ludziom? Rozmawiałem na ten temat z załogą. Rozumiem, w jak trudnej sytuacji znaleźli się pracownicy, ale i oni mnie zrozumieli i wspierają. Obiecałem, że praca ruszy, kiedy gangsterzy trafią za kratki i wszyscy będziemy bezpieczni.

* Policja twierdzi, że nie chciał pan współpracować z organami ścigania.

- Nie zgadzam się z takim stwierdzeniem. Ataki trwają od roku, do ostatnich dni byłem tylko raz przesłuchiwany. Dopiero po waszych artykułach sprawa ruszyła z miejsca. Dwukrotnie składałem zeznania. Ja i mój brat stawiamy się na każde wezwanie policji, chcemy współpracować. Proszę zrozumieć, mnie grożono śmiercią!

* W ubiegły czwartek zjawił się u was człowiek żądający pieniędzy za pozostawienie firmy w spokoju. Dlaczego powiadomiliście o tym policję dopiero następnego dnia?

- To był dla nas szok. Ten osobnik rozmawiał z moim bratem. Stwierdził, że długo nie pożyję. To chyba zrozumiałe, że w sytuacji, w jakiej się znalazłem, człowiek zastanawia się, co robić.

* Nie dał pan pieniędzy?

- Nie dałem i nie dam. Wiem, że jeśli raz zapłacę, bandyci będą przychodzić znów i znów. Aż zrujnują firmę, którą budowałem od podstaw. Zapowiedziałem, że prędzej sam zamknę Wtórpol, niż dam haracz przestępcom.

* Ponoć policja chciała wam dać osobistą ochronę, ale odmówiliście.

- To nie tak. Rzeczywiście, zaproponowano ją nam w czwartek, ale dano nam czas do zastanowienia. Konsultuję tę sprawę z rodziną. To nie jest łatwa decyzja.

* Policja bada różne wątki związane z atakami na pana. Wie pan, że jeden z byłych pracowników podejrzewał pana o zlecenie podpalenia jego domu? Ponoć jego dom był obrzucany jajkami, podpalono samochód.

- O żadnym podpaleniu auta nie słyszałem. Jakiś czas temu był konflikt w firmie. Jeden z ludzi pracował u nas, a jednocześnie jego żona założyła konkurencyjną dla nas firmę. Załoga urządziła manifestację pod jego domem, na ściany poleciały jajka. Ale wiązanie mnie z podpaleniem jego mieszkania to fałszywy trop. Obrzucenie budynku jajkami to chyba jednak inny ciężar gatunkowy, niż podkładanie bomby pod samochód czy grożenie śmiercią.

* W czwartek Wtórpol zaprzestał produkcji. Co będzie z pracownikami?

- Na razie wykorzystają urlopy. Liczę, że policja szybko schwyta gangsterów i ludzie będą mogli bezpiecznie wrócić do pracy. Krzywdzenie pracowników, w większości osób niepełnosprawnych i kobiet jest ostatnią rzeczą, jaką chciałbym zrobić. Spędzam w firmie całe dnie, to mój drugi dom. Nie chcę rezygnować z dzieła mojego życia.

* Jak pan ocenia działania policji?

- Widać, że po artykułach w "Echu Dnia" sprawy nabrały ogromnego przyspieszenia. Nabrałem takiego przekonania po środowych, całodziennych rozmowach na policji w Kielcach. Wierzę, że sprawy zmierzają w dobrym kierunku. Wielu ludzi interweniuje w naszej sprawie. Mam nadzieję, że przyniesie to szybki efekt. To dobrze, że w końcu zrozumiano, że gra toczy się nie tylko o losy braci Wojteczków, ale kilkuset naszych pracowników i ich rodzin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie