Przed oficjalnym wskazaniem przez partię na kandydata, Adam Jarubas mówił na łamach "Echa Dnia": - Chciałbym, jeśli wystartuję, zbliżyć się do wyniku z wyborów samorządowych. Wzięło w nich udział 550 tysięcy osób, z czego ponad 200 zagłosowało na listy Polskiego Stronnictwa Ludowego. Już jako pełnoprawny uczestnik wyborów powtarzał, że zdobędzie dwucyfrowy rezultat w kraju i wejdzie do drugiej tury.
Rzeczywistość w brutalny sposób obeszła się z Adamem Jarubasem. Aktywność marszałka województwa świętokrzyskiego i prezesa Polskiego Stronnictwa Ludowego w regionie podczas kampanii przyniosła efekty nie tylko poniżej jego własnych aspiracji, ale przede wszystkim - poniżej absolutnego minimum, które założono.
- Negatywnym punktem odniesienia był oczywiście wynik Waldemara Pawlaka z 2010 roku. Ale liczyliśmy na 4-5 procent. To był realny cel - mówi anonimowo ważna osoba z otoczenia Adama Jarubasa. Tymczasem z urobkiem 1,6 procent marszałek pobił niechlubny rekord Waldemara Pawlaka i dopisał własny rozdział w historii uczestnictwa kandydatów Polskiego Stronnictwa Ludowego w wyborach prezydenta.
W partii wciąż żywa jest pamięć o autorze największego sukcesu na tym polu - Romanie Bartoszcze, który w 1990 roku jako prezes Stronnictwa zdobył ponad 7 procent poparcia. Później było już tylko gorzej, co obrazuje infografika. Adam Jarubas, reprezentant młodego i nowoczesnego pokolenia działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego, miał odwrócić ten fatalny trend i otworzyć partię na nowy elektorat. Za Adamem Jarubasem przemawiała i metryka, i atrakcyjna powierzchowność, i miłe usposobienie. Ale najpotężniejszym argumentem za wystawieniem go w roli kandydata na prezydenta była biegłość w sprawach samorządu oraz spektakularne zwycięstwo w zeszłorocznych wyborach do sejmiku. Adam Jarubas miał prawo sądzić, że to niesamowite poparcie dla Polskiego Stronnictwa Ludowego w sposób naturalny "przeleje się". Gdyby tak się stało, zdobyłby w Polsce nie 238, a około 400 tysięcy głosów, co oznaczałoby wynik na poziomie 2,8-3 procent.
Krzyżyk przy nazwisku Jarubasa postawiły niespełna 62 tysiące wyborców w województwie świętokrzyskim. Więcej od marszałka dostał nawet Paweł Kukiz. Marszałek nie porwał za sobą ani elektoratu z wyborów samorządowych, ani nawet z elekcji do Sejmu w 2011 roku, kiedy na Polskie Stronnictwo Ludowe zagłoso-wało 85 tysięcy osób. Co więcej, stracił także 40 ze 100 tysięcy mieszkańców regionu, którzy swoim podpisem udzielili poparcia jego kandydaturze na urząd prezydenta. To znak rosnącego rozczarowania polityką Polskiego Stronnictwa Ludowego w regionie firmowaną przez Adama Jarubasa czy tylko chwila demobilizacji aktywu partyjnego i blisko z nim związanego elektoratu wynikająca z braku dostrzegania własnego, bezpośredniego interesu w realizacji aktu wyborczego?
Prezesowi świętokrzyskich ludowców nie pomogli też koledzy z innych regionów, w których partia rządzi. Dla przykładu: w Lubelskiem Jarubas dostał 2,5 procent głosów (drugi wynik po Świętokrzyskiem), ale na Warmii i Mazurach - zaledwie 1,2 procent. Marszałek zanotował też najgorszy wynik wśród Polaków mieszkających i głosujących na obczyźnie. Poza granicami kraju Adam Jarubas zdobył 517 głosów - mniej niż nikomu nieznany Paweł Tanajno.
Wszystko to składa się w niezbyt optymistyczną dla Adama Jarubasa całość. Znalazł się przy okazji w niezręcznej sytuacji względem koalicyjnego partnera w rządzie - Platformy Obywatelskiej. W kampanii często krytykował działania rządu. Jego obecność w ewentualnym nowym rządzie tej samej koalicji wcale nie jest oczywista. W wyborczej walce ucierpiał także prestiż Adama Jarubasa jako przywódcy ludowców w regionie. Pękł mit o jego cudownej potędze..
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
