Do południa głosowanie przebiegało spokojnie. Dopiero po 12 w związku z informację o podłożonej bombie lokale wizytowali policjanci.
Według informacji podanych przez Państwową Komisję Wyborczą na godzinę 17.30 frekwencja w Kielcach wyniosła 32,37 procent. Choć nie należała do najwyższych, to były lokale wyborcze, w których ruch trwał niezmiennie. Przez cały dzień z dużą intensywnością głosowano w Zespole Szkół Ogólnokształcących numer 14 w Kielcach. W wielu lokalach tłumy pojawiały się jedynie po zakończonych mszach świętych. Około godziny 16 komisja musiała dostawić dodatkową urnę, ponieważ w pierwszej głosy się nie mieściły. Zupełnie inaczej było w Gimnazjum numer 3 imienia Janusza Korczaka w Kielcach. Tam kolejki raczej się nie zdarzały, szczególnie w godzinach 11-13 bardzo mało osób pojawiło się w tym miejscu, by oddać głosy.
W Kielcach przed lokalami wyborczymi spotkaliśmy przede wszystkim osoby po 50 roku życia. Głosowały też całe rodziny, rodzice chętnie przychodzili do urn wraz ze swoimi pociechami. - Chcemy krzewić w córce dobre postawy i pokazać jej, jak ważna jest aktywność obywatelska. To w końcu my decydujemy o tym, kto będzie rządził w naszym mieście - mówili Monika i Marcin Chojnaccy, którzy głosowali z córką Nicolą w 3 Liceum Ogólnokształcącym imienia Kamila Cypriana Norwida w Kielcach. Znacznie mniejszą grupę wyborczą stanowiły osoby poniżej 30 roku życia, a widok wyborców między 18. a 25. rokiem życia był właściwie rzadkością.
Wyborcy okazali się też niezwykle czujni. Wsród zgłoszeń, które otrzymaliśmy pojawiły się skargi na lokal wybiorczy znajdujący się przy hali targowej przy ulicy Zakładowej w Kielcach. -Żeby zagłosować, musimy płacić - mówili wyborcy, którzy przyjeżdżali oddać głosy samochodem i na miejscu dowiadywali się, że ta wygoda będzie ich trochę kosztować. Musieli bowiem zapłacić 5 złotych za parking, znajdujący się przy lokalu.
Na miejscu okazało się też, że to nie był jedyny problem. Mnóstwo starszych osób skarżyło się na trudności z otwieraniem drzwi do lokalu wyborczego. Choć nie były uszkodzone, potrzeba było nieco więcej siły, by sobie z nimi poradzić.
Poważny problem zgłosiła nam mieszkanka Kielc Karolina Kaleta. Chociaż chciała, nie mogła oddać głosu. Mimo że od pół roku jest tymczasowo zameldowana w Kielcach, jej nazwiska nie było na liście osób uprawnionych do głosowania. Jarosław Paw, przewodniczacy Miejskiej Komisji Wyborczej w Kielcach wyjaśniał, że osoby tymczasowo zameldowane powinny zgłosić taką informację do rejestru wyborczego przed wyborami, czego pani Karolina nie zrobiła.
Jarosław Paw poinformował nas, że mieszkańcy zgłaszali się przede wszystkim po to, by rozwiać swoje wątpliwości. - Były pytania o to, czy lokale są dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych lub o to, gdzie konkretne osoby powinni udać się na głosowanie. Takich pytań mieliśmy wręcz bardzo dużo. Kielczanie nie wiedzieli, do którego miejsca dokładnie powinni się udać - mówił przewodniczący.
Oprócz drobnych incydentów, nie było większych problemów. Jedynym takim stała się niepokojąca informacja o podłożeniu bomby w jednym z lokali wyborczych. Na szczęście, okazał się to fałszywy alarm - mówi przewodniczący.
O 17.30 frekwencja w Kielcach wyniosła 32,37 procent i była najniższa spośród wszystkich miast w województwie
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
