Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyprawienie dziecka do szkoły kosztuje majątek. Rząd pomaga najuboższym. Reszta musi sobie radzić sama

Paweł WIĘCEK
Ciągnąca się w nieskończoność lista szkolnych zakupów przyprawia o ból głowy każdego rodzica. Podręczniki, zeszyty, buty, kurtka, spodnie - podsumowanie wszystkich wydatków grozi zawałem serca. Lekiem na to jest rządowy program "Wyprawka szkolna". Czy działa skutecznie?

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że tak i to bardzo dobrze. Program refundacji 80 procent kosztów zakupu podręczników skierowany jest do uczniów klas 1, 2 i 3 podstawówki oraz - to nowość związana z wejściem w życie nowej podstawy programowej i konieczności nabycia nowych książek - do pierwszej klasy gimnazjum. Wnioski o udzielenie wsparcia złożyło blisko 20 tysięcy osób w województwie świętokrzyskim. Opiewają one na łączną kwotę 3,4 miliona złotych.

ZA NISKIE KRYTERIUM

Suma zawrotna, ale w rzeczywistości z pomocy finansowej skorzysta tylko co trzeci uczeń z grupy teoretycznie uprawionych. A to dlatego, że najważniejszym kryterium uzyskania wsparcia jest dochód netto na każdego członka rodziny. Od dwóch lat kwota nie zmienia się i wynosi 351 złotych. - Mam troje dzieci. Starszy syn idzie do gimnazjum, młodszy do podstawówki, córka do szóstej klasy. Mąż zarabia 1800 złotych. Okazuje się, że jesteśmy zbyt zamożni, by otrzymać pomoc od rządu. To bzdura. Przecież u nas się nie przelewa - opowiada pani Marta z Ostrowca.

Małgorzata Muzoł, świętokrzyski kurator oświaty, przyznaje, że kwota kryterium dochodowego określona w ustawie jak na dzisiejsze realia jest zbyt niska. - Dlatego w tym roku do rządowego programu wprowadzono dodatkowe kryterium, pozadochodowe - podkreśla. Dyrektor szkoły, ze względu na szczególną sytuację życiową rodziny ucznia, na przykład chorobę, bezrobocie, niepełnosprawność, może udzielić dofinansowania, nawet jeśli dochody na członka rodziny przekraczają ustawowe 351 złotych. Do rozdysponowania w ten sposób ma 10 procent środków z całej puli.

POMOC DLA WSZYSTKICH

Z "Wyprawki szkolnej" nie skorzystają uczniowie starszych klas podstawówek, gimnazjów oraz szkół ponadgimnazjalnych. Oni będą wprawdzie iść jeszcze starym systemem nauki, ale wydatki na wyposażenie ich w podręczniki oraz przybory są dużo wyższe niż w przypadku młodszych uczniów. - Rodzice machają ręką i kupują używane podręczniki, bo starszym uczniom nie zależy, by uczyć się z pachnącej farbą drukarską książki. Ci, którzy mają problemy finansowe, kserują podręczniki. Łamią prawo, ale nikt nie robi z tego tragedii - mówi Rafał Nowak, dyrektor kieleckiego liceum "Norwida".

Jego zdaniem żaden rząd, przynajmniej na razie i nie w obecnej sytuacji gospodarczej, nie zdecyduje się objąć programem pomocowym uczniów szkół ponadgimnazjalnych. - Licealistów jest coraz więcej, to byłyby straszne koszty dla budżetu państwa. Ale w każdej szkole są dzieci, których na podręczniki nie stać i dla nich taka pomoc bardzo by się przydała - podkreśla. Dodaje, że rząd powinien pomyśleć o włączeniu szkół ponadgimnazjalnych do programu w momencie, kiedy także u nich w 2012 roku zawita nowa podstawa programowa. - Pierwszy rocznik reformy, a szczególnie ci najbardziej potrzebujący powinni otrzymać pomoc od państwa, żeby koszty reformy nie legły na ich barkach - podsumowuje Rafał Nowak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie