Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

XI Zaduszki Jazzowe w Pińczowie pełne instrumentalnych popisów

Bartłomiej Bitner
Trzynastu artystów, cztery koncerty i kilka godzin grania – XI Zaduszki Jazzowe w Pińczowie za nami.

Zaczęło się od perkusji na pierwszym planie, skończyło na jazz-rockowym jamie w wersji funky. W międzyczasie były duet gitarowo-wokalny i show na fortepianie pochodzącego z Pińczowa Artura Dutkiewicza. Tegoroczne, XI Zaduszki Jazzowe, które odbyły się w piątek i sobotę w Pińczowskim Samorządowym Centrum Kultury, przyniosły wspaniałe i różne stylowo występy.

Zaduszki rozpoczęły się niespodziewanie prawie pół godzinnym występem perkusisty Kazimierza Jonkisza i grającymi z nim trzema muzykami. Niespodziewanie, bo największą na Ponidziu imprezę jazzową miał zainaugurować duet Dorota Miśkiewicz i Marek Napiórkowski, ale artyści ze względu na drobną kolizję w drodze z Warszawy do Pińczowa dotarli na scenę z opóźnieniem. Zrekompensowali to widzom (pełna sala) znakomitym występem.

Był on pokazem jazzowego śpiewu (Miśkiewicz) i grania na gitarze akustycznej oraz elektrycznej (Napiórkowski) – w większości delikatnych i subtelnych melodii, ale nie pozbawionych też mocniejszych akcentów. Nie zabrakło także utworów solo (gitarowa wirtuozeria Napiórkowskiego i wokalny popis Miśkiewicz) oraz specjalnego występu na bis, w którym wokalistka zagrała na skrzypcach.

Zupełnie inny był właściwy koncert pod nazwą „Tribute to Elvin Jones” perkusisty Kazimierza Jonkisza i partnerujących mu saksofonistów Borysa Janczarskiego i Tomasza Grzegorskiego oraz kontrabasisty Wojciecha Pulcyna. Pełen energii, dynamiki i jazzowego czadu na perkusji. – Dlaczego tę swoją grupę nazwałem Kazimierz Jonkisz Energy? Bo grając na bębnach mogę dać upust swojej energii, której mam bardzo dużo. Poza tym perkusja to serce muzyki, a jak mawiał amerykański bębniarz Buddy Rich, nie ma złych zespołów, są tylko źli perkusiści – powiedział Jonkisz, po czym przeszedł ze swoim zespołem do czynów i zaprezentował między innymi jazzowy fokstrot czy balladę.

Drugiego dnia Zaduszek widzowie najpierw posłuchali koncertu szczególnego. Dał go bowiem pomysłodawca i dyrektor artystyczny imprezy Artur Dutkiewicz. Pochodzący z Pińczowa pianista wystąpił nie sam, lecz z Michałem Barańskim na kontrabasie i Łukaszem Żytą na perkusji. – Fortepian, kontrabas i perkusja to mój ulubiony jazzowy zestaw. Cieszę się, że w tym roku w moim rodzinnym mieście zagraliśmy właśnie na te trzy instrumenty – przyznał Dutkiewicz. Podczas występu zaprezentował ze swoją grupą nazwaną Prana wiele ciekawych kompozycji. – Na pewno różniły się od poprzednich wersji granych na koncertach, bo występy jazzowe mają to do siebie, że muzykę wykonuje się spontanicznie. Za każdym razem gra się dany utwór nieco inaczej i tak też było tym razem – dodał pianista.

XI Zaduszki Jazzowe zakończył w sobotę koncert amerykańskiego gitarzysty Mike’a Russella z basistą Tomaszem Grabowym, klawiszowcem Robertem Jarmużkiem i Zbigniewem Lewandowskim na perkusji. Muzycy dali pokaz jazz-rockowego grania w wersji funky. W dodatku okazali się bardzo gościnni, bo w pewnym momencie zaprosili na scenę Artura Dutkiewicza i grali w kwintecie. To tylko urozmaiciło bardzo dobry występ i dało możliwość widowni posłuchać i zobaczyć, jak jazzmani potrafią na szybko znaleźć wspólny muzyczny język i czarować grą na swoich instrumentach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie