Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Youssef Sleiman, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Czerwonej Górze, o brytyjskiej mutacji koronawirusa i szczepionkach

Paweł Więcek
Paweł Więcek
Youssef Sleiman, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego imienia Świętego Rafała w Czerwonej Górze
Youssef Sleiman, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego imienia Świętego Rafała w Czerwonej Górze
O brytyjskiej mutacji koronawirusa, konieczności wprowadzania dodatkowych obostrzeń, skuteczności szczepionek, zmęczeniu lekarzy, progu wydolności ochrony zdrowia oraz… zastrzykach energii – rozmowa z Youssefem Sleimanem, dyrektorem Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego imienia Świętego Łukasza w Czerwonej Górze.

W czwartek padł dzienny rekord pod względem liczby nowych zakażeń koronawirusem . Sytuacja robi się krytyczna. Jak to wygląda
z punktu widzenia Pana szpitala?

Sytuacja jest trudna, ponieważ narasta liczba pacjentów z dodatnim Covidem. Coraz więcej osób jest w stanie ciężkim, który wymaga leczenia terapią w bardzo wysokich przepływach tlenu. Są pacjenci z ciężką niewydolnością oddechową, w stanie ogólnym ciężkim. Notujemy więcej takich pacjentów w przebiegu trzeciej fali niż podczas drugiej. Są także młodsi niż w fali listopadowej. Liczba łóżek covidowych z decyzji wojewody wynosi u nas 86, a pacjentów z Covid według stanu z czwartku rano mamy 121 plus 13 osób podejrzanych, które czekają w części buforowej. Sytuacja jest dynamiczna i szybko się zmienia.

Istnieje ryzyko „zakorkowania” szpitala, przekroczenia progu wydolności?
Mamy pełne obłożenie na oddziałach płucnych i wewnętrznych zachowując minimum bezpieczeństwa epidemiologicznego, bo działamy
w systemie hybrydowym. Pacjenci niecovidowi są przejmowani w trybie ostrym – oni leżą w sposób w miarę bezpieczny zachowując minimalny odstęp. W salach mamy nie osiem, a maksymalnie sześciu pacjentów. Posiadamy wolne miejsca na oddziałach zabiegowych, bo ograniczyliśmy do minimum przyjęcia planowe w zakresie chirurgii ogólnej, ortopedii i urologii. Na tych trzech oddziałach, właśnie w związku z ograniczeniem liczby pacjentów planowych, obłożenie wynosi 50 procent.

Pandemia trwa od 13 miesięcy. Od drugiej fali obowiązują ścisłe obostrzenia – na przykład nakaz noszenia maseczek. Od początku zamknięte są restauracje i bary. Dlaczego mimo to w ostatnich dniach tak gwałtownie przybywa nowych zakażeń?
Większość nowych pacjentów ma mutację brytyjską koronawirusa. Ona szybko zaraża – nawet w przypadku krótkotrwałego kontaktu. Jeśli druga osoba nie chorowała, będzie się błyskawicznie zarażać tą mutacją. Gdy tylko pojawia się ognisko zakażeń, wirus szybko się rozprzestrzenia. Tego nie było w okresie jesiennym, kiedy zmagaliśmy się z falą listopadową, ponieważ transmisja wirusa następowała wolniej. Dziś nawet przy takim samym kontakcie stopień zakażenia jest dwukrotnie większy. Ta mutacja powoduje też, iż przebieg choroby jest cięższy.

Czym mutacja wirusa z Wysp różni się od tej pierwotnej odmiany, która zaatakowała w marcu zeszłego roku?
Każdy wirus mutuje się. Mutacja powoduje zmiany w charakterystyce wirusa. Wirus w mutacji brytyjskiej tak się zmodyfikował w zakresie białek, które ma w sobie, że jest groźniejszy, szybciej powoduje zakażenie i przebiega w sposób niebezpieczny dla pacjentów. Choruje coraz więcej młodszych, czego nie było w okresie jesiennym. Mutacje mogą być różne i ten wirus będzie się mutował dalej.

Objawy „pierwszego” koronawirusa doskonale znamy. Co może natomiast wskazywać, że dopadł nas mutant z Albionu?
Jeśli pacjent nie był chory i zaczynają się pojawiać objawy typu gorączka, kaszel, osłabienie, bóle mięśni, zaburzenia smaku i węchu, problemy neurologiczne, jakiekolwiek objawy płucne, coś niepokojącego ze strony układu oddechowego, powinno to budzić nasz niepokój i powinniśmy starać się wykonać test w kierunku SARS-CoV-2. Jak się okaże, że zakażony pacjent jest w dobrym stanie i może się izolować w domu, należy w takim przypadku stosować dużo płynów, by nawadniać organizm, i pilnować, by nie spadła saturacja tlenu poniżej 95. Gdyby tak się jednak stało, należy udać się do szpitala lub zgłosić do lekarza rejonowego, który skieruje do szpitala.

Mówi Pan, że za dynamicznym wzrostem zakażeń stoi brytyjska mutacja koronawirusa. Może są jednak dodatkowe przyczyny. Może zawiódł system albo po prostu my, obywatele, bo bagatelizujemy zalecenia sanitarne?
Ludzie na pewno są zmęczeni wirusem. Przy znoszeniu obostrzeń, ludzie zaczynają, nie wiem dlaczego, rezygnować z utrzymywania dystansu społecznego, a to zachowanie jest konieczne w przypadku epidemii; zapominają o tym albo uważają, że jak nie ma zakazów, to nie ma epidemii. Epidemia jest i należy cały czas pilnować siebie i otoczenia, by jeden drugiego nie zarażał. Najważniejsze to jak najmniejszy kontakt jeden z drugim. Jedyna droga, która doprowadza do zakażenia, to kontakt osobisty.

W czwartek rząd ogłosił, iż od soboty będą obowiązywać kolejne restrykcje sanitarne. Zamykają się szkoły, sklepy wielkopowierzchniowe, salony fryzjerskie i kosmetyczne. W kontekście tego, co Pan mówi, wynika, iż to ruch we właściwym kierunku. To naprawdę konieczność?
Tak. Ponieważ liczba zakażeń rośnie i nie osiągnęliśmy jeszcze szczytu fali, nie ma wyjścia, jak ograniczyć do minimum kontakty międzyludzkie. Gdy nie ma ograniczeń, ludzie dobrowolnie nie stosują się do wytycznych sanitarnych, dlatego trzeba wprowadzić obostrzenia w sposób prawny i to jest słuszna decyzja z uwagi na to, że może być katastrofa, jak będzie rosła liczba zakażeń ponad wskaźniki z czwartku. System ledwie jest wydolny, żeby tych pacjentów zabezpieczyć. Jeśli będzie zakażeń ponad 50 tysięcy dziennie, może wysiąść cały system i będzie katastrofa.

Czyli za premierem radzi Pan, by w Święta Wielkanocne bezwzględnie pozostać w domu i odpuścić spotkania rodzinne w szerszym gronie?
Podpisuję się pod tym apelem. Zawsze po świętach czy różnych okazjach, gdzie są możliwe kontakty rodzinne i przyjacielskie, po dwóch tygodniach narasta liczba zakażeń. Powtarzamy to samo: kontakt powoduje narastanie zakażenia. Musimy to ograniczyć do czasu zabezpieczenia obywateli przez szczepionkę, którą powinno przyjąć 70 procent obywateli, byśmy mogli zacząć znów normalnie funkcjonować. Brak ograniczeń doprowadzi do narastania zakażeń. Jeśli fala po świętach wzrośnie na sile, będzie to powodować, że załamie się system ochrony zdrowia i może być problem z pacjentami, których jesteśmy w stanie uratować. Po prostu nie będzie ich gdzie leczyć lub zabraknie personelu medycznego do wyciągania ich z choroby. Tego chcemy uniknąć.

Dystans, dezynfekcja, maseczka no i szczepienie, jeśli ktoś jest w grupie uprawnionej do zastrzyku. Co więcej możemy zrobić, by zabezpieczyć się przed możliwością zakażenia?
Z naszej strony nic więcej. Tylko higiena, dezynfekcja, maska i jak najmniejszy kontakt z innymi osobami. Zaszczepić się także, ale trzeba czekać na swoją kolej. Zachęcam wszystkich. Apeluję, by każdy obywatel, który się nie zaszczepił, a ma możliwości, zrobił to. Udowodniono skuteczność tego. Wystarczy spojrzeć na pracowników służby zdrowia. Dziś wśród zaszczepionych pracowników nie ma chorych albo jeden na 750. W poprzedniej fali dzień w dzień mieliśmy ponad 150 absencji z powodu zakażenia. To świadczy jednoznacznie, że szczepionka działa. U nas 75 procent załogi jest zaszczepione.

Lekarze są na froncie walki z koronawirusem już od 13 miesięcy. Długa ta wojna, a końca nie widać. Medycy dają wciąż radę? Nie zabraknie Wam sił?
Jesteśmy zmęczeni, ponieważ coraz więcej pacjentów znajduje się w ciężkim stanie, ale wyjścia nie mamy. Staramy się, jak możemy, by ludzi uratować. Każdy z nas myślał, że potrwa to przez parę miesięcy… Minął rok, a my żyjemy w warunkach wojny. Każdy uratowany pacjent nas cieszy i daje otuchę, by dalej walczyć. Jak pacjent znajduje się na granicy respiratora i uda się go uratować bez podłączania sprzętu, a potem wychodzi ze szpitala na własnych nogach - to daje zastrzyk energii, by dalej funkcjonować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie