Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Anną Przybysz o "wyciskaniu mocy" z owoców i warzyw oraz sukcesie w konkursie

Małgorzata Płaza
Rozmowa z Anną Przybysz z Andruszkowic koło Sandomierza, animatorką kultury i wielu innych społecznych działań, współzałożycielką nieformalnej grupy “Owocna droga”

Ile osób udało się zachęcić do tego, aby „cisnęły moc”, czyli przyrządzały zdrowe, energetyczne soki, dzięki spotkaniom organizowanym w ramach programu „Owocna droga”?
W spotkaniach uczestniczyło ponad 230 osób. Wiem, że niektóre z nich kupiły już wyciskarki owoców. Na zakup decydują się kolejne osoby. To, co robiliśmy na spotkaniach, zaczyna być modne. Coraz więcej ludzi ma świadomość, czym są naturalne soki, jak ważna jest zdrowa dieta.

„Ciśniemy moc” - to świetne, chwytliwe hasło.
Dzisiaj trzeba posługiwać się takim językiem - szybkim, młodzieżowym, dowcipnym. Mam w zanadrzu nową nazwę dla naszej kampanii i pomysł na nowy, większy ruch. Chcę stworzyć grupę wolontariuszy i „rzucić” ich do szkół i innych miejsc, aby wyposażeni we własne wyciskarki „cisnęli moc”. Podsumowaniem akcji mogłaby być duża impreza, podczas której każdy z wolontariuszy z własną drużyną uczyłby wyciskania soków inne osoby. Mam głębokie przekonanie, że Polska będzie pierwszym krajem wegetariańskim, jeśli nie wegańskim na świecie. Oczywiście, będzie to długi proces.

Jest pani weganką. Propaguje pani row food.
Idealna dieta to 80 procent surowych owoców i warzyw, a reszta to gotowane rzeczy - soczewica, fasola lub ryż. Ktoś powiedział, że gdy jemy warzywa i owoce w dużych ilościach, oprócz tego orzechy i ziarna, nasze narządy kąpią się w słońcu. Czyż to nie jest piękne? Wystarczy sprawdzić, jakie efekty przynosi terapia Maxa i Charlotte Gerson. Dzięki niej ludzie zdrowieją, są szczupli i pełni energii.

Proszę powiedzieć, jak powstawał film, który zdobył pierwsze miejsce w ogólnopolskim konkursie „Opowiedz...” .
Wojciech Zych z Ośrodka Promowania Przedsiębiorczości zaproponował, abyśmy przygotowali film na temat naszej akcji. Pierwszą reakcją było: „nie mam czasu”, „nie umiem”. Postanowiłam zrobić film ze zdjęć, wybranych spośród tych, które powstały podczas spotkań. Napisałam tekst, ale gdy go nagrałam, okazało się, że ma aż 9 minut, a nie przewidziane w regulaminie 2,5 minuty. Zrobiliśmy więc szybkie ujęcia. Na koniec Jacek (mąż Anny Przybysz - przyp. autora) podłożył muzykę - piosenkę, którą często śpiewamy na spotkaniach „W moim ogrodecku…”, uzupełnioną o nową zwrotkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie