MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z tym sercem można mieć końskie zdrowie

Iza BEDNARZ, współpraca: Michał LESZCZYŃSKI
Córka pani Genowefy, Elżbieta wraz z mężem i dziećmi, przez kilka ubiegłych dni żyli w pełnym napięciu czy operacja się uda i czy po wszystkim nie wynikną komplikacje. Okazuje się, że wszystko w porządku.
Córka pani Genowefy, Elżbieta wraz z mężem i dziećmi, przez kilka ubiegłych dni żyli w pełnym napięciu czy operacja się uda i czy po wszystkim nie wynikną komplikacje. Okazuje się, że wszystko w porządku. R. Biernicki
Z tym sercem można mieć końskie zdrowie
R. Biernicki

(fot. R. Biernicki)

Dwójka pacjentów z województwa świętokrzyskiego żyje dzięki wszczepieniu najnowocześniejszej sztucznej zastawki serca. Mieszkanka małej miejscowości pod Osiekiem i emeryt ze Starachowic, którzy jeszcze niedawno znajdowali się w stanie zagrożenia życia, w trzeciej dobie po zabiegu wstali z łóżka i rozpoczęli samodzielny spacer po oddziale kliniki kardiochirurgii w Krakowie.

Operacje, które przeprowadził profesor Jerzy Sadowski, szef Kliniki Chirurgii Serca, Naczyń i Transplantologii Szpitala im. Jana Pawła II Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego wraz ze swoim asystentem dr. Bogusławem Kapelakiem, odbyły się w ubiegły czwartek i piątek, ale kardiochirurdzy trzymali je w tajemnicy przed mediami dopóki stan chorych się nie ustabilizował.

W środę pacjenci, których życie jeszcze do niedawna wisiało na włosku, spacerowali po oddziale kardiochirurgii, rozmawiali z dziennikarzami. Wciąż są pod czujną opieką zespołu kierowanego przez profesora Sadowskiego, ale powoli zaczynają coraz odważniej cieszyć się nowym życiem.

Kosmos w sali operacyjnej

Śmiało można powiedzieć, że to co się stało, jest kosmicznym przełomem w kardiochirurgii. Do tej pory, żeby wszczepić pacjentowi sztuczną zastawkę, trzeba było zatrzymać jego serce na 45-90 minut (w zależności od sprawności kardiochirurga i stanu chorego). Ten zastój powodował uszkodzenia w i tak już chorym sercu, więc zabieg był bardzo ryzykowny. Chorzy w podeszłym wieku lub z bardzo zaawansowaną chorobą, nie byli do niego kwalifikowani, bo istniało ryzyko, że unieruchomione na blisko godzinę serce, już nigdy nie zaskoczy. Krakowskim kardiochirurgom, którzy wykorzystali nową zastawkę, wystarczyło unieruchomić serce tylko na 50 sekund.

Krakowska klinika kardiochirurgii została wytypowana do przeprowadzenia pionierskich zabiegów, ponieważ jest wiodącym ośrodkiem na świecie pod względem liczby wszczepionych sztucznych zastawek. Od trzech lat współpracuje z amerykańskim ośrodkiem kardiologicznym, który produkuje zastawki biologiczne (z wykorzystaniem części organicznych, np. tkanek zwierzęcych) i ma największe doświadczenie we wszczepianiu tego typu zastawek.

Wczoraj profesor Sadowski spędził cały dzień w bloku operacyjnym, a po południu poleciał na konferencję naukową do USA, żeby podzielić się swoimi doświadczeniami z innymi kardiochirurgami. Po Krakowie nowe sztuczne zastawki biologiczne (nazywane w żargonie kardiochirurgów "końskimi") będą wszczepiane w ośrodkach kardiochirurgicznych w USA, Szwajcarii i Niemczech. Polska zrobiła dobry początek.

Córka jeszcze nie wierzy

Elżbieta Górska z Połańca, córka Genowefy Nowak, wciąż jeszcze żyje nerwami. Wcale nie obchodzi ją, że jej mama jest trzecią osobą na świecie, której wszczepiono nowatorską sztuczną zastawkę, że piszą o tym we wszystkich medycznych czasopismach na świecie, że interesują się nią najsłynniejsi kardiolodzy na świecie. Bardziej niż światowy rozgłos zajmuje ją czy mama chodzi, czy nic ją nie boli, jaki ma apetyt. - To wszystko jeszcze do mnie nie dotarło. Wiem już, że mama jest po zabiegu, ale ciągle się martwię czy wszystko będzie dobrze - mówi.

Wczoraj wieczorem wróciła z krakowskiej kliniki, teraz "wisi" na telefonie i odpowiada na rozliczne pytania rodziny. - Kiedy wyjeżdżaliśmy z Krakowa, mama wyglądała już ładnie, sama zjadła cały obiad, przeszła się na mały spacerek, ale w niedzielę kiedy zobaczyliśmy ją pierwszy raz, nie było wesoło - opowiada. - Mama była bardzo zmęczona, z trudem kojarzyła to, co się z nią dzieje, ale była szczęśliwa, że przeżyła i że się wybudziła.

Nie ukrywa, że cała rodzina bała się tego zabiegu, bo to przecież operacja na otwartym sercu. 69-letnia pani Genowefa Nowak też się bała, ale nie było innej rady na to jej nerwowe serce.

Nerwowe serce pani Genowefy

Wszystko zaczęło się dobre kilkanaście lat temu od tego, że serce pani Genowefy zaczęło nagle mocno kołatać, jak rozpędzony do szaleństwa pociąg. Z takim sercem nie można było nic zrobić, ani w domu zająć się jakąś robotą, ani iść na spacer, bo jak tu chodzić, kiedy co chwila inny rytm szarpie człowiekiem aż brakuje tchu. Lekarze stwierdzili, że to nerwica serca i pani Genowefa zaczęła ją leczyć różnymi tabletkami, ale lata mijały i nic nie pomagało. W 2000 roku lekarz rodzinny z ośrodka zdrowia w Osieku wysłał panią Genowefę na badanie echa serca i wyszło, że to nie nerwy tylko wada zastawki tak szarpie jej sercem. Leczyła się przez kolejne cztery lata, ale wada się pogłębiała. W lipcu ub. roku przyjechała na koronarografię do Kielc i już nie było żadnych wątpliwości - jeżeli chce dalej żyć, musi mieć wszczepioną sztuczną zastawkę. Trudno było określić, jak długo jeszcze w tym stanie przeżyje, czy to będzie rok, pół roku, czy może śmierć nadejdzie w każdej chwili. W listopadzie obejrzał ją profesor Sadowski i za miesiąc zaprosił do siebie na zabieg. - Nie mieliśmy żadnych znajomości, nic nie musieliśmy załatwiać, nikogo prosić, tak zupełnie zwyczajnie wyznaczono od razu mamie termin na 20 grudnia - opowiada Elżbieta Górska.

I wtedy znowu odezwało się nerwowe serce Genowefy Nowak. - Tak przed samymi świętami będę wam robić kłopot... Może lepiej po Nowym Roku zadzwonić i poprosić o inny termin - negocjowała niepewnie.

Profesor Sadowski zgodził się zaczekać, ale tylko do 12 stycznia. Słowo się rzekło, Genowefa Nowak spakowała walizeczkę i w asyście rodziny zameldowała się w krakowskiej klinice. Dwa dni później była już po zabiegu, o którym od wczoraj mówi cały świat.

Nowe życie

- Jak to będzie? - zastanawia się Elżbieta Górska, córka Genowefy. - Na razie do 28 stycznia mama jeszcze zostanie w Krakowie, a zaraz potem jedzie do sanatorium. Pod koniec lutego będzie w domu. Wtedy dopiero uwierzę, że już jest po wszystkim.

- Oczywiście, że się cieszymy, ale nie jest to euforia, lecz zatroskanie. To nowa zastawka, nigdzie indziej nie wstawiana, są trzy sztuki, które pracują raptem kilka dni. Nie wiemy do końca czy to nie przyniesie więcej szkody niż pożytku - zauważa zięć pani Genowefy.

Zapytałam profesora Jerzego Sadowskiego co zmieni się w życiu tych pacjentów, czy muszą prowadzić inny tryb życia niż przed operacją? Unikać czegoś?

- Właśnie zaletą zastawki jest to, że pacjenci będą mogli normalnie funkcjonować, stosownie do ich wieku - wyjaśnił. - Nie będą natomiast musieli brać leków przeciwzakrzepowych - co jest i kosztowne dla ludzi w starszym wieku, i kłopotliwe. Również dzięki nowej konstrukcji zastawki mogli skorzystać z radykalnego leczenia, jakim jest operacja i wymiana zastawki.

Kiedy wrócą do domów, czy będą musieli nadal być pod opieką ośrodków kardiologicznych, zgłaszać się tam na kontrolne badania?

- Każdy pacjent, który przechodzi trudną operację na otwartym sercu, powinien być pod kontrolą specjalisty, ale jeśli wszystko będzie w porządku, będzie szybko wracał do zdrowia, to ograniczy kontrolę do rutynowych wizyt, zgodnie z zaleceniem kardiologa - odpowiedział profesor.

Przy tak poważnym zabiegu zawsze istnieje jakieś ryzyko powikłań, ale jak nas uspokoił profesor Sadowski, dzięki nowej konstrukcji zastawki to ryzyko zostało zmniejszone do niewyobrażalnego do tej pory minimum. - Na pewno warto, decydując się na zabieg operacyjny, wybrać najbardziej doświadczony ośrodek, specjalizujący się w danych zabiegach - w przypadku krakowskiej kliniki ilość wykonanych zabiegów wszczepienia zastawek jest największa w Polsce i jedna z największych na świecie - dodał.

Zastawka jak żywa

Zastawka 3F Therapeutics została wykonana z części mechanicznych i z fragmentu końskiego worka osierdziowego, odpowiednio spreparowanego. Ta tkanka jest najbardziej przyjazna dla ludzkiego organizmu. Jej nowatorska, unikalna technologia działania polega na tym, że biologiczny materiał, z którego została wykonana jest plastyczny i daje się dowolnie formować w zimnej i ciepłej temperaturze. Przed wszczepieniem, zastawkę moczy się w zimnej wodzie (oczywiście jałowej), żeby się skurczyła. Tak uformowaną umieszcza się w aorcie. Pod wpływem ciepła zastawka rozpręża się, dopasowuje się kształtem do przestrzeni aorty i zaklinowuje się w niej. Ta część zabiegu wymagająca zatrzymania akcji serca trwa najwyżej 50 sekund. Nie potrzeba żmudnego zakładania szwów mocujących zastawkę. Teraz wystarczy tylko na nowo pobudzić serce do pracy, zszyć klatkę piersiową i po wszystkim.
Istniejące do tej pory sztuczne zastawki z wykorzystaniem biologicznego materiału nie miały takich możliwości plastycznego formowania się, przez co czas zabiegu, a co za tym idzie czas zatrzymania serca był wielokrotnie dłuższy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie