Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za zabójstwo matki w Piekoszowie, prokurator chce dożywocia

/minos/
Dożywocia chce prokurator dla 24-latka z Piekoszowa oskarżonego o brutalne zamordowanie matki. Obrońca chłopaka i on sam apelują łagodny wymiar kary. Wyrok w przyszłym tygodniu.

Przed Sądem Okręgowym w Kielcach strony wygłosiły w czwartek mowy końcowe, w procesie tyczącym makabrycznego zabójstwa w podkieleckim Piekoszowie. Przypomnijmy, pod koniec kwietnia ubiegłego roku do piekoszowskiego posterunku policji przyszedł 24-letni obecnie chłopak i oświadczył, że zamordował matkę. W mieszkaniu policjanci znaleźli zakrwawione zwłoki kobiety. Podczas śledztwa młody człowiek opowiadał, że był w konflikcie z rodzicami. Jak twierdził, gdy był w mieszkaniu tylko z matką, próbował z nią porozmawiać, ale kobieta obraźliwie go nazwała.

- Oskarżony wszedł do pokoju, w którym jego matka siedziała na wersalce i siekierą zadał jej cios w głowę. Potem przewrócił kobietę na podłogę i kontynuował zbrodniczy atak. Zadał kilkanaście ciosów siekierą, a potem z kuchni przyniósł nóż, którym matce poderżnął gardło - opisywał w czwartek ustalenia śledztwa prokurator i dodawał: - Działając w pełni świadomie, oskarżony musiał godzić się na karę adekwatną do zachowania. Śmierć za śmierć, można powiedzieć. Oskarżony musi zostać wyeliminowany ze społeczeństwa, dlatego wnioskuję o najwyższy wymiar kary. Dożywotnie pozbawienie go wolności i pozbawienie praw publicznych na zawsze.

Obrońca 24-latka apelowała łagodny wymiar kary, który "pozwoli mu na powrót do normalnego życia".

- To także tragedia młodego chłopaka, którego życie nie było usłane różami. Nie próbował mataczyć, zacierać śladów, ukrywać się. Należy zastanowić się, co stało się przyczyną, że ten młody człowiek dopuścił się tak okrutnego czynu. Doprowadził do tego szereg okoliczności od klienta niezależnych - mówiła i wskazywała na panującą w domu sytuację.

- Klient miał problemy w szkole, a potem w pracy w rzeźni - tłumaczyła: - Ubój zwierząt nie wpływał dobrze na jego psychikę. Przy tym był samotnikiem. Wołał o pomoc, bo czym innym były próby samobójcze. Miał problemy ze sobą, wymagał pomocy, ale jej nie dostawał. Matka nie była mu jej w stanie udzielić.

W pierwszych wyjaśnieniach 24-latek opowiadał, że planował zabójstwo i za kredensem w kuchni ukrył siekierę. W sądzie mówił, że impuls pojawił się tuż przed tragedią. Prokurator jest przekonany, że prawdziwe były te pierwsze słowa. Innego zdania jest pani mecenas.

- Mój klient był wtedy zobojętniały i mówił, co mu ślina na język przyniesie. Z tych samych przyczyn początkowo mówił, że czuje ulgę, zaś później, że jest mu wstyd - argumentowała.

Oskarżony w swych ostatnich słowach prosił sąd o jak najniższy wymiar kary.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie